Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-05-2014, 16:46   #225
Dziadek Zielarz
 
Dziadek Zielarz's Avatar
 
Reputacja: 1 Dziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemu
Przeraźliwy skrzek obwieścił nadejście potwora. Przez szczeliny w deskach i poszyciu mignął rozłożysty cień, kiedy potężne skrzydła przesłoniły słońce. Z podwórza dało się słyszeć nawoływanie Zefira, jednak jego szaleńczy pomysł by rzucić się na bestię był tak abstrakcyjny, że nawet nie mieścił się w głowie. Jak to tak, na smoka? Z mieczem? Nie ma mowy!

Potem były krzyki, urwany ryk, trzask łamanych drzew i kwiki konia, wszystko wytłumione przez drewnianą podłogę. Czy to już? Czy maszkara wzięła co chciała i pofrunęła do swego leża? Wszystkie inne problemy znikły zupełnie, jedyne co teraz się liczyło to przetrwać atak łuskowatego potwora. Choć Leuden nawet nie widział dokładnie smoka, w głowie miał już dokładne wyobrażenie stwora, z jego ostrymi szponami, nietoperzowatymi skrzydłami, rogatym łbem i ognistym oddechem.

Gunther zamarł w bezruchu, modląc się do Sigmara o to, by jaszczur oszczędził jego skórę. Wokół pachniało starymi trocinami, ziemią, stęchłym workiem kartofli i mocno już zleżałym kurzem. Od drobnego pyłku kręciło w nosie, ale osiłek pierwej zatkałby sobie usta własną pięścią niż pozwolił sobie w takim momencie na kichnięcie. Dziadek skulony obok wykidajły wlepiał wytrzeszczone oczy w drewnianą klapę, jakby to patrzenie miało uczynić ją zupełnie niedostrzegalną. Siedzieli tak razem czekając najgorszego.
 
Dziadek Zielarz jest offline