Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-05-2014, 00:18   #16
Plomiennoluski
 
Plomiennoluski's Avatar
 
Reputacja: 1 Plomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputację
Nagłe zmiany, nowe przyjaźnie, co jednak najważniejsze nowe umiejętności i moce. Mimo rygoru jaki wprowadzał Sob, zdawało się że uczył się tutaj szybciej niż w domu. Prawie zaczynał się przyzwyczajać do całej sytuacji, gdy przydzielono mu całkiem co innego. Plotki to jedno, ale teraz coś działo się na poważnie. Mieli wyruszyć już nazajutrz, a na dodatek dość oziębły zazwyczaj czarodziej wręczył mu prezent.


Paczuszka od Soba już dawno była schowana za pazuchą gnoma. Targały nim mieszane uczucia, przeniesienie, nauka u wiedźmy, prezent od maga i co najważniejsze, fakt że mieli wyruszyć na front. Przynajmniej to motało nim do czasu kiedy dotarli do kwatery czarodziejki. Potem dołączyło lekkie rozczarowanie. Nie mieszkała w chatce z piernika. Podrapał Sari za uszami i skłonił sie lekko kobiecie.
- Jestem Kilim, przeniesiono mnie od Soba. - Zastanawiał sie czy to kobieta, dziewczyna, na którą wyglądała, czy moze raczej staruszka, która kryła prawdziwy wygląd pod potężnymi zaklęciami.
- No powariowali wszyscy …- Dziewczyna ledwo przebiegła po nim wzrokiem, jak by był jedynie elementem wystroju pokoju po czym zdała się zająć własnymi sprawami. - Jakieś dziecko mi dają do opieki…. Czy ja w ogóle wyglądam na niańkę? We łbach im się do reszty pomieszało od tych oparów. Najpierw maga uczą kijem machać, nawet jednej mikstury nie sprawiłam odkąd tu przybyłam. A magii doświadczyłam MOŻE na spacerach z Anjunem. I to w sumie MOŻE. A teraz jeszcze dziecko…. - Rudowłosa kontynuowała swój monolog, i jedynie biały Kruk siedzący na żerdzi, zdawał się zerkać to na Kilima, to na nią z rozbawieniem, którego nie kryły czarne mądre oczy.
Widać, że dziewczyna była w trakcie pakowania Wrzucając co lepsze stroje do wielkiego kufra. Wtem, chyba myśląc, że “dziecka” już dawno nie ma jęła ściągać poszczególne części garderoby począwszy od długich poza łokcie rękawic, prawdopodobnie planując zmienić ją na przygotowaną na jednym z kufrów suknię. Najpierw oczom [b] Kilima[ /b] ukazała się ręka, poparzona płomieniem a blizna ta ciągnęła się od samych palców do ramienia. Prawdopodobnie właśnie do jej ukrycia służyły, tego typu długie rękawice..
Później zaczęło być tylko ciekawiej.
Gnom przestał drapać swoja łasice i zamiast tego nieco poprawił fryzurę. Musiał przyznać że choc sytuacja była nieco niezręczna, bardzo mu się podobała. Dobrze ze spod brody nie było widać pasowych policzków.
- Sari, mi się to przeniesienie już podoba, nie wiem jak tobie, ale muszę ci powiedzieć, że nie mam zamiaru się zamieniać. na nic innego. - Powiedział do zwierzątka ciepłym barytonem, nie spuszczając z oczu czarodziejki, jedynie lekko spuszczając głowę.
Mniej więcej w połowie drogi gdy druga z sukienek była wciągnięta na tyłek zaklinaczki, ta dojrzała nieproszonego, albo może lepiej to nazwać, nie spodziewanego gościa. Z jej gardła wydobył się pisk i zrobiła krok do tyłu, jednak mając nogi całkiem splątane w fałdach sukni jedynie runęła jak długa na plecach potykając się o nią . Po chwili, bardzo szybko, choć mimo to nie dostatecznie, wciągnęła sukienkę nieporadnie do połowy pępka po czym utknęła i z braku laku usiadła ze skrzyżowanymi nogami i dłońmi osłaniając inne części ciała i zmrużyła oczy oceniając w słabym świetle kogo właściwie ma przed sobą.
- Na bogów chłopaku! Myślałam, że już dawno Cię tu nie ma ! - warknęła choć sytuacja, w której raczej jej duma i honor były odkryte jak świeża ostryga nie zabrzmiało to ani pewnie ani władczo.
- Wybacz pani, nie mówiłaś się mam się gdzieś udać lub ze mam czas wolny. Sob oddelegował mnie do ciebie ze względu na jutrzejszą wyprawę. Jeśli tylko chcesz, powiedz słowo a już mnie nie ma. Czy może pomóc ci wstać? - Zapytał starając się nie parsknąć śmiechem.
Zmierzyła go wzrokiem, jakby zastanawiając się nad czymś bardzo mocno.
- Matko, nie obraź się, ale jesteś najbrzydszym dzieckiem, jakie w życiu widziałam - powiedziała do niego spokojnie, przekrzywiając głowę na bok. Zdawało się, że gdyby Kruk mógł to turlał by się właśnie po swojej żerdzi trzymając za brzuch ze śmiechu.
- Dzieckiem? - Gnom zawiesił głos na chwilkę. - Taaaak, tak, niestety, bogowie nie obdarzyli mnie pieknością a na dodatek bujnym zarostem, wiem że jeszcze nie łysieje, ale co poradzić. Taki już jestem. - W zasadzie to byla prawda, do pelnoletnosci brakowalo mu jeszcze jakies dobre dziesięć lat.
Dziewczyna zastanowiła się nad czymś przez chwilę.
