Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-05-2014, 00:21   #21
Zell
Edgelord
 
Zell's Avatar
 
Reputacja: 1 Zell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputację
Liapola

Czy ta sytuacja nie została wręcz zesłana przez Maskę?
Cała ta afera z porwaniem dziewczynki, jak i zamieszanie wokół półelfa dało Liapoli mnóstwo czasu na subtelne przyjrzenie się świątyni. Piękne freski i malowidła przyciągały wzrok i nie jeden raz niziołka złapała się na tym, że bardziej ją obchodziły walory artystyczne Świątyni Srebrnych Gwiazd nad kwestie praktyczne dotyczące jej misji.
A błyskotka, po którą została tu przysłana przyciągała wzrok…
Liapola sprawnie oceniła pomieszczenia, do których miała dostęp. Architektura w środku sama w sobie bardzo zawiła nie była, ale to, szybko zrozumiała niziołka, działało na jej korzyść, a na szkodę dla złodzieja. Od głównej nawy boczne oddzielone były rzędami kolumn, po jednym rzędzie na ścianę. Przez całą długość pomieszczenia ustawione były ławy, a na jego końcu znajdował się ołtarz, za którym wisiała ta ważna ćwiartka księżyca. Na tej ścianie były też wejścia do pomieszczeń przeznaczonych dla kapłanów, którzy tam mieszkali, oraz dla gości, takich jak Liapola. W miejscu, które otrzymała do wypoczęcia znajdowało się kilka łóżek , szafa i niewielki stół. Nie było to miejsce przeznaczone do zamieszkiwania, a raczej do przespania nocy czy dwóch.
Obie kapłanki początkowo zajęte były wieszczeniem, skupione całkowicie na misie wróżebnej. W pewnym momencie przerwało im nadejście straży powiadomionej przez kapłankę Corellona i uwaga kobiet ponownie została przyciągnięta.
Liapola znajdowała się w środku chaosu… ale czy to było na pewno takie złe?





Sevotar

- To już niedaleko.
Erilyda prowadziła Sevotara uliczkami powoli usypiającego Silverymoon w stronę zachodniej bramy. Szła spokojnie, najwyraźniej porzucając już pozory, które opadły gdy zrozumiała, że w tej grze na pozory przegrała.
Tylko co chciała tym uzyskać?
Teraz jednak ważne było, że prowadziła go do dziewcznki, o której rozmawiała z tym drugim osobnikiem, a która to rozmowa wzbudziła niepokój Sevotara.
- Zaraz ją poznasz. To naprawdę urocze dziecko.
Sevotar szedł za Erilydą rozglądając się bacznie, jednak nic nie wzbudziło jego niepokoju. Dopiero moment, w którym kobieta zatrzymała się nagle przerwał monotonię tej podróży. Elf podążył wzrokiem za spojrzeniem Erilydy.
Zobaczył na drodze rudego półelfa trzymającego dłoń na mieczu, drugą ręką trzymając za dłoń, małą, może dziesięcioletnią dziewczynkę o jasnych włosach i niebieskich oczach. Z nimi był także słoneczny elf, który wyraźnie sprzeczał się o coś z mieszańcem. W końcu najwyraźniej doszli do porozumienia, bo półelf machnął ręką, a drugi z mężczyzn ruszył w innym kierunku.
Erilyda uśmiechnęła się ciepło i zawołała:
- Namena!
Dziecko spojrzało w ich stronę i również się uśmiechnęło, po czym pociągnęło za sobą zdezorientowanego półelfa zerkającego niecierpliwie w stronę, w którą udał się jego towarzysz.
- Ale… - zaczął, kiedy się przybliżyli, ale Erilyda mu przerwała:
- Namena, co robisz tu o takiej porze? - zapytała głaszcząc dziewczynkę po głowie.
- Nie mamy na to czasu… - półelf mruknął obserwując Erilydę i Sevotara, jednocześnie rzucając spojrzenia na okolicę.
- To jest ta dziewczynka, o której mówiłam - kobieta odezwała się do Sevotara.




Erilien en Treves, Ocero, Quelnatham Tassilar

Walka dobiegła końca. Znajdowali się teraz w nienazwanym domu z martwym porywaczem w głównej izbie i drugim człowiekiem pozbawionym przytomności w kolejnej. Erilien zajął się sprawą naprawy drzwi, jak i zajął się ich “demontażem”, która musiała zostać wykonana jeżeli pułapka na trzeciego miała się udać.
Quelnatham zaczął uważnie przeszukiwać domostwo pod kątem schowków czy ukrytych przejść. Mogła to być zwykła kryjówka, bez żadnych dodatkowych tajemnic, ale… czy nie warto było się przekonać samemu?
Elfi mag zatrzymał się przy sienniku w pokoju, w którym przetrzymywano małą Namenę. Wiedziony przeczuciem odsunął siennik, a jego oczom ukazała się klapa, która najwyraźniej wiodła do zejścia na dół, do piwnicy. Sięgnął już, aby ją uchylić, kiedy cała trójka usłyszała silne uderzenia w drzwi i podniesiony głos:
- Straż, proszę otworzyć! Czy wszystko w porządku?
No tak. Musieli brać pod uwagę fakt, że ktoś z sąsiadów zwróci uwagę na hałas jaki powstał przy “ognistym wejściu”.
Tyle, że porywacz mógł w każdej chwili się zjawić i pierwsze, co by zobaczył to stróżowie prawa przy wejściu do jego kryjówki...
 
__________________
Writing is a socially acceptable form of schizophrenia.

Ostatnio edytowane przez Zell : 02-05-2015 o 23:04.
Zell jest offline