Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-05-2014, 19:54   #22
Lady
 
Lady's Avatar
 
Reputacja: 1 Lady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputację
Koboldy szarżowały, poszczekując i krzycząc tymi swoimi wysokimi, piskliwymi głosikami, przez co wydawało się, że jest ich więcej niż było faktycznie. Z rąk Valeriusa wyprysnęła kulka czystej magii, bezbłędnie trafiając w swój cel z dużą prędkością. Kobold oberwał w żebra i chyba mu je pogruchotało. Padł na ziemię, w lepszym świetle widać byłoby krew wypływającą z ust. To zresztą był dopiero początek zdumiewającej salwy, innej całkiem od tej pierwszej, w większości niecelnej.
Strzała kruczej wbiła się w głowę jednego ze stworów, Dia przebiła udo drugiego, nie zabijając wprawdzie, natomiast zmuszając tchórzliwego z natury stworka do rejterady. Quentin wpakował drugi już bełt w jednego z łuczników, ponownie wybijając życie z małego ciałka.

Okazało się nagle, że czekający w krzakach i niewiele widzący Harp, Bert i Maarin, nie za bardzo mają z kim walczyć. Samotny kobold wbiegł między drzewa, wpadając z rozpędu na ustawioną w pozycji obronnej tarczę większą od niego samego i odbił się od niej. Młody żołnierz wykorzystał tę sytuację i natychmiast przebił przeciwnika ostrzem. Druga z istot będąca tuż obok, nagle zawróciła sama z siebie i pędem rzuciła do ucieczki, odprowadzana zadowolonym spojrzeniem Elin.
Jedyny ocalały łucznik wystrzelił jedną strzałę, która przeleciała w bezpiecznej odległości od Kruczej, a następnie zrobił to co ostatni z jego w pełni mobilnych kompanów. Cisnął łukiem na ziemię i popędził ile sił z powrotem na wzgórze.

Ścigały ich pociski, ale dogoniły tylko wojownika, przebijając jego plecy. Bez trudu dościgły także ranionego w nogę, kończąc ostatecznie ten niewiele warty żywot. Łucznikowi udało się, korzystając z osłony drzew i krzaków, wbiegł gdzieś w las i zniknął między drzewami. Noc nadeszła już w pełni, więc ściganie go tam skazane było na niepowodzenie bez bardzo solidnego źródła światła.

Pokonani przeciwnicy nie mieli przy sobie za wiele. Broń rzucała się w oczy jako pierwsza, słabo wykonana, krucha lub bardzo już zużyta. Włócznia jednego z nich musiała być ludzkim odpowiednikiem przyciętym do odpowiedniej długości. Porzucony łuk nosił ślady prymitywizmu i nie mógł być szczególnie skuteczny. Strzały wykonano topornie, wykorzystywano wielokrotnie. Żeby przeszukać ich dokładniej, musieliby grzebać w prostych, brudnych i podartych ubraniach. Na pierwszy rzut oka dwóch z nich posiadało sakiewki i Dia dobrała się do nich pierwsza, wcale nie dbając na brud i smród. Wysypała ich zawartość i przeliczyła.
- Phi, dwadzieścia miedziaków, osiem srebrników, jedna wytarta złota, śmieci i chyba smarki - powiedziała trochę zawiedziona i zniesmaczona. Przy jednym z trupów znaleźli także glinianą, zakorkowaną, ocalałą flaszkę z tajemniczą zawartością.

Od tego wszystkiego odciągnęła ich Elin, która wspięła się prawie na szczyt wzgórza, na którym ukrywały się koboldy, wskazując dalej, za jego wierzchołek, tam gdzie prowadził trakt.
- Widzę tam jakieś światła, poruszają się postaci… chyba tam walczą! Tak, jest tam też wóz…
Wytężyła wzrok, kręcąc głową. Żadnych więcej szczegółów. Nikt inny także nie dostrzegał nic więcej od kilku słabych światełek, mogących być pochodniami lub magicznym światłem. Znajdowały się na następnym wzgórzu, dobre dwieście metrów dalej.
 
Lady jest offline