Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-05-2014, 01:48   #32
Neko
 
Reputacja: 1 Neko nie jest za bardzo znanyNeko nie jest za bardzo znany
Nagłe pojawienie się osobnika w rzucającym się w oczy stroju było dość niecodzienne. Zwróciło to uwagę wszystkich najbliższych a tym bardziej jego celu i osobników przy których zasiadł.
- Owieczka zabłądziła - powiedział osobnik w kowbojskim kapeluszu z dziwnie zdobioną ręką.
- Ciekawe. - Odparł ten drugi w kapeluszu palący fajkę.
Cel nic nie powiedział nie widział go wcześniej to też nie wiedział że był śledzony.
- Urha sh haran. - powiedział zamaskowany mag
- Racja - potwierdził coś kapelusznik - Chłopcze zdaje się zabłądziłeś. - Nakazał mu ręką by ten odszedł - To zamknięte spotkanie
- Znaczy się Spadaj! - przetłumaczył cel.
Reszta hołoty wróciła do rozmów.

Shinobi przymrużył oczy, patrząc na nich. Musiał coś szybko zrobić. Ogólnie rzecz biorąc zwalił to, że anulował meisai Gakure no jutsu. Dlatego też westchnął cicho. Przywołał klona, który stał przy drzwiach, a miał na sobie meisai gakure no jutsu i tym razem jego zadaniem będzie oznaczenie celu. Kei odsunął się do tyłu, na jakieś 2 metry w tył, ale cały czas obserwował i czekał, aż klon dotrze i dotknie delikatnie kark celu.
- Mówiłem do obojga! - stwierdził facet w kowbojskim kapeluszu i w tej samej chwili klon znikną.
Kei skrzywił się lekko. Widocznie kowboj był jednym z tych, co wykrywał aurę. Niezbyt ciekawie. Zgadując z odległości klona, gdzie zniknął może oznaczać, że nie jest sam, albo posiada ataki dystansowe. Nie może tego stwierdzić, bo Kei nie patrzył wtedy w jego stronę. Dlatego musiał coś innego wymyślić. Odszedł od nich kawałek dalej, ale cały czas obserwował ich kątem oka.
Cały czas był obserwowany czy to przez tutejszego barmana, czy przez ochroniarza czy przez rozmawiających z celem. Oni również go obserwowali i zapewne o czymś rozmawiali jednak robili to w taki sposób że sharingan nie mógł wiele zdziałać z czytania ruchu warg. Gdy ktoś mówi normalnie jest to proste ale gdy coś pije lub trzyma w ustach (np. papierosa) staje się to prawie niemożliwe. Prawie bo są i takie osoby które to potrafią ale Kei do nich nie należy. Z podsłuchiwania nic nie wyszło, był traktowany jak intruz i obserwowany przez wszystkich.
No tak, Kei zjeb... wszystko, zdejmując Meisai Gakure no Jutsu. Jedynym teraz wyjściem było wycofanie się i poczekanie na dalsze oczekiwanie na cel. Dlatego tez shinobi wyszedł z speluny i wskoczył na dach. Podejrzewał jednak, że nie jest to jedyne wejście, jakie obserwuje. Dlatego tez utworzył 5 klonów i każdy zajął inną pozycję na różnych budynkach, obserwując spelunę z 4 stron. Każdy miał na sobie Meisai Gakure no Jutsu.
Oczekiwanie się dłużyło aż wreszcie zawibrował shuriken.
- Kei. Paczki przejęte. Tyle ile nam się udało. Czas je przekazać. Poczekamy na ciebie do rana w 2 dywizjonie.
Ze speluny wyszedł osobnik w kapeluszu. Emanowała od niego potężna aura. Był niebezpieczny. Jednak to z nim rozmawiał jego cel. Może choć to niebezpieczne należało by poznać chociaż kim on jest.

