Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-04-2014, 19:54   #8
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Ani zaklinacz, ani jego rudowłosa przyjaciółka nie zamierzali tracić zbyt wiele czasu. Zabrawszy swój osobisty ekwipunek ruszyli znanymi tylko sobie szlakami w starej budowli.
Dla niego ważne było to, że zostali przez chwilę we dwoje. Idealna okazja do rozmowy na tematy dotyczące ich… i Elin troszeczkę.
Gdy oboje znaleźli się już na schodach prowadzących w dół do Valerius spytał cicho Dię.
- A jak nasze sprawy w Mąciwodzie. Karczmarz przyszykował już salę? Kołacz gotowy?
- Eee… nie chciało mi się tam iść - wzruszyła ramionami. Chwilę potem roześmiała. Była ubrana teraz w ciasno opinający skórzany strój, na który zarzuciła płaszcz z kapturem. - Żartuję. Wszystko gotowe, tylko z koboldami trzeba szybko się rozprawić.
-I to szybko, bo kołacze czerstwieją, gdy się leżą za długo. A ty jesteś gotowa na swoją pierwszą walkę. Taką w którą ktoś może zginąć, a ty będziesz zabijała?- zaklinacz spojrzał na swoje dłonie. Wiele razy obijał nimi twarze chłopów, ale… nigdy nie użył swych dłoni do zabijania. Nigdy jeszcze nie odebrał życia.
- Nie wiem - powiedziała nagle dość poważnie, szybko jednak wskazała na trzymany w ręku krótki łuk. - Myślę o nich jak o szkodnikach i drodze koniecznej do osiągnięcia sławy, ot co! - uśmiechnęła się. Jeśli miała tremę, ukrywała to dość dobrze.
-W każdym razie trzymaj się z tyłu Bert, Harpagon, Kruczowłosa i ja weźmiemy to na klatę. A jak pewnie zauważyłaś Bert ma szeroką klatkę piersiową. - mimowolnie Valerius zerknął na klatkę piersiową Dii i musiał przyznać, że ostatnio jego przyjaciółka się przyjemnie zaokrągliła w strategicznych obszarach.
- Oj ma. Jak łatwo w taką trafić - wywróciła oczami. - A ty mnie tu nie pouczaj, niczym doświadczony poszukiwacz przygód. Gdyby nie ja, to byś nosa z klasztoru nie wychylił!
-Ale tylko dlatego, że ty znasz wszystkie ukryte przejścia. Przyjdzie czas że nauczę się magicznego lotu i wtedy, żadne mury mnie powstrzymają. Zobaczysz.- uśmiechnął się w odpowiedzi zaklinacz.
Odpowiedziała mu tylko powątpiewającym uśmiechem i przyspieszyła kroku.
W końcu docierali do podstawy skały na której znajdował się klasztor, miejsca zbiórki ochotników.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline