Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-05-2014, 19:37   #2
Nightcrawler
 
Nightcrawler's Avatar
 
Reputacja: 1 Nightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemu
To co było..


4 rano. To najlepsza godzina by pójść do domu, złożyć zwłoki w łóżku i wytrzeźwieć troszeczkę prze kolejnym porankiem. Szczególnie jeśli od tego jak zaczniesz kolejny dzień może zależeć reszta Twojego życia.
Oczywiście Aerien zdawał sobie sprawę z tego jak ważkie będą kolejne dni i ich przetrwanie - ale tak bardzo nie chciał jeszcze z knajpy, bo zdał sobie boleśnie sprawę z tego, że porwał się na coś co go przerastało. Chciał być ostry, ale był lama - i co by na dzielni o nim nie gadali, dla prawdziwych mobsterów był leszczem.
Sam nie wiedział jakim cudem dali mu flote na dek, programy i sprzęt. I nie chciał myśleć co będzie musiał zrobić by ich spłacić.

Siedział więc tak w tej knajpie, odkąd wrócił od Harrego z nowiutką "szóstką" pod pachą i wpatrywał się tylko w błyszczący napis "Offline" na siatkówce oka, pochłaniając kufel za kuflem tutejszego sikacza.
Nie mógł ani się zdecydować na wejście w sieć, ani na wyjście na ulice. Nie miał ochoty stawiać czoła problemom, które czaiły się za progiem. Chciał się co prawda nacieszyć cudzą kasą na swoim koncie, ale póki co wystarczała mu wóda i stymulanty, które powoli przenikały do krwioobiegu z plastrów naklejonych na lewym ramieniu. To był dobry stuff. Drogi.

Jego ciałem wstrząsnął dreszcz. Oświetlone przydymionym ultrafioletem pomieszczenie zadygotało, ściany zdawały się drzeć w takt niesłyszalnej muzyki.
Elf wstał od stolika i podszedł do staroświeckiej szafy grającej, która stało w rogu pomieszczenia. Przez chwile walczył z przestworem kieszeni, by wyrwać z niebytu monetę kupioną w barze.
- Niezły qwa folklor - zachichotał pod nosem spoglądając na srebrny krążek, który w końcu udało mu się wyłuskać ze spodni.

Przymykając oko, wysunął język i z pewnym trudem wrzucił drżącymi palcami pieniążek do szczeliny. wybrał pierwszy lepszy kawałek. Leniwy Bit popłynął z głośników:

- Ooo taa. Znam to. - Odrzucił głowę w tył i przymknął oczy widząc ferię narkotycznych barw pod powiekami.
Obrócił się i wsparł plecami o urządzenie. Pijanymi oczyma spojrzał na wnętrze knajpy. Stoliki były puste. Przy barze siedziało paru niedobitków, tak jak on uciekających przed problemami na dno kieliszka.
Mięśnie się rozluźniły.

Sam nie wiedział kiedy stał przy barze obok rosłego zielonoskórego byka. Nie był pewien z kim wcześniej rozmawiał o tym konkretnym gościu, ale powidok szczerej gęby wciąż ćmił się w świadomości. Postanowił więc zaufać marze i podstawił kolesiowi szklankę z Whiskey pod nochal. Najemnik nawet na niego nie spojrzał. Wyciągnął z pomiędzy zębów na wpół wypalone cygaro i jednym haustem wypił zawartość tumblera.
- E no Bracie - Ostry z Ciebie typ. Nic nie mów, wszytko wiem bo mój kolo mi opowiadał - Ork obdarzył Elfa znudzonym spojrzeniem, ten nie zrażony kontynuował swoją tyradę - ile weźmiesz za miesiąc ochrony?
- 5000 tysi, zapas cygar i pizza dwa razy w tygodniu. Tanio skóry nie sprzedam.
- warknął zielony zaciągając się skrętem.
- Ej no metaludziku kochany - weź daj żyć ziomkowi. Pizze możemy żreć razem, ale na szlugi sam se musisz flote wydać. Nie jestem qwa karitas. Zresztą sam wole plastry z dobrym shitem. Chcesz to Ci kompot załatwię. Tanio. Pomyśl to lepsze niż te Twoje smrody
- Zmień shit na cygara marki ultra tanie.
- Dobra gościu ,ale na mojej mecie, przy mnie palić tego nie będziesz.
- Jak nie chcesz mieć z dupy sita to pozwolisz przy otwartym oknie.
- Tfardy z Ciebie zawodnik Bracie. Dobra niech będzie w oknie. Byle qwa w kuchni i sam se skołuj jakaś puszkę na kiepownice.
- Git. Jestem Twój.
- Zajebiście misiu to dajemy - cza to uczcić.
- Kasa -
wychrypiał gość.
- A no masz - wyciÄ…gnÄ…Å‚ z kieszeni kredchip.

