Rekus ujrzał w chłopcu mutanta z pomroki. Zdeformowane łapy zakończone szczypcami sprawiały wrażenie morderczych broni, to w połączeniu z nienajlepszą aurą tego miejsca o mało nie spowodowało u Rekusa zawału serca. Po chwili jednak iluzja się rozwiała i Rekus odetchnął z ulgą. Co to było? Czy zwid spowodowany nocną wartą, czy zapowiedź przyszłości? Ciężko było w tej chwili ocenić. - Już dobrze mały. Idź spać - powiedział trochę uspokojony.
"To tylko figle zmęczonego umysłu" przekonywał siebie. - Dobra Wojownik, wracamy do patrolowania. Tamta karawana gdzieś znikła. Nie wiem czy się znów pojawi. A może to wszystko nam się po prostu zdawało? Może nie było żadnej karawany?
Westchnął ciężko, odwrócił się i ruszył w kierunku drugiego ogniska by dorzucić do ognia, który właśnie przygasł. |