Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-05-2014, 15:07   #17
Autumm
 
Autumm's Avatar
 
Reputacja: 1 Autumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputację
[media]http://th03.deviantart.net/fs70/PRE/i/2013/200/8/a/horde_by_skaya3000-d68djdx.jpg[/media]

Chwilę przed wyruszeniem na zwiad, obóz armii Geoff.


- .. magowie i tabor w środku. Jasne? - Irgun podniosła wzrok na stojącą przed nią zbieraninę. Upał dawał jej się we znaki; pod spiętymi na karku w luźny węzeł włosami ciurkał zimny strumyczek potu, wpadając pod nagrzany metal zbroi. Wierzbowa gałązka, którą przed chwilą machała, tłumacząc ustawienie kolumny, uderzała machinalnie po nodze, stukając po metalu nagolennika. - Jak kto z was wcześniej krew widział, niech wystąpi przed szereg - zachęciła - Nada mi się trochę takich, co wiedzą. którą stroną włóczni się we wroga celuje… - wyszczerzyła zęby, potem przetarła czoło rękawicą i splunęła na ziemię gęstą śliną - Ślachetny pan Thored zaszczyt nam zrobił, wybierając do tej roboty. Tedy nie skiepśćmy tego. Kto się nie posłucha, to ze mną będzie mieć doczynienia! - dodała na koniec - I wszystkich to tyczy. Bez wyjątków. - rzuciła kose spojrzenie w kierunku roznegliżowanej magiczki i jej karłowatego pomocnika, którzy od początku nie przypadli jej do gustu.

- Kto jest drugim, jakby co się przydarzyło… - zapytał dość nieśmiało jeden z żołnierzy opierając się na włóczni, gdy przyglądał się dwójce czarodziejów, w przeciwieństwie do większości towarzyszy z zaciekawieniem. Jakby zorientował się, że coś mu się wyrwało i prostując się na baczność skierował wzrok na Irgun, ale po sekundzie może opuścił oczy nie chcąc krzyżować spojrzenia. - ...pani. - uzupełnił zwrotem wcześniejszą wypowiedź. - I czy tabór mamy najbardziej chronić, czy czarodziejów?
- Panować mi nie trzeba, boć i ja nie jeśniepani, ino też prosty żołnierz - skrzywiła się nieco zapytana - “Sierżancie” czy “dowódco” starczy zupełnie - kowalka spojrzała na żołnierza, który wyrwał się z szeregu - Rozkazy som jasne - trza żarcie nam zdobyć i wodę, tedy tabor najcenniejszy. Magusi idą jako wsparcie, coby z wrogiem lepiej nam szło. Choć raczej nikogo nie najdziemy, najprędzej jakiś maruderów czy inszych łapserdaków... - zauważyła - Drugiego zaś nie ma. Pytałam się o jakowyś, co trochę walki liznęli, ale coś widać tchórz ich oblecieć musiał - wyszczerzyła zęby - A tak i kapralów kilku mi się nada. Pokażcie, na co was stać, chłopcze, a może się zasłużycie.. - kiwnęła głową w kierunku żołnierza.
- Nie obleciał, nie obleciał ale nikt bardzo z przodu pchać się nie chce. Pójdziemy jak rozkażesz i gdzie rozkażesz. - powiedział mężczyzna niezauważony wcześniej tylko dlatego, że siedział. Gdy tylko się podniósł od razu dało się zauważyć jego wzrost i szerokość ramion.
- Tych dwóch tu łapserdaków rękę do koni mają to i je poprowadzić mogą. No ruszcie dupska i nie każcie reszcie czekać - Na słowa olbrzyma dwóch zbrojnych ruszyło się szybko w stronę wierzchowców. Mężczyzna podszedł powoli do Irgun i korzystając z zamieszania jakie zapanowało gdy każdy zaczął szykować sie do wymarszu przedstawił się.
- Drwal mnie zwą. Znam tych chłopaków i oni mnie znają to ci powiem kto jest kto. Ten tutaj to Uillam, ślicznie gra i śpiewa a i mieczykiem tez pomacha jak trzeba, cichy chłopak. Tamten znowu… - trwało to kilka minut zanim Drwal przedstawił swemu nowemu dowódcy wszystkich zebranych z imienia i z zawodu zawsze dodając kilka słów od siebie. Mieli więc kogoś kto na zwierzętach się zna, i kto piekarzem był w domu i kogoś kto gotować potrafił tak by reszty nie potruć. Był więc i szewc i kilku pasterzy, był ktoś kto na rybach się znał i kto coś o stolarce wiedział. Zadziwiającym było jak i kiedy ten wojownik zdołał dowiedzieć się tego wszystkiego i jeszcze to zapamiętać.
- Jak coś będzie trzeba to pytajcie, ja też pewnie worek czy dwa poniosę jak będzie trzeba.