- Ame jest z tobą? Przydałaby mi się wasza pomoc, a szczególnie jej w czytaniu w umyśle.- powiedział do Sou, widząc kowboja. Wiedział, że w pojedynkę nie ma z nim szans, a dodatkowo potrafi wyczuć aurę, wiec nie ma jak się skradać. Przydałoby się jednak śledzić. Dlatego też Kei zostawił 4 klony z 5 przy spelunie, a sam z jednym klonem ruszył za kowbojem, obserwując go.
- Jest. Mogę ją do ciebie podesłać. Jeśli wola.
- Przyda się. Wątpię, abym siła zdobył informację o źródle tej paczki.- powiedział do niego shinobi. Skoro Ame ma do niego dołączyć, to powinien mieć już plan porwania tego osobnika. Dlatego tez razem z klonem szykował się do zaatakowania, a dokładnie oznaczenia przeciwnika, aby móc później go łatwo zdobyć. Shinobi czekali, aż kapelusznik znajdzie się gdzieś w opuszczonej, ale i ciemnej uliczce, i wtedy zeskoczą z dachów, na kapelusznika, trzymając w dłoniach kunai i katane. Ich głównym celem było nałożenie pieczęci na obojętną cześć ciała, byle tylko go oznaczyć.
Odgłos dwóch pstryknięć i wybuch. �-Klony momentalnie znikły. Osobnik spoglądał w górę jakby oczekując na Keia. Młody shinobi kierowany dziwnym instynktem zrezygnował z osobistego skoku i użył do tego celu klona. Jak widać ocalił tym samym swoje życie. Ten osobnik wiedział o nim, gdzie jest i co planuje. A skoro klony zginęły nim zdążyły go dotknąć to znak że żadne plany wobec niego się nie powiodą.
- Cieniu! - Zawołał kapelusznik. - Przekaż swojemu szefowi że jest już za późno. Nie zdoła mnie powstrzymać.
Gdy kej wyjrzał zza węgła dachu osobnika już nie było.

Oj, niezbyt ciekawie się zapowiadało. Shinobi westchnął cicho, widząc, że osobnika nie ma już. Wyjął shuriken i przemówił do Sou.
- Uciekł mi, idę w stronę 2 dywizjonu.- powiedział do niego, po czym skierował się w stronę dywizjonu nie zadowolony. Roku będzie wkurzony.
[b]Spotkali się w 2 obozowisku pod karczmą. Była z nimi zamaskowana, zdaje się że nazywała się Saya. Czekali na keia by wyruszyć.
Shinobi podbiegł do towarzyszy i kiwnął im głową na znak, że jest gotowy do dalszej podróży.
Saya chwyciła ich za barki i przeniosła do znanego już pomieszczenia ze stołem i krzesłami. Była ich tam piątka. Grupa która przybyła oraz Wil.
- Gdzie szef? - Zapytał Suo.
- Nie ma. Zostawił wiadomość że mamy sprawdzić przesyłki.

- No to chyba nie pozostaje nam nic innego jak je sprawdzić.- powiedział do reszty Kei.
- Ame. - Zakomunikował Suo kładąc swoją paczkę na stole - Chyba poproszę szafa o jakąś nagrodę. Włamywanie do zamku to niebezpieczna sztuka.
- Proszę - Dziewczynka położyła swoją szkatułkę.
Kei dołożył obie swoje.
- To kto je otwiera? - Zapytał Suo.
- Zapewne ty. - Stwierdziła Will. - Mi kazano tu być dla “bezpieczeństwa”. - Stwierdziła naciskając na słowo. - Cokolwiek to miało znaczyć. Choć każdy może otworzyć swoje.

Dla bezpieczeństwa? Ciekawe.
- Lepiej każdy swoją.- powiedział do nich i spojrzał na Ame, dając jej do zrozumienia, że ona pierwsza.
Chwila ciszy Ame otworzyła swoja szkatułkę i bardzo powoli unosiła wieko. Cały zabieg był bardzo napięciotwórczy.
W szkatułce były ruloniki papierów. Bardzo czystych pergaminów powiązanych sznureczkami.
- I? - Zapytała dziewczynka.
- I co? Szef powiedział ze rozpoznamy właściwą szkatułkę.- powiedziała Will. - Nie sądzę by to była ta. Kto teraz?