Potem jakoś stołek zatrząsł mu się pod tyłkiem. Chyba upadł na podłogę. Czuł jak grzmotnął głową, ale o dziwo nie czuł bólu. Światło lamp przeszywało jego ciało i wlewało się w szpary parkietu. Szaleństwo.
Zobaczył twarz orka nad sobą i wyszczerzył zęby w uśmiechu.
- O ziomuś dobrze Cie znowu widzieć - wybełkotał.
- Masz fart, że mi zapłaciłeś a ja to traktuje poważnie.
Zielonoskóry ustawił go do pionu - jedną ręką chyba go uniósł siłacz jeden.
Potem było uderzenie rześkiego poranka w twarz, coś rozmawiali, potem jechali, motorem chyba, ale Aerienowi wydawało się, że płyną po spokojnym morzu betonu wśród skał bloków mieszkalnych. Otwarły się drzwi i utonął w materacu.

***

~golCbra [Aerien, chłopie? Co tak długo na offline'ie?]
~Count0 [Bracie... long story, ale gruba sprawa. Mam wreszcie wypas dek ]
~golCbra [Pieprzysz?]
~Count0 [Nie - Ziom Fuchi Cyber-6. Wiem, że to nie Excalibur ale ma już 30MP na WE/WY i koprocka reakcji na dójeczce...]
~golCbra [Pipeprzysz Ziom! Skąd wytrzepałeś 300k na szóstke?!]
~Count0 [To jest ta historia bracie i wyobraź sobie wchodzą na scene Ruscy...]
~golCbra [W dupe, coś ty zrobił elfie... czekaj, kurwa nie chce wiedzieć. Nie teraz]
~Count0 [a co ty tam niby takiego robisz?]
~golCbra [A wiesz... Niny szukam]
~Count0 [Posrało?! Nie wiesz, że ma nowego BodyG? To jakiś ciężko zadrutowany typ. Widziałem Chłopa - nie pogadasz. Jej ojczulek wypierdolił tego ostatniego wilsona w kosmos i zatrudnił naprawdę ostrego zawodnika. Nawet nie podejdziesz.]
~golCbra [Oj tam oj tam. Przesadzasz]
~Count0 [Qwa - mówie Ci. Widziałem ją na Prospektach. Jak ziomki z kwadratu ją z nim obczaiły to zjechali z fazy. Tylko HEavy sie poślinił na tego borysa. To wyobraź se - gość sie błyska bardziej niż choinka w Boże N.]
~golCbra [Kumam, ale tej szparce nie odpuszcze. Bracie! Wiesz przecież. To jest, kurna miłość.]
~Count0 [Ty i ten GROmantyzm... pieprz się siołku. Nie chcesz to nie]
~golCbra [ Ej no we...]
~Count0 [Albo bedziesz na Gru albo uj. Cze]
~golCbra [B There. cya]

***

- Ej ziomuś. Zyznij se na maila- wrzuciłem Ci katalog Aresa. Masz już na kredycie 5 koła ode mnie to kup se coś ładnego.
Ork sprawdził stan konta. Wyświetlił katalog. Cicho przeglądał szukając czegoś uważnie. Wyłączył wyświetlacz i wzruszył ramionami
- Nie majÄ… cygar.
Odwrócił się i pomaszerował w stronę kuchni.
Elf pierwszy raz zaniemówił. Nie odłączając wtyczki od portu w deku sięgnął po browar i sapnął:
- Będzie kurna fun. Czuje to w uszach, jak wtedy gdy Yaki zastrzelili mi antyki. Ty wiesz kurna, że mi starych japońce poszlachtowały katanami? Ej qwa - znowu wisisz w oknie? Dobra NVM Greengo daj mi pracować...

~Count0 [Loler - chopie, mam biznes]
~LOLer [zero dawno Cie nie było. Słyszałem, że ruscy rozsmarowali cie na podeszwie trepa]
~Count0 [gruba przesadza. Ale faktycznie wisze mobom kaske - i tu wchodzisz ty]
~LOLer [pierdol sie długouchy nie będę bzykał ruskich]
~Count0 [daj skończyć ziomuś - nic z mobami - jest impreza - dostałem maila od metabrata z banku - dobra kasa. Załatw mi ekipe na piątek]
~LOLer [czuje bit - dajesz bracie]
~Count0 [ swojego trepa mam, skołuj jakiś 2 kompatybilnych co by sie znali na ulicy mozę jakiś siołek od magusów. Sam do końća nie wiem co banko mi wrzuci na druty - ale sie opłaci]
~LOLer [Git gdzie Ci ich zaserwować młody]
~Count0 [HitWave w piÄ…tek, stolik B25]

cdn...
 
__________________
Sanguinius, clad me in rightful mind,
strengthen me against the desires of flesh.
By the Blood am I made... By the Blood am I armoured...
By the Blood... I will endure.

Ostatnio edytowane przez Nightcrawler : 05-05-2014 o 19:44.
Nightcrawler jest offline