Doktor z lekkim przerażeniem wysłuchał wypowiedzi pod tytułe "kim jest Deadpool".
- Może bym mógł jakoś pomóc? - zaoferował się. - Jestem przekonany że mógł coś zaradzić na raka, choć z tak silnym czynnikiem regenerującym... sądzę że reakcja powstała przez połączenie się serum jaki ci podali z DNA. Prawdopodobnie błąd w przekazu RNA był odziedziczony od któregoś z rodziców, co warunkuje występowanie patologicznego rozrostu komórek.Obawiam się że mógłbym cię pozbawić nieskończonej regeneracji, a nawet zapienić nieskończone skażenie się
- Albo bym, skończył jak kapitan Jack - powiedział wesoło Wade. - Wiecznie młody, wiecznie ponętny i niestarzejący się... I po milionach lat skończył bym jako sama głowa!
- [/i]Skąd to wiesz!?[/i] - prawie krzyknął Doktor.
- Jakoś tak - Deadpool beztrosko wzruszył ramionami i zaczął się zakradać w stronę kuchni.
Tymczasem Stark odnalazł ostatnią lokalizację numeru zleceniodawcy Deadpool'a. Sygnał pochodził z okolic Wyspy Man, części archipelagu wysp brytyjskich. Zdjęcia satelitarne z czasu rozmowy okazywały całkiem sporej wielości statek transportowy. Teraz za pomocą kolejnych zdjęć można był określić kurt i najprawdopodobniejsze obecne położenie. Banale zadanie.
- Musimy się tam dostać i odnaleźć Mistrza - Powiedział Steve. - Prawdopodobnie od niego będziemy się mogli dowiedzieć co dokładniej planuje Hydra. Doktorze, jeśli go uratujemy będzie pan w stanie doprowadzić go do...hmm stanu używalność? Hydra nie jest znana z łagodnego traktowania więźniów, a z tego co zrozumiałem Mistrz zdaje się być osobą dość upartą.
- Tak, myślę że tak - odparł kosmita. - Z resztą z chęcią pewnie nam pomoże, wróg mojego wroga jest moim przyjacielem.
- Dobrze. Tony chcę żebyś to ty odnalał miejsce w którym przetrzymują Mistrza. Z pewnością masz skanery które ci to umożliwią. Deadpool...
- Tah jeh? - powiedział najemnik z pełnymi ustami.
Wade w czasie gdy rozmawiali skutecznie oczyścił lodówkę Starka z prędkością jaka by zaskoczył nawet głodnego Hulka. Teraz przegryzła jeszcze wygrzebaną paczę chipsów, prawdopodobnie pozostawioną przez Flint'a. Deadpool.... a gdzie ci się do zmieściło?
- Zmieściło mi się, a jak! Najwyżej jakaś łazienka Hyrdy będzie zapchana przez najbliższy tydzień. - Zawoła Deadpool do sufitu.
Mogłem żyć bez tej informacji.
- Zacząłeś, a teraz będzie cię do prześladować w koszmarach, haha! Mówiłeś coś Kapitanie?
- Emm... tak. Zapienisz nam dywersję?
- No ba! - Deadpool znikąd wyciągnął wielki karabin maszynowy. - Hasta la vista, baby
- Dobrze, Doktorze możesz przewieść nas TARDIS? - Spytał Steve.
Doktor tylko się uśmiechnął i otworzył drzwi pojazdu.
Nad wyspął Man panowała noc. Niebieska budka obracają się dokoła własnej osi przeleciała całkowicie nie zauważona przez mieszkańców.
TARDIS z zawrotną prędkością dotarła na wybrzeże i dalej nad Morze Irlandzkie. Zawiła praktycznie nieruchomo nad słabo oświetlonym statkiem transportowym. Na style wysoko by pozostać niewidocznym i trochę zbyt wysoko by bezpiecznie zeskoczyć na pokład.
- Ach, zapach Zielonych Wysp! brakowało mi tego! - powiedział Doktor. - Ktoś chce spad....
Nie zeskoczył słowa musząc uciekać z wyjścia przed rozpędzonym Deadpoolem. Najemnik z okrzykiem "Bansai!" skoczył w dół. W sekundę później rozległy się strzały.
- Jakz zawsze - Westchnął Steve. - [/i]Możesz przesunąć się bliżej rufy?[/i]
Doktor wypełnił prośbę. Posługiwał się czymś co do słodzenia przypomniało kontroler z konsoli ps3. Kosmita nazywał urządzenie "awaryjnym systemem pilotowania" ASP. Zamierzał zostawić cenny pojazd w powierzy, a w razie czego przywołać go za pomocą ustrojstwa.
- Gotowi? - Spytał Steve.
__________________ Gallifrey Falls No More! |