- Takich chłopów mi trzeba!- Irgun uderzyła przyjacielskim gestem po ramieniu Drwala - Tedy ty będziesz drugim, a myślę, że pod taką męską ręką chłopcy nam nie zginą - uśmiechnęła się, ale zaraz spoważniała - Gorzej, że mało kto tu się na wojaczce zna, choć małą wioskę by założyć można - podniosła wzrok na mężczyznę - Znasz ich. Wyznacz trzech jeszcze, co bardziej rozgarniętych; z tobą to będzie czwórka kaprali… tacy lepsi niż żadni. Niech stoją równo w kolumnie, żeby na każdych pięciu ludzi był jeden - wyjaśniła - Przynajemnej niech porządku pilnują… - już miała odjeśc, kiedy coś jej się przypomniało - A kompanii czego trzeba może? Wojna ciężka jest, a ja o swoich dbam…

Wielkolud wzruszył tylko ramionami nie wiadomo czy na prośbę o wskazanie kaprali czy o podanie listy przydatnych rzeczy, przyjrzał się jeszcze raz zebranej gromadzie by w końcu się odezwać.

- Najpewniej to czegoś do picia, a jak tego nie ma, to by myśli oderwać od kłopotów; ja tam myślę, że jak ktoś ma za dużo wolnego czasu to i głupoty mu do głowy przychodzą. A co do chłopaków może ten czy tamten - tu wskazał na poszczególnych mężczyzn - może i by się nadawali ale to sama oceń bo potem ciężko będzie odebrać co się raz podarowało. Ten chłopak tam, Uillam mówiłem ci chyba. On się o granie na trąbkach rozpytywał to pewnie i już służył gdzieś, tylko marniutki jakiś a tu huknąć czasem trzeba. - Z głosu Drwala przebrzmiewała troska jak by o własne dziecko sie martwił a nie o obcego chłopaka czy sobie poradzi gdy zbyt wiele od niego się będzie wymagać.
- Się wyrobi - kowalka rzuciła rzeczonemu chłopaki nieuważne spojrzenie - Z głupiej wiejskiej baby sierżanta ulepili, to i z takiego chucherka ludzie będą
- zawyrokowała - Tako jak i z żelazem - im mocniej się w nie bije, tym twardsze wychodzi. Ważne, że chęci są… reszta z czasem przyjdzie.


***

Soundtrack

I ruszyli.

Co prawda oddział przywodził na myśl Irgun przypadkową zbieraninę byle czego, ale choć kilka osób miał tu dość oleju w głowie. Ze swego wojskowego życia co innego pamiętała - oj, w Szponach służyli sami charakternicy i nie raz między żołnierzami a dowódctwem dochodziło do przepychanek, kłótni czy awantur. Ci tutaj - ochotnicy - przypominali bardziej stado owieczek prowadzone na rzeź. I sama świeżo upieczona sierżant nie wiedziała, co by wolała bardziej - mieć pewość, że żołnierze się jej ślepo posłuchają, czy raczej wiedzieć, że nie dadzą jej uczynić jakieś durnoty. Bo mimo prezentowanej na zewnątrz pewności, Irgun wcale pewne swoich talentów nie była. O, jakby mieczem ciąć trzeba było czy do walki stanąć, to i owszem, nadawała się do tego idealnie. Ale czy podoła ciężarowi odpowiedzialności za tych nieszczęsych chłopców, tego nie wiedziała...