- Ja otworze- powiedział do nich, i otworzył po kolei obie szkatułki. Wiedział jednak, że tą szkatułkę, którą poszukiwali ma Sou, wiec bez żadnego napięcia otwierał.
Pierwsza otwarta zawierała ozdobny flakonik. Zgodnie ze spisu mający trafić do alchemiczki w Lofar. Druga miała trafić na zamek w tym samym mieście. Przy jej otwieraniu Will odskoczyła jak porażona.
- STÓJ! - Zakrzyknął szeptem Suo.
Wszyscy zamarli. Ame na chwilę się zakołysała by po chwili ukazać swoje oko z Sharinganem.
- Oho widzę że już jesteście. - Powiedziała. - Zadanie jak widzę także wykonane.
- Lycris~rrrr. - Zawarczała Will. - Szefie czy chciałeś nas pozabijać?
- Skąd że znowu. - Odparła Ame. - Gdybym chciał zrobił bym to własnoręcznie lub komuś zlecił. - Zaśmiała się. - Dobrze że kazałem ci tu przybyć Will. Więc jednak Lycris...
Rozmowa się toczyła a wszyscy wciąż stali w bezruchu.

- Lycris? Co to jest?- powiedział shinobi, patrząc na Ame. Spodziewał się, że właściwa paczka jest u Sou, ale okazało się, że była u niego. Dobrze, ze nie otwierał ich, bo chyba by się zabił.
- Roku, mam też wiadomość dla Ciebie. Koleś w kapeluszu powiedział, że jest za późno, nie powstrzymasz go.- powiedział do niego.
- Gregor... Ta cholera myśli że mnie pokona. Zdążyłem już zabić jednego z jego konszachtów i napsuć mu nerwów. - He he.
- Nitro Lycris. Kwiat pogrzebowy. Roślina specjalnej uwagi. Eksploduje przy wszelkim dotknięciu z materią. - Wyjaśniła Will podchodząc do trzymanej przez Keia szkatułki i delikatnie ją uchylając w swoja stronę. Wyciągając z niej jakiś list i zamykając szkatułkę.
- List szefie.
- Przeczytaj.
- “Mam was Czarny.” �-To znaczy?
- Tak zapewne wiedzieli że tą paczkę przejmiemy. Suo uchyl delikatnie swoja paczkę.
Ninja delikatnie uchylał szkatułkę. Zawartością był list i czerwony kwiatek.
- Nitro i tutaj. Ta paczka była już w zamku. Cudem ją wyciągnąłem.
- Taaak. List. Ostrożnie z tym kwiatkiem. Zamknij szkatułkę.
- “Pozdrowienia od Czarnego Ninja”
- Chcą nas wrobić. - Stwierdziła Saya
- Owszem ale tym samym właśnie ich powstrzymaliśmy. Gdzie szła twoja paczka? - Zapytała się Ame spoglądając czerwonym okiem na Keia?

