Wężowy zabójca mógłby jeszcze tylko zasyczeć, by wydobyć z siebie więcej gadziej grozy , ale jego mowa była po prostu chłodna i zdecydowana , jak czas do zbliżającej się śmierci. Loulou poczuła uderzenie gniewu, jakieś dawno ukryte pokłady właśnie z niej wyleciały , chciała rozwalić tą syntetyczną puszkę umiejącą tylko zabijać. Świetną osłoną był ich rozbity wirnikowiec, żółta bryła , która właśnie przeorała betonowe panele dachu uderzając o moduł klimatyzacji. Lou rzuciła się w bok łapiąc gwiazdę i chowając ją za wrakiem. Zaraz po tym ruszyła wysoka bębniąca kanonada z karabinów wija , uderzając i haratając poszycie ich byłego pojazdu. Miejsca na dachu jest sporo, da się gdzie schować, myślał Naut patrząc na mnóstwo typowej wystającej architektury ostatniego poziomu budynku, pełno machineri wtłaczającej życie w kolosalny wieżowiec. Postanowił po prostu oflankować bestię wykonując szybkie skoki i przewroty. Ciągle w ruchu ustawić się w linii strzału słabszych miejsc pancerza wroga , zarazem nie dając wejść w silny ogień potężnych karabinów. Nagła nienawiść buchała ogniście w trzewiach Lou i Naut wiedział , że po prostu nie może dać zabić tego cudownie sprawnego ciała.