Szczęściem los na razie oszczędził jej kłopotów. Patrol nie natknął się na żadne niespodzianki, marsz do wioski był raczej nudny - dzięki bogom. Nawet magusy siedziały cicho, choć kowalka wyłapała kilka krzywch spojrzeń. Wydawało jej się też jej przez chwilę, że mały mag żaryuje sobie z otaczającymi go zbrojnymi, a wśródk śmiejących się głów wypatrzyła rudą czuprynę Gniewka, którego zabrała ze sobą jako ordynansa i opiekuna nad taborem. Można było prawie powiedzieć, że wraz z piękną pogodą, wyprawa będzie niemal sielanką.

A potem wrócił zwiad...

***

Soundtrack

[media]http://fc00.deviantart.net/fs21/f/2007/234/0/4/Roseroad_Watchmen_by_capprotti.jpg[/media]
- W młynie są zbrojni - Ezekyle odezwał się do kowalki bez wielkich wstępów, gdy odszukał już oddział i dał znać że on to a nie jaki ork, i żeby nie czynić hałasu. - Ludzie, nie Tjalfy. Naliczyłem trzech, w pancerzach, bez barw. Czekają na coś lub na kogoś, zachowują czujność, czujki wystawili, pilnując drogi prowadzącej od wsi, jeden w ogóle jest przed strumieniem, od wsi patrząc. Poza tym że się kręcą po obejściu, nie robią niczego konkretnego.

Skinieniem głowy podziękował Fedelmid za manierkę, przepłukał gardło.

- Może być ich więcej, bo nie sprawdzałem wnętrz budynków. Mogę narysować jak się sytuacja przedstawia … jeśli ktoś tu potrafi mapy czytać - tropiciel z prawdziwą niewiarą popatrzył po Irgun.

Szkicował szybko patykiem.

- Podzielimy oddział na dwie części. Ja i Fedelmid weźmiemy połowę ludzi i obejdziemy młyn od tyłu, podzielimy się na dwie sekcje po pięciu ludzi i podejdziemy pod budynki po obu stronach strumienia. Reszta na ile się da podejdzie od strony wsi, kryjąc się przed wzrokiem czujek - pokazywał krótkimi, oszczędnymi ruchami patyka - Na sygnał ruszymy z każdej strony. Może maguski zsynchronizują atak? Jak nie to dam znać żeby ruszyć.

- Może być że to wieśniacy się kryją w młynie - przyznał niechętnie, bowiem żądza zabijania w nim płonęła.

- Może by komu pierwej porozmawiać aniż mordować. - mruknął jeden z żołnierzy z ciżby awangardy, zainteresowanych powrotem zwiadowców z wieściami już o celu ich podróży.

O, i znalazł się pierwszy charakternik, co to wszystko wiedział najlepiej.

Kobieta zmierzyła zwiadowcę ostrym spojrzeniem i przeniosła wzrok na naszkicowany plan.

- Nie uczta matki, jak ma dzieci robić - sarknęła - Wy macie się gapić i słuchać, a od rozkazów to ja jestem. Doceniam wasz zapał, żołnierzu, ale miarkujcie się z tym dowodzeniem tutaj. Że wam wąs się pod nosem puszcza, toć nie znaczy jeszcze, żeście wojak - podniosła głowę znad szkicu - My tu są w prawie, a i wojny z ludźmi nie toczymy. Dojdziemy do pierwszych zabudowań i ich obwołamy. Zwiadowcy zostają przy oddziale; jedno z was przy mnie, drugie na tyły, coby nas nikt nie zaskoczył. Wybierzcie, które - wskazała palcem na Ezekyela i jego towarzyszkę - Broń mieć na podorędziu, ale bić jeszcze nikogo nie będziemy… choć niektórym pilno do ziemi, widać - odwróciła się do reszty oddziału - Wszytkoście zrozumieli?! - krzyknęła na żołnierzy.

