W czasie tej nieoczekiwanej przerwy Sue zaczęła przygotowywać się do ewentualnej obrony, albo ataku. Zwał jak zwał, ale prawdopodobnie trzeba będzie strzelać. I zabijać, jeśli samemu chce się ujść z życiem. A rudowłosa zdecydowanie chciała. Po krótkim oglądzie okazało się, że ze swojej aktualnej pozycji strzelać raczej nie da rady. Jedyną możliwością było uchylenie klapy bagażnika i celowanie do wroga przez szczelinę, co szybko odrzucił. Po pierwsze uznała, że jest to dość ryzykowne zważywszy na to, po jakim terenie się poruszają. Po drugie celność jej strzałów, padających z niewygodnej pozycji mogłaby znacznie stracić na skuteczności.
Sprawnie złożyła karabin, wzięła zapasowy magazynek i kilka granatów a do paska przypięła kaburę z glockiem i nie zastanawiając się długo przemieściła się na przednie siedzenie pasażera, które zajmował Jonasz.
- Mam nadzieję, że nie będę Panu przeszkadzać - powiedziała z kokieteryjnym uśmieszkiem i nie czekając na jego reakcję usiadła ciężko na kolanach zbzikowanego staruszka.
Z przodu było na tyle miejsca, by drobna dziewczyna i mężczyzna zmieścili się tam bez większego problemu i to całkiem wygodnie. |