- Najpierw…..to mógłbyś się odwrócić…. - powiedziała po chwili jakby sobie przypomniawszy, że nie siedzi w najdogodniejszej z możliwych pozycji. Poczekała aż Kilim zastosuje się do jej prośby, po czym naciągnęła na siebie szybko resztę ubrania i sprawdziła czy jego stan nie został naruszony podczas upadku. Nagle, wpadła na genialny pomysł, w jaki sposób może wykorzystać dzieciaka zanim się go pozbędzie.
- Wiesz, mam strasznie dużo do spakowania, a pozwolono mi zabrać tylko to, co zapakować zdołam. Może tak byś mi pomógł ? Ja muszę na trochę wyjść. Ale pewnie jeszcze dzisiaj wrócę… - Gnom widział, że już dziewczyna odpływa myślami gdzieś indziej i zajęła się wcieraniem w skórę jakichś olejków po czym z uśmiechem schowała jeden z nich do rękawa sukni. Gnom odwrócił się jak go o to prosiła czarownica, zastanawiał sie jak obrócić cala sytuacje na swoją korzyść, na przykład tak, żeby nigdy więcej nie zlecała mu tego typu zadań. - Mógłbym, pytanie co zdołasz zabrać, lekki podręczny bagaż, czy masz przydzielony wóz? Których za wiele nie widziałem poza tymi z żywnością i cięższymi materiałami dla piechoty. Dwie suknie, cztery zmiany bielizny, składniki do czarów. Czy coś jeszcze? - Gnom starał sie ze wszystkich sił nie śmiać. Zdawało się ze jego nowa nauczycielka może mieć małe kłopoty z opanowaniem swojego ucznia.
- Dziecko, Ty się w dziczy wychowałeś ? spojrzała się na niego zdziwiona. - Cztery bielizny ? Dwie suknie ? Ja mam wziąć podręczny bagaż, a nie cuchnąć jak wieprzek na zagrodzie - mruknęła niezadowolona
- Swoją droga podręczny bagaż już jest spakowany - Machnęła ręką w stronę sporej wielkości skrzyni w kącie namiotu. - Po prostu nie chcę aby mi się wierzyć, że porządnie spakują resztę i mi ją do domu odeślą, dlatego przygotowałam dwie jedno-brzmiące listy reszty swojego dobytku i dopiero teraz planuję go zapakować, a obie listy przedstawić temu staremu prykowi….nie słyszałeś tego…. do podpisania. - Mruknęła wyłuszczając mu całą sprawę.
- Postaram się, chociaż niektórych rzeczy mogę zwyczajnie nie udźwignąć. - Rzucil okiem na kilka co ciezej wygladajacych kufrów. W zasadzie, wlasnie powiedziala mu, ze ma przejrzec jej wszystkie rzeczy, spakowac, a nie zobaczy ich na oczy prawdopodobnie przez tygodnie, jesli nie miesiace. Przy czym coś zawsze może zaginąć w transporcie. - Poprawka. - Odchrząknął gnom. - Oczywiście że ci pomogę.
- Ach, cudownie. A , tak swoją drogą. To tam, bydle na żerdzi, to jest Kruk, zostanie tutaj cały czas, bo jak ostatni raz go wzięłam do ludzi to zachowywał się jak stały bywalec jakiejś mordowni, a nie kruk. - Wskazała dłonią na białego ptaka , który z podniecenia całą sytuacją, aż przeskoczył na stojący bliżej kufer.
- Milo, może się zaprzyjaźni z Sari. - Gnom wypuscil zza pazuchy lasice, zeby sobie swobodnie pobuszowała dookoła.
- W takim razie bawcie się grzecznie, ja powinnam za jakiś czas wrócić -Powiedziała zaklinaczka uśmiechając się - o dziwo bardzo sympatycznie i ciepło - na widok łasicy, po czym opuściła namiot.
- Daj mi słowo, że będziesz jej właził na łeb jak tylko się da, to powiem Ci gdzie trzyma część kosztowności - Powiedział nagle Kruk.*
Gnom zdjął okulary skrywające do tej pory jego oczy i puścił oczko krukowi, nie odpowiadając wprost. - To się nie godzi. - Odparl z łobuzerskim uśmiechem, gdy był pewien że czarownica nie widziała.
- Godzi srodzi. Jak co po niektórzy mają w dupach za dużo, to im się potem we łbach poprzewracać może . Albo na odwrót… - zastanowiło się ptaszysko.
- Wchodzisz w układ? - Zapytało przekrzywiając łebek.
Gnom kiwnął głową, uważając na to, żeby kobieta go nie widziała, kiedy dobijał konszachtów z jej krukiem. Kruk, najwyraźniej uznał tą odpowiedź za wystarczającą i podleciał do jednego z otwartych i pustych jeszcze kufrów, po czym wskoczył do środka i puknął dwa razy w podstawę, tak, że Kilim usłyszał głuchy odgłos.
- Powiem Ci, których nie brać - Powiedział zadowolonym z siebie tonem.
Kilim pozwolił Sari buszować do woli po kwaterach, sam zajal sie sprawdzeniem skrzyni i jej podwójnego dna. - Mamy umowe panie kruku, mysle ze sie bedziemy dogadywac. Skad wiedziala ze jestem dzieckiem? Ludzie zwykle nie uważają trzydziestotrzylatków za dzieci, zna gnomi? - Dopytywal dalej, przegladajac wszystko skrupulatnie zanim zaczal pakowac rzeczy czarownicy na odesłanie.
- Gdyby ona i połowę więcej mózgu miała to może by wiedziała. Ale tak to po prostu uznają ją za ślepą, głupią i do tego ignorantkę. Bo po prostu za ludzkiego bachora Cię wzięła - stwierdziło ptaszysko poprawiając pióra. *
Kilim spojrzal na ptaka i zamrugal oczami kilkukrotnie, potem przetarl uszy, bo zdawało mu się, że się przesłyszał. - Ta pinda pomyliła mnie z człowiekiem? Tak mnie obrazić? Ta zniewaga… No cóż, sadze ze jeszcze tego pożałuje. - Fuknął z oburzeniem gnom i zaczal sie rozgladac za pieprzem lub ostra papryka, czarownice miała czekać rano lekko doprawiona zmiana bielizny.