- Do zamku w Lofar. - odpowiedział shinobi, myśląc o tej, co znaleźli Lycris.
- Rozumiem. Gregor. Nitro Lycris. Zamki. Zamach. Chcieli się pozbyć króla i samemu kontrolować wojnę. Dlaczego Lofar? Czyżby trafili na mój ślad, a może Uverworld.
- Przecież oni zniknęli - Stwierdziła Ame swoja świadomością.
- Poniekąd maleńka. Poniekąd. Atak demonów na Lofar to z pewnością nie ich sprawka. Czyżby wiedzieli o niej? Nie to też nie to. Coś musiało mi umknąć. W każdym razie dobra robota jesteście wolni. Pieczecie ustawione są tak jak poprzednio.
- Szefie. Włamałem się do zamku. To było niebezpieczne i...
- ...i dobrze zrobiłeś.
- Liczyłem na coś więcej! - Oburzył się Suo.
- Suo. - Powiedziała Ame
- NA co liczyłeś? Na to że pogładzę cię po główce, że obsypię cię złotem? Jesteśmy ninja, jesteśmy duchami i nie liczymy na zaszczyty, nagrody. Działamy w cieniu i w cieniu pozostajemy. Taka jest nasza droga. Gdy mówię że jesteście wolni znaczy że nic więcej od was teraz nie wymagam. Możecie się zająć czym tylko zechcecie. Chyba że prze “liczenie” miałeś na myśli prośbę. - Uśmiech złośliwości. - Prośby spełniamy bo to jedyny profit z tej organizacji.
Suo nie wiedział co powiedzieć.
- To czym się zajmujemy jest niebezpieczne. Jeżeli chcecie odejść nie bronię, za ucieczkę karam. Ale się nagadałem...
- W takim razie mam prośbę... - Przemógł się młody ninja. - Czy prosić o dom?
- Ja też! - zakrzyknęła Ame. odrobinę za głośno. Natychmiast zwróciła jej uwagę Will wskazując na szkatułki.
- Dom? �-- Zapytała Ame... nastała chwila ciszy. - Zgoda... Zabiorę was tam gdy będzie gotowy.
- Fiu fiu. Miękniesz mistrzu. - Zaśmiała się Saya
- Cóż. Ten świat źle działa na moją cerę i psychikę. - Zaśmiała się Ame.

Shinobi się uśmiechnął, słysząc dialog przeprowadzony pomiędzy tą czwórką osób. Może oni o tym nie wiedzieli, ale było jedno pewne. Mimo, ze jesteśmy organizacją, jesteśmy też rodziną. Każdy jednak inaczej to okazuje. Jednakże, nie tylko Sou i Ame mieli coś do Roku, on też.
- Roku, ja tez mam prośbę. Możesz mi powiedzieć wszystko, co wiesz o Xing? W jakich okolicznościach zniknęła, po za tym, ze udała się na zachód, gdzie teraz prawdopodobnie jest, cokolwiek? Chce ją znaleźć.- powiedział do Ame, a dokładnie do jej oka.
- Czerwona córa. Xing. Najstarsza córka czerwonego rodu z przystani. Sądząc po aktualnej sytuacji i napięciu nie dziwię się czemu uciekła. Aktualne jest więcej córek niż męskich potomków i jak się okazuje nie wszystkim to pasuje. Dodatkowo jest naznaczona przez los. Niwelacja magii i mocy w swojej bliskiej strefie. Potężna rzecz. Gdyby tak ją wykorzystać. He he - Złowieszczy uśmiech na twarzy spokojnej i skromnej dziewczynki. Bezcenny widok. - Wyruszyła do domu jednak została tam zaatakowana. - Powiedział bez przeszkód. - Oczywiście uratowano ją i spróbowano zmylić trop uciekając na wschód od stolicy. A zaginęła co się dobrze składa w okolicach Garnizonu.
- Dlaczego dobrze? - Zapytał zaciekawiony Suo
- Dobrze bo garnizon też zniknął. Biorą pod uwagę jej cechę i zdolności... wykluczyć można planowany atak czy zasadzkę. Garnizon zniknął z dnia na dzień. Księżniczka zniknęła również w tamtym miejscu. Więc musi tam być ostatni element tego świata... Anomalia. - Uśmiech. - Mógł bym powiedzieć więcej ale to by było nudne - Zaśmiał się nie wiedzieć czy to z drwiny czy z czegoś konkretnego - Zdetonujcie kwiaty lub przekażcie leśnym. Róże... Znikam.- Powiedział mistrz po czym oko Ame wróciło do normy.

