- Może zamkniecie na chwilę swoje szczekaczki. - Khett chrząknęła znacząco.
- Podobno - podkreśliła to słowo - Mieliśmy tu przyjść wysłuchać kapitana. Jak na razie tylko wasze gęby dziamgają jak przekupkom w dzień targowy. Aż wzrokiem nie nadążam. Więc zamknijcie na chwilę paszcze albo won za drzwi, bo nie tylko czas kapitana i zainteresowanych marnujecie, ale również moją cierpliwość. - Mruknęła orczyca, gdyż głowa zaczynała ją boleć od tych popisów podobnych tym, jakie koguty wyczyniały przed samicą, a które odbywały się teraz między częścią jej towarzyszy.
Gabriel niezrażony jej ostrymi słowami wykonał żartobliwy gest ryglowania ust i zamilkł.
-Zapomniałem, że znajdują się tu istotki, które mogą mieć problemy z tym, aby rozdzielać umysł między więcej niż jedną czynność - odparł lekceważąco, patrząc w stronę orczycy z jawną i niekrytą pogardą zupełnie jakby zerkał na napośledniejszego robaka - Wybacz więc, postaram się nie utrudniać Ci procesów myślenia.
Splunął. Niestety, w jego stronach orkowie byli dużym problemem i cieszyli się zbiorową nienawiścią, trudno więc było mu się dziwić, że patrzy na zielonoskórą z wrodzoną nieufnością. Można było to zignorować, spróbować to zmienić, albo grać w rytm tej muzyki, faktem było to, iż nigdy nie przekonał się do Orkoidów, a raczej wzmocnił w wpojonych przez tradycję stereotypach.
Po pierwsze, Khett była nie wyspana, po drugie, Araminowi zbierało się na to od dłuższego czasu. Gdy tylko zakończył swój wywód i mały acz ciekawy pokaz groźnych spojrzeń zwieńczony popisowym splunięciem, zwróciła się w jego stronę i bez ostrzeżenia lewą ręką zmarkowała cios w podbrzusze, po czym spodziewając się odskoku z pełną siłą prawym sierpowym uderzyła w podstawę jego dolnej szczęki, mając nadzieję, że jeżeli nie wybije jej całej, to przynajmniej pyskaty szlachcic straci kilka zębów, a może nawet kawałek długiego ozora.
Aramin nie był w stanie osłonić się przed niespodziewanym ciosem. Uderzenie było tak silne, że prawie upadł, a jeden z jego trzonowców bardzo odczuł spotkanie z pięścią orczycy. Na całe szczęście Aramina nie wypadł jednak. Mężczyzna poczuł smak krwi w ustach.