Ezekyle zaśmiał się krótko, pogardliwie.

- Jeśli iść otwarcie, to po co zwiadowca?

Splunął i odwrócił się do Fedelmid. Zostawił jej klaczkę a zabrał broń i zajął miejsce na czele szyku.

- Na początku jest Utaleth, potem jest Sharhoek, po nim Muulm, Hjeve, potem Umeth i Melthorael, potem jest Aroklur, potem Ultheum, potem Golguulest, potem Nyurtaloth. Wtedy jest Djastah a potem Agrona, potem Marduk, potem Merrikh i po nim Than - recytował, zaciskając i rozluźniając palce na łuczysku.

Irgun odprowadziła postać młodzieńca wzrokiem. W obozie zarządziłaby od razu przetrzepać mu skórę - profikaltycznie - tu jednak była zdana na dobre i na złe na oczy i uszy zwiadowcy. Tłumaczenie krnąbremu młodzikowi zasad starszeństwa musiało poczekać, aż potencjalnie groźna sytuacja będzie rozwiązana, choć co nie od razu, to na pewno go nie minie...

- Zjeść trzeba, bo z głodu popadamy. Jeden z chłopaków coś upichcić zdołał jak ten chłopak łażeniem po krzakach się zajmował. - jeden z wojowników przyniósł dymiący kociołek pełen pachnącej strawy. Sam zapach wystarczył by ślina podeszła do gardła a na myśl o ostatnim posiłku niejednemu ze zgromadzonych zaburczało w brzuchu.

- Będzie czas, jak przy młynie staniem - Irgun przełknęła ślinę, walcząc z pragnieniem zrobienia odpoczynku - Kto wie, czy tamci zwiadowcy nie widzieli; nie czas na popas, skorośmy tak blisko. A jak strzałą w brzuch oberwiesz, toć jeszcze podziękujesz, że na głodnego szedłeś - wyszczerzyła zęby - Przed walką się żołądka nie napycha! - wstała i odwróciła się do ludzi - Dość tego gadania jak przekupy. Rozkazy słyszeliście! Wymarsz! A jak kogo zobaczę z czym innym w łapie, niż włócznią, to żarcia mu się odechce na dłużej…

Przed ruszeniem jeszcze obeszła osobiście cały oddział w towarzystwie Drwala, sprawdzajac, czy wszyscy posłuchali rozkazów i są gotowi do ewentualnej potyczki.

- Sygnał do boju znacie - trzy gwizdy. Póki go nie ma, nie ważcie sie sami wyrywać naprzód - pouczyła żołnierzy - I nie łamać szyku. Jak wyrywać się będzie naprzód trzeba, to zawsze pilnować się kaprala i swojego kwadratu... bez zgrywania bohaterów mi tu!

I dopiero wtedy dała rozkaz do wymarszu, choć w głowie kłębiły się jej czarne myśli. Kiedy ariegarda podeszła na odległość głosu w okolice pierwszych zabudowań, kowalka zatrzymała oddział. Na jej sygnał tył kolumny rozwinął się w niewielką tyralierę, tak, że teraz kolumna przypominała nieco trójkąt o płaskim wierzchołku, z magami i taborem w środku.

Irgun nabrała powietrza w płuca.

- W imieniu miłościwie nam panującego, myśmy są żołnierze Geoff! Kim jesteście i co robicie na naszych ziemiach?!

I podniosła do ust gwizdek, gotowa dać sygnał do ataku.




 
__________________
"Polecam inteligentną i terminową graczkę. I tylko graczkę. Jak z każdą kobietą - dyskusja jest bezcelowa - wie lepiej i ma rację nawet jak się myli." ~ by Aschaar [banned] 02.06.2014
Nieobecna 28.04 - 01.05!
Autumm jest offline