Ani zaklinacz, ani jego rudowłosa przyjaciółka nie zamierzali tracić zbyt wiele czasu. Zabrawszy swój osobisty ekwipunek ruszyli znanymi tylko sobie szlakami w starej budowli.
Dla niego ważne było to, że zostali przez chwilę we dwoje. Idealna okazja do rozmowy na tematy dotyczące ich… i Elin troszeczkę.
Gdy oboje znaleźli się już na schodach prowadzących w dół do Valerius spytał cicho Dię.
- A jak nasze sprawy w Mąciwodzie. Karczmarz przyszykował już salę? Kołacz gotowy?
- Eee… nie chciało mi się tam iść - wzruszyła ramionami. Chwilę potem roześmiała. Była ubrana teraz w ciasno opinający skórzany strój, na który zarzuciła płaszcz z kapturem. - Żartuję. Wszystko gotowe, tylko z koboldami trzeba szybko się rozprawić.
-I to szybko, bo kołacze czerstwieją, gdy się leżą za długo. A ty jesteś gotowa na swoją pierwszą walkę. Taką w którą ktoś może zginąć, a ty będziesz zabijała?- zaklinacz spojrzał na swoje dłonie. Wiele razy obijał nimi twarze chłopów, ale… nigdy nie użył swych dłoni do zabijania. Nigdy jeszcze nie odebrał życia.
- Nie wiem - powiedziała nagle dość poważnie, szybko jednak wskazała na trzymany w ręku krótki łuk. - Myślę o nich jak o szkodnikach i drodze koniecznej do osiągnięcia sławy, ot co! - uśmiechnęła się. Jeśli miała tremę, ukrywała to dość dobrze.
-W każdym razie trzymaj się z tyłu Bert, Harpagon, Kruczowłosa i ja weźmiemy to na klatę. A jak pewnie zauważyłaś Bert ma szeroką klatkę piersiową. - mimowolnie Valerius zerknął na klatkę piersiową Dii i musiał przyznać, że ostatnio jego przyjaciółka się przyjemnie zaokrągliła w strategicznych obszarach.
- Oj ma. Jak łatwo w taką trafić - wywróciła oczami. - A ty mnie tu nie pouczaj, niczym doświadczony poszukiwacz przygód. Gdyby nie ja, to byś nosa z klasztoru nie wychylił!
-Ale tylko dlatego, że ty znasz wszystkie ukryte przejścia. Przyjdzie czas że nauczę się magicznego lotu i wtedy, żadne mury mnie powstrzymają. Zobaczysz.- uśmiechnął się w odpowiedzi zaklinacz.
Odpowiedziała mu tylko powątpiewającym uśmiechem i przyspieszyła kroku.
W końcu docierali do podstawy skały na której znajdował się klasztor, miejsca zbiórki ochotników.
__________________ I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny. |