Potem było już tylko dziwniej, czarownica była całkowitym przeciwieństwem jego dotychczasowego nauczyciela. Roztargniona do skrajności, do tego stopnia, że już podczas pierwszego spotkania zaprezentowała mu się niemalże bez garderoby, co więcej, wzięła za ludzkie dziecko. Momentami zdawało się że jej kruk miał więcej rozsądku niż Cinett. Chociaż mniej niż Horacy, który był służącym wiedźmy. Miał z nim miłą pogawędkę zapoznawczą. Teoretycznie miłą, służący zagroził że złamie mu kark, gdyby gnom zaprzyjaźnił się bliżej z rzeczami czarodziejki. Co prawda Kilim miał czasami pojęcie własności nieco odmienne od całej reszty. Nie znaczyło to jednak, że człowiek powinien od razu używać tak brzydkich słów. Zwłaszcza że puzderko z klejnotami otworzył za porozumieniem z krukiem. Przypominały mu się powoli wszystkie opowieści na temat tych czy owych członków rodziny, którzy parali się magią. Niektóre były... ekscentryczne.


Nie zmieniało to faktu, że nie miał w nocy wiele czasu na sen, pomagając w pakowaniu czarownicy. Udało mu się jedynie podesłać krótką notkę Torunie. Nie wiedział kiedy ponownie ją zobaczy, ale był pewien że uda się ponownie spotkać. Dopiero więc w drodze, na popasach i nocnych postojach był w stanie przyjrzeć się zawiniątku, które dostał od Soba. Opis rytuału i składniki, niektóre dziwne, inne cenne, ale z tego co doczytał, wszystkie były potrzebne do odprawienia jednego rytuału, przyzwania chowańca. Na tym się głównie sprowadzała jego rola, nauki u jego nowej mentorki sprowadzały się głównie do podpatrywania co robi ona. Kolejną ważną sprawą było nie gubienie się w szyku i zerkanie co jakiś czas spomiędzy lasu nóg. Jak się nieco schylił, to miał całkiem niezły widok, ale niestety nie na cokolwiek interesującego.


Więcej widoków dostał dopiero kiedy został przydzielony do zwiadu, cieszył się że będzie w końcu nieco więcej przestrzeni, mimo że musiał wyciągać nogi. Kiedy szli w kierunku wioski, gnom zaproponował dość rozsądny, przynajmniej według niego pomysł. - Gdybyśmy trafili na goblinich maruderów, możemy im powiedzieć że jesteśmy goblinami zamienionymi dla niepoznaki w grupę zbrojnych Geoffu, wypytać co i jak, a potem wyrżnąć do nogi. Znam nawet goblini gdyby było trzeba. - Dał próbkę skrzekliwego głosu, w goblinim nie był taki zły a doskonale się nadawał do stawiania strażników na baczność i odwracania ich uwagi w poszukiwaniu zielonego paskudztwa.
 
__________________
Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości...

Ostatnio edytowane przez Plomiennoluski : 05-05-2014 o 13:00. Powód: Na cześć i chwałę chronologii
Plomiennoluski jest offline