Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-05-2014, 18:44   #18
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Słowa Dii wywołały uśmiech na twarzy Valeriusa.
-Zapewne... choć... może wyłącznie pod kołderką, jak bogowie i przyzwoitość nakazują.- odparł z uśmiechem na twarzy mag, wyszukując sobie miejsce na kryjówkę. Po prawdzie nie był ciekaw jak dojdzie do zbliżenia tych dwojga. I miał nadzieję, że nie będzie tego nawet przypadkowym widzem.
Zresztą, na razie przyszło mu wybrać wygodną kryjówkę wśród krzaków i czekać aż "przynęta" sprowadzi do nich koboldy, lub nie daj Ilmaterze, zginie próbując.



Wojskowy dryl nie leżał w naturze Valeriusa. Nie czuł się też dobrze w roli posłusznego pionka wykonującego ślepo polecenia, których sensu nie widział.
Dlatego puścił mimo uszu słowa Harpa i sięgnął po moc. Jego dłoń nakreślała gest wirując palcem w powietrzu i tkając kulkę czystej mocy, którą do tego świata przywoływały słowa wypowiadane przez zaklinacza. W końcu posłał pocisk mocy w kierunku ranionego już wcześniej przez siebie kobolda. Po czym załadował kuszę. W dalszych planach nie miał jednak wystrzelenia bełtu, a zabezpieczenie się przed atakami tarczą utkaną z potęgi błyskawic. Nie każdy wszak chodził zakuty w stal po zęby, a Valerius nie zamierzał wystawiać się na wystrzał nie chroniony żadnym zaklęciem.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 08-05-2014 o 13:37. Powód: poprawki
abishai jest offline