Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-04-2014, 19:51   #7
Ferr-kon
 
Reputacja: 1 Ferr-kon wkrótce będzie znanyFerr-kon wkrótce będzie znanyFerr-kon wkrótce będzie znanyFerr-kon wkrótce będzie znanyFerr-kon wkrótce będzie znanyFerr-kon wkrótce będzie znanyFerr-kon wkrótce będzie znanyFerr-kon wkrótce będzie znanyFerr-kon wkrótce będzie znanyFerr-kon wkrótce będzie znanyFerr-kon wkrótce będzie znany
Quentin, próbujący od dobrych kilku minut coś powiedzieć, ostatecznie poddał się i westchnął ciężko, zamykając swoje księgi i zbierając je. Odkąd Harp wszedł do jadalni, mag przestał błądzić po innych spojrzeniami i wrócił do jedzenia, chociaż próbował wtrącić się do konwersacji, bez żadnego sukcesu. Gdy wszyscy zaczęli się zbierać, mag schował książki do torby i z nieco żałosnym wyrazem twarzy wstał i wyszedł z jadalni ruszając do swojego pokoju, w którym miał całe swoje wyposażenie. Mruknął tylko pod nosem “dziękuję” gdy mijał rozkrzyczaną kompanię i coś kompletnie niezrozumiałego, gdy uśmiechnął się lekko do Kruczowłosej.
Bert wyszedł zaraz za nim i przyjaźnie klepnął po plecach zaraz za drzwiami.
- Głowa do góry! Pierwsza misja. Bo chyba nie zamierzasz skrewić i pójdziesz z nami, co? Te hokus pokus wreszcie się przydadzą! - entuzjastycznie nastawiony uczeń kowala uśmiechał się od ucha do ucha. Mag uśmiechnął się słabo, ale szczerze. Mógł na boku przeklinać swoich kolegów za to, jak przyciągali kobiecy wzrok, ale wiedział, że to on zachowuje się wobec nich nieuczciwie i niczym mu nie zawinili.
- Myślisz, że puściłbym was samych - mruknął, po czym zniżył ton do konspiracyjnego szeptu - Tylko pamiętaj… Jak widzisz kolorowe światło, zamknij oczy.
Umięśniony chłopak wybałuszył na niego oczy.
- Kolorowe światło? Nie zamierzam umierać! - chyba nie do końca zrozumiał. - To tylko koboldy, daj spokój. Pewnie się nas przestraszą jak zobaczą - zaśmiał się.
- A któżby w ciebie wątpił, byku - Quentin zachichotał pod nosem i uśmiechnął się pogodniej - Zresztą, wystarczy że zdejmiesz tunikę i nagle wszystkie koboldzice przejdą na naszą stronę. Wyeliminujemy je przejmując rozród twoją klatą!
- Właśnie, ciekawe czy ich samice chodzą na takie wyprawy - Bert ciągle się śmiał Klepnął Qeuentina raz jeszcze, tak, że ten się zachwiał i przyspieszył kroku, kierujac się w stronę kuźni. - No, to po sprzęt i do zobaczenia na dole - oddalił się.
Quentin machnął mu ręką i przyspieszył kroku, by szybko się spakować. Może da radę jeszcze złapać Kruczą...
 
Ferr-kon jest offline