Hans US d20(+1-1-1-3 za strzelanie do grupy)=10 sukces!
ork sprawność d20=18 porażka
-5 do wszystkich testów
Zielona bestia nie była w stanie uniknąć morderczego pocisku myśliwego. Nawet mimo zadziwiająco finezyjnej gry nóg potwora, ten nie był w stanie pełni zasłonić się okładanym mieczem zwiadowcą. Ork zawył żałośnie, gdy szyp przeleciał dosłownie dwa cale od ucha człowieka, trafiając go prosto w pierś. Losowo dobrane kawałki zrabowanych zbroi wraz z futrami pokrywającymi cielsko musiały jednak zamortyzować uderzenie, zielony kolos bowiem nadal był zdolny do walki.
Ork WW d20(+1 za miecz -5 za rany - 1 za zbroję)=17 pudło
Zwiadowca WW d20(-6 za rany -1 za zbroję +2 za miecz)=8 pudło
Hans US d20 (+1-1-1-2)= 4 sukces
Jednak rany nie pozostały bez konsekwencji dla jego sprawności. Ciężko rany, nie był w stanie uchwycić ciosem niemal równie poharatanego człowieka. Przez jakiś czas, spływając juchą, próbowali nawzajem bezskutecznie zadać sobie morderczy cios, aż w końcu Hans podbiegł i wypuścił szyp, zakańczając przedstawienie. Pocisk odpalony z bliska w związanego walką stwora, przeszył jego grdykę, zabijając go na miejscu.
Zwiadowca padł ciężko na ziemię, brocząc obficie juchą. Kobieta przyklęknęła koło niego, momentalnie wyciągając z zakamarków szaty bandaże i bardzo sprawnie aplikując je na rany żołnierza. Dopiero wtedy Hans zauważył medalion złotej gołębicy wiszący jej na szyi. Młoda delikatna kobieta, o dużych ciepłych błękitnych oczach niewątpliwie była kapłanką Shallyi, uzdrowicielką.
- Dziękuję... - wycharczał bliski zemdlenia zwiadowca, skinając głową z szacunkiem ku myśliwemu.
- Nie wiem, czy przetrzymam... - Tszszsz... - delikatnie uspokoiła go dziewczyna, głaszcząc po spoconym czole
- Ja nie wiem... Jak nie wytrzymam, musisz doprowadzić siostrę Aliarę do faktorii... zajmie się rannymi... ona... ja... - Chwila snu dobrze mu zrobi - odparła cichym głosem odejmując zwiadowcy od ust jakiś roztarty liść. Żadne z nich nie zauważyło, kiedy wzięła go do ręki.
Aliara medycyna d20=12 sukces
- Będzie żył, tylko nie mamy koni, by dowieźć go do faktorii. Tu zostać nie może, a nie wiem, czy zdołamy go prowadzić przez góry - wytłumaczyła.
- Czy możesz wezwać pomoc? Czy jesteś z faktorii? Posłano po mnie, bym leczyła waszych rannych. +1 Punkt Doświadczenia dla Hansa
***
Miejscami między zabudowaniami aż roiło się od strzał. Wyglądało to tak, jakby każdy łuk w wiosce i okolicach wystrzelony został przynajmniej parę razy. Niektóre pozostałości strzał były osmolone, co świadczyło o tym, że próbowano je podpalać. Gdzieniegdzie widoczne były też rozpryski podobne do tych, widzianych już na polanie.
Na efekty kieskowych ryków nie trzeba było długo czekać.
- Idioci! - doszło ich nagle z pobliskich zgliszcz.
- Cicho! Cicho! - zobaczyli tam zarośniętą chłopską mordę. Oczy niemłodego już pachołka niemal wychodziły z orbit z przerażenia.
- Ześlą na nas zgubę! On ma dobry słuch!
- Odejdźcie! Uciekajcie! Czym prędzej!
- Paszoł won, bo szypem przeszyję! Idźcie stąd!
Wioska eksplodowała zewsząd licznymi panicznymi szeptami ukrytych zastraszonych mieszkańców.
- O kurwa. - podsumował szeptowisko brudny czarnozęby dziad, wskazując ze swojej kryjówki niebo.
- Za późno.
Z niebios, spomiędzy szarych, postrzępionych zbierającym się wiatrem chmur pikowała w dół jakaś ogromna jaszczurza sylwetka.
- WSZYSCY ZGINIEMY! WEZWALI GO! - ryknął posiadacz odkrytej jako pierwszej zarośniętej mordy. Zerwał się do biegu jak maratończyk, spomiędzy zabudowań, w stronę linii pobliskiego lasu, ciężko było stwierdzić, czy zdąży. Dwie kobiety, wychyliły się pędem zza góry bali i próbowały wskoczyć do studni, zupełnie niepomne ryzyka iż mogą pogruchotać sobie przy tym kości.
Czarny kształt na niebie zaryczał, a echo zadudniło potężnie w pobliskich wierchach.
Kieska w. encyklopedyczna d20(+2 łatwość)= 4 sukces
Mytnik nie miał wątpliwości. Była to wiwerna. Wyjątkowo przerośnięty okaz. Z tego, co słyszał od światłych ludzi jej łuski chroniły cielsko niemal tak dobrze jak zbroja płytowa, zaś ogon, zakończony potężnymi kostnymi hakami był jadowity i potrafił skutecznie zabijać nawet, gdy samo zwierzę już konało, do tego dochodził doskonały wzrok maszkary, której różnicy nie robił dzień, czy noc. Powiadało się, że czasem potrafiły współpracować z zielonoskórymi, choć nie był to regułą. Do tego inteligencja bestii była podobna do inteligencji orczej - bywało, że wykazywały się wielkim pomyślunkiem, szczególnie jeśli chodziło o uśmiercanie, jednakże znowu w innych dziedzinach okazywały się zaskakująco głupie.
- SMOK LECI!!! CHOWAJCIE SIĘ LUDZIE CZYM PRĘDZEJ! JAK BOGOWIE DADZĄ, TO INO PRZYJEZDNYCH POŻRE!!! - mieszkańcy nie byli aż tak akuratni w identyfikacji bestii, ale widać, że mieli plan na przeżycie. Konie strażników zaczęły rzucać się dziko, robiąc ogromną ilość hałasu.