Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 09-05-2014, 16:47   #21
 
Ferr-kon's Avatar
 
Reputacja: 1 Ferr-kon wkrótce będzie znanyFerr-kon wkrótce będzie znanyFerr-kon wkrótce będzie znanyFerr-kon wkrótce będzie znanyFerr-kon wkrótce będzie znanyFerr-kon wkrótce będzie znanyFerr-kon wkrótce będzie znanyFerr-kon wkrótce będzie znanyFerr-kon wkrótce będzie znanyFerr-kon wkrótce będzie znanyFerr-kon wkrótce będzie znany
Kiedy okazało się, że bełt przeszył kobolda, większość młodych wojowników zawołałaby z radością, ale Quentin syknął, krzywiąc się. Nie było nic przyjemnego w zabijaniu, nawet koboldów. Mag wiedział, że trafi, więc nie było czego świętować. Po walce będzie okazja do świętowania. Widząc zbliżające się jaszczury, Quentin naciągnął bełt na kuszę i wypowiedział pod nosem kilka słów w smoczym, po czym wyciągnął przed siebie dłoń. Powietrze zawirowało na moment i pozornie nie wyglądało na to, by cokolwiek się stało, ale mag właśnie roztoczył wokół siebie magiczną Tarczę, ot na wszelki wypadek.

Quentin na polu walki wydawał się być równie spokojny, jeśli nie spokojniejszy od Harpagona. Był czarodziejem, do tego niezbyt utalentowanym, dlatego swój talent nadrabiał wyćwiczoną koncentracją, która - jak Maarin najlepiej zdawała sobie z tego sprawę - osiągnęła prawdziwie wysokie poziomy. Jednak nawet teraz, nie mógł się powstrzymać przed wydaniem z siebie krótkiego warknięcia, kiedy Valerius zignorował rozkazy. W takiej chwili, w ich pierwszej walce... Pogada z nim później. I już sama myśl, że jest w stanie pomyśleć "muszę z kimś poważnie porozmawiać" wprawiła młodego maga w niezwykłe podekscytowanie. Może właśnie tego mu brakowało, by się przełamać? Przygód! Akcji!
 
Ferr-kon jest offline  
Stary 09-05-2014, 19:54   #22
 
Lady's Avatar
 
Reputacja: 1 Lady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputację
Koboldy szarżowały, poszczekując i krzycząc tymi swoimi wysokimi, piskliwymi głosikami, przez co wydawało się, że jest ich więcej niż było faktycznie. Z rąk Valeriusa wyprysnęła kulka czystej magii, bezbłędnie trafiając w swój cel z dużą prędkością. Kobold oberwał w żebra i chyba mu je pogruchotało. Padł na ziemię, w lepszym świetle widać byłoby krew wypływającą z ust. To zresztą był dopiero początek zdumiewającej salwy, innej całkiem od tej pierwszej, w większości niecelnej.
Strzała kruczej wbiła się w głowę jednego ze stworów, Dia przebiła udo drugiego, nie zabijając wprawdzie, natomiast zmuszając tchórzliwego z natury stworka do rejterady. Quentin wpakował drugi już bełt w jednego z łuczników, ponownie wybijając życie z małego ciałka.

Okazało się nagle, że czekający w krzakach i niewiele widzący Harp, Bert i Maarin, nie za bardzo mają z kim walczyć. Samotny kobold wbiegł między drzewa, wpadając z rozpędu na ustawioną w pozycji obronnej tarczę większą od niego samego i odbił się od niej. Młody żołnierz wykorzystał tę sytuację i natychmiast przebił przeciwnika ostrzem. Druga z istot będąca tuż obok, nagle zawróciła sama z siebie i pędem rzuciła do ucieczki, odprowadzana zadowolonym spojrzeniem Elin.
Jedyny ocalały łucznik wystrzelił jedną strzałę, która przeleciała w bezpiecznej odległości od Kruczej, a następnie zrobił to co ostatni z jego w pełni mobilnych kompanów. Cisnął łukiem na ziemię i popędził ile sił z powrotem na wzgórze.

Ścigały ich pociski, ale dogoniły tylko wojownika, przebijając jego plecy. Bez trudu dościgły także ranionego w nogę, kończąc ostatecznie ten niewiele warty żywot. Łucznikowi udało się, korzystając z osłony drzew i krzaków, wbiegł gdzieś w las i zniknął między drzewami. Noc nadeszła już w pełni, więc ściganie go tam skazane było na niepowodzenie bez bardzo solidnego źródła światła.

