Rob poszedł za tropem. Za ogrodzeniem złodziej pewnie przestał się aż tak pilnować. Po rozstawie kroków, różnicy w głębokości śladów (obciążony/nieobciążony), podłamanych gałązkach i przygniecionej trawie starał się też określić wzrost i wagę tropionego. Poruszał się tak, by nie zniszczyć tropu.
(sesyjnie Burton poczeka z tym na innych bohaterów, bo ten czas, który Rob poświęcił na tropienie, oni mogli poświęcić na inne sposoby znalezienia śladów) |