- Najlepiej będzie jak wrócimy i weźniemy Kapitana ze sobą - powiedział zmęczonym głosem Doktor. - Może po drodze na coś trafimy
Wesoła kopania wsiadła do kosmicznej budki. Deadpool na widok migającej światełkami konsoli wydał z siebie pisk niczym fan gwiezdnych wojen na widok oryginalnego miecza świetlnego z starej trylogii.
Nim zdążył dobiec do konsoli Spider-Man załatwił mu kubraczek z pajęczyny przyciskający ręce do tułowia.
- Ej! - krzyknął oburzony Wade.
- Dla bezpieczeństwa - powiedział Spider-Man krzyżując ręce na piersi. - Ewentualnie możesz robić za ozdobę sufitu
Spider-Man uczynił to co tylko nielicznym się udało. Sprawił że słynny z gadulstwa Wade Wilson się przymknął.
Podróż TARDIS jak zwykle trwała krótko. Wylądowali w wieży Starka, jak zwykle w salonie. Steve już na nich czekał.
- Cześć Cap! - zaskrzeczał Deadpool wyskakując z kosmicznego pojazdu. Kamizelka z pajęczy jaką zapewnił mu nowojorski bohater spadła z niego rozcięta motylkowym ostrzem jakim wcześniej się bawił.
- Czyli mogłeś cały czas się uwolnić? - powiedział Doktor uśmiechając się lekko.
- Pewnie! Ale co w tym było by zabawnego? Więc Cap...
- Później - Zbył go Steve. - Jesteście pewni co do Hyrdy?
- Tak, sytuacja się zagęściła - powiedział Spider-Man.
- W takim razie prosił bym cię byś nie brał w tym udziału - Steve zwrócił się do pajęczego bohatera.
- Oberwałeś ostaniu w głowę...? Znaczy więcej niż zwykle? Jak mam stać z boku gdy świat jest zagrożony?
- Ja to robię ciągle! - Zawołał Deadpool, ale skulił się pod groźnym spojrzeniem Steve'a.
- Walczę z Hydrą od II wojny światowej i wiem jak jest groźna. W przypadku jeśli nam nie nie powiedzie jest przynajmniej jedna która wie z czym mamy do czynienia i może zorganizować drugą grupę uderzeniową. Nie wątpię w twoje umiejętności jak i waleczność, ale nie chcę żeby coś ci się stało. Z drugiej strony będziesz naszym łącznikiem na zewnątrz. - Steve położył dłoń na ramieniu pajączka. - Możesz to zrobić żołnierzu?
Spider-Man choć z niechęcią zgodził się i wyszedł w swoim stylu - balkonem.
- Właśnie! Mój telefon! - Deadpool pacnął się otwartą dłonią w czoło. Z schowka w pasie wyciągnął... starą nokię 3310, mającej opinie niezniszczalnej i wręczył ją Tony'emu.
- Mam taką samą! - powiedział Doktor. - Zakasujące ile potrafią znieść!
- No wiem! Raz wypadłe z nią do zbiornika z toksycznymi opadami i dalej działa!
Doktor otworzył usta, potem je zamknął i spojrzał zdezorientowany na Iron mana.
- Ale to nie ta - powiedział smutnym głosem. - Tamtą zgubiłem wraz z 60% mojego lewego pośladka, ale jak widać - najemnik klepnął się w rzeczone miejsce. - Odrósł jeszcze ładniejszy!
- Kim ty właściwie jesteś? - spytał kompletnie zdezorientowany Doktor.
__________________ Gallifrey Falls No More! |