Shinobi starał się przetrawić to, co usłyszał właśnie od kuzyna. Powiedział o jakiejś anomalii, ale tez miejsce jej zniknięcia. Inaczej mówiąc jego poszukiwania muszą się skupić na okolicach garnizonu. Sam jednak nie da rady. Yue. Będzie potrzebował jego pomocy. On powinien wiedzieć coś więcej. Musi się tam udać jak najszybciej. Kei spojrzał na Sou i wyjął shuriken z kieszeni.
- Mógłbyś mi pokazać tą technikę? Bardzo, a to bardzo przydałaby mi się ona.
- Emm. Kwestia jest odpowiedni metal z domieszkami. Domieszki wibrują przekazując drgania na wskazane miejsce. Gdy do was mówię to przysyłam przez nie część te drgania do shurikena.
- Trzyma shuriken przy ustach gdy mówi - wyjaśniła Ame.
- Tak. Dlatego - wyciągnął shuriken i przytknął do ust. - Ichi, ni, san. - Głos dobiegł echem z shurikena. �-- ma to wadę. Jeżeli zaczniesz mówić to wpierw daj chwilę by ktoś również tego dotknął. Bo...
Zabrał shurikena od Kei i położył na stole.
- Ichi, ni, san. - Nie było echa a jedynie wibracje na stole. - Teoretycznie można tego użyć na dowolny elemencie ale niedomieszkowane mają zakłócenia, szumy i tym podobne. Sama pieczęć jest natomiast bardzo prosta.
Naciął palec i krwią narysował znak “słowo” na wolnym shurikenie. Symbol wsiąkł w metal i niknął. Oddał shuriken Will.
- Dla ciebie. Chcę mieć z tobą kontakt.
- Młody a jakże uroczy. - Zaśmiał się Will. - Przyjmuje i znikam. - rozsiadła się na krześle i znikła.
- Od ciebie też chciałbym się czegoś dowiedzieć. Te twoje ciała?

Shinobi przymrużył oczy, przyglądając się całemu procesowi. Czyli nie wystarczy samej pieczęci, aby uzyskać czysty przekaz. Jednakże jest to lepsze, niż nic. Dlatego też zamiast patrzeć jak rysuje pieczęć, patrzył mu w oczy i skopiował technikę za pomocą sharingana. Naprawdę przyda mu się ta technika przy Hirashin no Jutsu. Kiedy zapytał się o klony, shinobi kiwnął głową.
- Są to klony stworzone nie z wody, jak Mizu Kage Bunshin no Jutsu, ale też nie są iluzją jak Bunshin no Jutsu. Jest to technika Kage Bunshin no Jutsu. Dzięki nim mogę wykonywać wszystkie czynności, ale są bardzo łatwe do zniszczenia. Wystarczy że przebije mu się palec, albo złamie go, to klon znika. Zaletą jest to, ze całe doświadczenie, wiedza, i wspomnienia klona trafiają do oryginału. Technika idealna do szpiegowania, gdzie jest narażenie życia.
- Rozumiem. Trzeba myśleć na przód i się zabezpieczać ich ilością. A jak ją wykonać?
Shinobi zrobił pieczęć, która była potrzebna do tej techniki.
- Skupiamy chakre w samym środku klatki piersiowej, odpowiednią ilość i wypuszczamy chakre, kiedy już zebrałeś odpowiednią ilość. Na początku jest ciężko stwierdzić ile chakry potrzeba do stworzenia danej ilości, ale później się już ogarnie.- powiedział do niego.
- Aha. A chakra to?
- Rodzaj energii - wyjaśniła Saya - Mistrz ją ma. Jak odkrył można do tego używać Ki, tyle że trochę inaczej się odbywa przesył. Poproś mistrza o rady albo gdy uporam się z własnym zadaniem cie podszkolę.
- Dziękuję. - Odparł Suo okrywając dłonią pięść.

- Ja już będę się zbierać. Muszę jak najszybciej znaleźć Xing.- powiedział do nich i wziął ze stołu shuriken Sou, po czym podszedł do pieczęci teleportującej. Chciał się teleportować do Garnizonu.
Ciemność i ciemność. Gwiazdy na niebie więc jest już noc. Miejsce cóż to samo skąd został zabrany czyli przed wejściem do byłej jaskini smoka.
 
Neko jest offline