Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-05-2014, 21:11   #15
Cold
 
Cold's Avatar
 
Reputacja: 1 Cold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputację
Kruczowłosa wysłuchała opowieści Harpagona w milczeniu. Stała oparta o drewniany filar podtrzymujący strop, z nogą zgiętą w kolanie i rękoma skrzyżowanymi na piersi.
Cieszyła się, że Harpowi nic się nie stało. Jednak niepokoił ją fakt, że ktoś obcy zdołał wedrzeć się na teren Klasztoru z tak niecnym planem. Dręczyło ją też pytanie, dlaczego akurat strażnik, zwykła sierota, jakich wiele w Klasztorze na Skale, stał się celem dla zabójczyni?
- Dałeś się podejść jak zwykły dzieciak – rzuciła w stronę Harpagona, kiedy ten skończył swoją opowieść.
Widać było, że lecznicza moc Falimy przywróciła siłę i witalność strażnikowi, gdy jego skóra nabrała kolorów, a na buzi pojawił się ten jego zadziorny uśmieszek.
- Mnie, w porównaniu do ciebie, nie jest tak łatwo zaskoczyć – odpowiedziała na jego ostatnie słowa, które skierował do niej, po czym chwyciła za swój łuk.
- Widzimy się na dole – rzuciła do pozostałych, po czym odwróciła się i wyszła z pomieszczenia.

Zamierzała dotrzeć do strażnicy zanim jeszcze zakończą się oględziny. Chciała dowiedzieć się czegoś więcej. Liczyła, że uda jej się podsłuchać rozmowę starszych i być może coś zobaczyć.
Biegła równym tempem, miarowo oddychając. Poruszała się jak kot. Szybko, zwinnie i z gracją. Gdyby ktoś z daleka obserwował Kruczowłosą w biegu, mogłoby mu się wydawać, że jej stopy wcale nie dotykają podłoża.
Dobiegła w kilka chwil do swojego celu i przylgnęła do ściany, tuż obok otwartego okna. Na jej szczęście, starsi właśnie dotarli do strażnicy, więc mogła podsłuchać całą rozmowę. Pluła sobie jednak w brodę, że nie ruszyła tyłka wcześniej – być może wtedy miałaby okazję sama przeszukać zwłoki zabójczyni.

Kruczowłosa dogoniła swoich przyjaciół, kiedy ci byli w połowie drogi na dół. Opowiedziała im o tym, co udało jej się usłyszeć. O portrecie Harpagona, który starsi znaleźli przy ciele Aliny. Była to kwestia naprawdę zastanawiająca, szczególnie, że definitywnie wskazywała na to, że atak nie był przypadkowy.
- Ktoś chce twojej śmierci, Harp – stwierdziła Kruczowłosa, zakładając kosmyk włosów za ucho. - I nie jestem to ja.

Jednak nie mogli zaprzątać sobie tym incydentem głowy, póki nie rozprawią się z zadaniem, jakie przydzielił im Paladyn Ilmatera.
Kruczowłosa wyruszyła przodem, razem z Dią. Prowadziły drużynę, jednocześnie robiąc za zwiad. I choć Krucza co jakiś czas musiała uciszać rozentuzjazmowaną towarzyszkę, to musiała przyznać, że młoda dawała radę. Nie zamierzała jednak głośno tego oznajmiać, nie chcąc jeszcze bardziej nakręcać rudowłosej. W takich chwilach najważniejszym było zachowanie ciszy. To one były uszami i oczami tej wyprawy, więc musiały cały czas pozostawać skupione i uważne.

- Ciszej tam! - syknęła w stronę Maarin i Valeriusa, którzy rozmawiali w najlepsze. Kiedy spojrzeli na nią pytająco, wskazała na wzgórze, gdzie znajdowały się koboldy.
Ściągnęła łuk z ramienia i przyjrzała się całej sytuacji. Stwory najwidoczniej nie spodziewały się ataku z ich strony. Stwarzało to idealną sytuację do ataku, jednak nie byli pewni, ile koboldów znajdowało się na wzgórzu.
- Czaruś ma rację. Niech najpierw sprawdzi czy mają przy sobie magiczne przedmioty, potem możemy wdrożyć plan Harpa w życie. Jeśli okaże się, że mają przywódcę, trzeba go ściągnąć pierwszego.
Kruczowłosa nałożyła pierwszą strzałę na cięciwę i uśmiechnęła się zawadiacko do Harpagona. Miała zamiar wygrać ten zakład.
 
__________________
Jaka, sądzisz, jest biblia cygańska?
Niepisana, wędrowna, wróżebna.
Naszeptała ją babom noc srebrna,
Naświetliła luna świętojańska.
Cold jest offline