Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-05-2014, 06:15   #13
KurtCH
 
KurtCH's Avatar
 
Reputacja: 1 KurtCH jest jak klejnot wśród skałKurtCH jest jak klejnot wśród skałKurtCH jest jak klejnot wśród skałKurtCH jest jak klejnot wśród skałKurtCH jest jak klejnot wśród skałKurtCH jest jak klejnot wśród skałKurtCH jest jak klejnot wśród skałKurtCH jest jak klejnot wśród skałKurtCH jest jak klejnot wśród skałKurtCH jest jak klejnot wśród skałKurtCH jest jak klejnot wśród skał
No i masz – cały spokój wyprawy handlowej zniknął w jednej chwili. Jeszcze chwilę wcześniej Ethan siedział i myślał co czego może służyć układ którego schemat połączeń właśnie trzymał w rękach, a teraz trzeba było spieprzać ile wlezie w kierunku lasu.

~ Jezu ja już jestem za stary na takie zabawy ~

Tylko tyle zdążył pomyśleć nim następna wielkokalibrowa seria ułożyła się po jego lewej stronie. Stanowczo zbyt blisko. Do tego ta cholerna mgła, prawie nic nie było przez nią widać. Biegł starając się dotrzymać kroku Sunny’emu co nie było łatwe. Wydawało się, że z każdym krokiem meks go odsadza. Już myślał, że zostanie sam kiedy na granicy widoczności zarysował się labirynt drutu kolczastego, a za nim samotny bunkier. Ziemia obiecana. Dobrze, że przez cały ten huk wystrzałów ktoś usłyszał ich nieporadnie wygwizdaną melodię.

W bunkrze było już kilka osób z ich konwoju. To dobrze. Ale z drugiej strony słysząc bliskość pościgu za sobą Ethan nie miał złudzeń – prawdopodobnie byli ostatnimi szczęśliwcami którzy tu dotarli. Trochę zmieszał się widząc Rudą bandażującą poranionego Tuco – nie dość, że dobiegła tu prędzej to jeszcze jest tu na tyle długo, że mogła spróbować się zając poranionym Tuco.

~ Szlag! Trzeba kiedyś się wziąć za siebie… ~

Zdyszany zdążył tylko wydukać jakieś powitanie wszystkim którzy się tu znaleźli. W tym momencie do bunkra wpadło kilka zbłąkanych kul. Ethan odruchowo się skulił. Na chwilę obecną w tym pomieszczeniu chyba tylko strzelający na oślep stary i ten pogodny gość – Andrew pokazali, że mają jaja. Choć jak tamci krzyknęli coś o dynamicie obrona nie wydawała się najlepszym pomysłem. Ruda wraz z meksykańcem już opuszczała pomieszczenie.

- Chyba lepiej będzie się wycofać. Oni prują do nas jak popieprzeni, a my jak długo stawimy im opór? Głębiej może trafimy na Kiełbę, wtedy mamy większe szanse. -
 
KurtCH jest offline