Ariana z daleka obserwowała korytarz, w którym pojawił się mężczyzna, a za nim weszło jeszcze kilka osób. Odstawiła filiżankę ostrożnie na spodek i uśmiechnęła się promiennie wstając powoli z miejsca by przywitać, tajemniczą postać, która jak podejrzewała dziewczyna była autorem wezwania jakie otrzymała. Mężczyzna, rozodziawszy się z płaszcza, również ją zauważył i odpowiedział uśmiechem. W kilku słowach skierował przybyłe z nim osoby do jakiegoś pomieszczenia i podszedł no niej po drodze skinąwszy głowa w stronę babci.
- Ariana Wilczyńska - przedstawiła się wyciągając w jego stronę zadbaną dłoń.
- Podejrzewam, że właśnie Pana Profesora oczekiwałam. - dodała nadal uśmiechając się serdecznie.
Zobaczyła, że wzrok mężczyzny spoczął na nosidełku dla kota, które stało schowane pod stołem, strasząc swoim jadowitym kolorem jasnego różu.
- Franciszek Bartnik - Przedstawił się krótko. Uścisk jego ciepłej dłoni był pewny i silny. - A to…? - zapytał sugestywnie unosząc brwi, spojrzeniem wskazując, że chodzi mu o transporter, w którym ukryty przed wścibskimi spojrzeniami przebywał Baltazar
- Ach...najmocniej przepraszam, byłam zmuszona wziąć ze sobą swojego ...kotka. Nie chciałam zostawiać go samego w domu. - odpowiedziała i zanim zdążyła zareagować, mężczyzna sięgnął pod stół i wyciągając nosidełko zerkając do wnętrza z zaciekawieniem ówcześnie uchyliwszy rąbek materiału.
- Bardzo ciekawy ….kotek. - uśmiechnął się profesor.
“Och, czuję się taki przyłapany, na gorącym uczynku!” - Usłyszała w swoich myślach rozbawiony głos Baltazara. - “ Zła, nie dobra z Ciebie dziewczynka, że tak kotka nie upilnowałaś.”
Ariana kątem oka przyłapała profesora, na tym jak -zdawałoby się w odpowiedzi na słowa smoka - uśmiecha się uprzejmie.
- Bardzo, interesujący kotek - dodał po chwili zastanowienia, a jego wzrok odbiegł na chwilę w stronę okna, więc zaciekawiona dziewczyna podążyła jego śladem.
Na zewnątrz, jakby spłoszona biegła dziewczyna, którą wcześniej widziała na schodach.
- Widziałam ją już. - zaczęła spokojnie, ponownie karcąc się w duchu za ówczesne niewypowiedziane na głos komentarze. - Zdawało się, że również zamierzała tu dołączyć, jednak najwyraźniej, z jakichś przyczyn zmieniła zdanie -dodała w zamyśleniu.
- Cóż, spróbujemy na to coś zaradzić.. - wydawało jej się, że w ciszy umysłów porozumiał się z Baltazarem , zwłaszcza, że ten skinął mu w odpowiedzi, na co profesor uśmiechnął się i dodał jedynie - Może jednak zdecyduje się do nas dołączyć . -stwierdził zapraszającym gestem wskazując jej pomieszczenie, do którego udały się osoby, które widziała wcześniej na korytarzu.