Chłopiec uśmiechnął się na słowa Rekusa i już zamierzał ruszyć biegiem do powozu, gdy odezwał się Wojownik. Jego głos był zimny i praktycznie pozbawiony emocji. Tego typu modulacja była nader częsta u weteranów wędrówki przez Pomrokę i Wojownik nie był tutaj wyjątkiem. Zbyt wiele dziwnych i przerażających rzeczy, zbyt wiele trupów i zbyt wiele przelanej krwi.
Gdy Wojownik zadał pytanie, mina chłopakowi zrzedła. Uśmiech i dziecięcą radość zastąpił smutek podszyty lękiem.
- Właśnie nic nie widziałem, proszę pana - odparł Markus - Myślałem, że zobaczę jakieś cudowne stwory o których opowiadała mi brat, ale tam nic nie ma - chłopak wskazał ręką w kierunku mgły i ciemności które czaiły się tuż poza obozem. Rekus
Rekus odszedł, aby dorzucić drwa do przygasłego ogniska. Z jakiś powodów nie podzielił się swoimi spostrzeżeniami z towarzyszem warty. Wszystko zachował dla siebie, choć widok przeobrażonego chłopaka dręczył go gdy tylko zamknął powieki.
W obozie było spokojnie. Wydawało się, że aura zagrożenia minęła. Światło lampy na kamiennej wieży lśniło, jak gdyby nigdy nic się nie stało.
Cisza i spokój przerywana tylko przez kilkusekundowe przeciągłe chrapnięcia Westerwelda.
Rekus był zdziwiony, że ich dowódca i pracodawca, najlepszy przewodnik przez Pomrokę stąd, aż do Astergrandu śpi w najlepsze. To wszystko było zbyt dziwne, aby uznać to za przypadek. |