Viktor był padnięty, nieprzespana noc, uganianie się z grubszą zwierzyną, potyczka z orkami i przebieżka po pomoc do faktorii odciskało swoje piętno na młodym łowczym. Nie mając praktycznie nic do roboty udał się na obiecany spoczynek - jedyną rzecz która go teraz tak naprawdę obchodziła. Po przebudzeniu czekała go samotna wizyta w klasztorze Sigmarytów. Coś nie wierzył w to nagłe nadejście rycerzy najświętszego zakonu Sigmara, ale to było coś co sprawdzi jak dotrze na miejsce. Przeczuwał pułapkę, choć w istocie mogło to być tylko zmęczenie sięgające zenitu jak tak kładł się spać. Zasnął szybko zapadając w głęboki bezsenny sen. |