Pokonani przeciwnicy nie mieli przy sobie za wiele. Broń rzucała się w oczy jako pierwsza, słabo wykonana, krucha lub bardzo już zużyta. Włócznia jednego z nich musiała być ludzkim odpowiednikiem przyciętym do odpowiedniej długości. Porzucony łuk nosił ślady prymitywizmu i nie mógł być szczególnie skuteczny. Strzały wykonano topornie, wykorzystywano wielokrotnie. Żeby przeszukać ich dokładniej, musieliby grzebać w prostych, brudnych i podartych ubraniach. Na pierwszy rzut oka dwóch z nich posiadało sakiewki i Dia dobrała się do nich pierwsza, wcale nie dbając na brud i smród. Wysypała ich zawartość i przeliczyła.
- Phi, dwadzieścia miedziaków, osiem srebrników, jedna wytarta złota, śmieci i chyba smarki - powiedziała trochę zawiedziona i zniesmaczona. Przy jednym z trupów znaleźli także glinianą, zakorkowaną, ocalałą flaszkę z tajemniczą zawartością.

Od tego wszystkiego odciągnęła ich Elin, która wspięła się prawie na szczyt wzgórza, na którym ukrywały się koboldy, wskazując dalej, za jego wierzchołek, tam gdzie prowadził trakt.
- Widzę tam jakieś światła, poruszają się postaci… chyba tam walczą! Tak, jest tam też wóz…
Wytężyła wzrok, kręcąc głową. Żadnych więcej szczegółów. Nikt inny także nie dostrzegał nic więcej od kilku słabych światełek, mogących być pochodniami lub magicznym światłem. Znajdowały się na następnym wzgórzu, dobre dwieście metrów dalej.
 
Lady jest offline  
Stary 09-05-2014, 20:25   #23
 
TomaszJ's Avatar
 
Reputacja: 1 TomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputację
Harp podbiegł do Elin i zmrużył oczy, próbując bezskutecznie coś dostrzec w mroku.
- Pewnie więcej koboldów. Ruszajmy z pomocą! Hej wszyscy, do mnie!

Gdy dobiegli, żołnierz w myślach przeliczył czy jest komplet. Był zadowolony, plan spisał się doskonale. Nikt poza nim nie był nawet draśnięty, a wróg nie wiedział co na niego spadło. Debiut w żołnierskiej roli miał popisowy - nawet jeżeli przeciwnik był mizerny, a przyjaciele krzywili się na jego wojskową manierę. Niech się krzywią, pomyślał, najważniejsze by w całości wrócili do domu.
Po czym odezwał się do wszystkich swoim mentorskim tonem służbisty.

- Idziemy z pomocą. Ja przodem, nadaję tempo, Elin ty po mojej lewej, skoro widzisz, to prowadź. Bert, ubezpieczasz lewą flankę, Maarin prawą. Reszta za mną. Krucza w ariergardzie, miej oko na tego zbiegłego kobolda, może iść za nami. Naprzód!

Harpagon lekkim truchtem ruszył do przodu, pamiętając że inni mogą nie robić codziennych przebieżek po schodach z cięzkim bagażem.
- Nikt się nie wysforowuje! Quentin, Valerius, możecie dać im znać że odsiecz nadchodzi? Jakieś świetlne zaklęcie czy flara?

Taki sygnał mógł mieć duże znaczenie. Nadzieja mogła podnieść obrońców na duchu, albo wizja nadciągającej odsieczy odstraszyć napastników. Warto było spróbować. Trzymajcie się, pomyślał, idziemy z pomocą.
 
__________________
Bez podpisu.

Ostatnio edytowane przez TomaszJ : 09-05-2014 o 20:33. Powód: Dopisanie zdania czy dwóch...
TomaszJ jest offline  
Stary 09-05-2014, 22:19   #24
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
Maarin ściągnęła brwi i pokręciła głową na boki. Może przeszkolili Harpa i miał wojskowy dryg jednak brakło mu empatii wobec reszty by jego rozkazy trafiały nie tylko do ich uszu.

Młoda ilmarytka poprawiła przewieszoną przez jedno ramię torbę z medycznymi przyborami. Wygodnie znajdowała się na plecach nie przeszkadzając w walce. Mogła się przydać przy wozie. Undine widziała dokładnie to co Elin. Nigdy się nie chwaliła tym przed innymi, że jej oczy widzą w ciemnościach nocy nie gorzej niż za dnia w pewnej odległości. Jedynie ci co wymykali się po nocach mogli coś podejrzewać gdy kryjąc się w cieniach zostali zauważeni.

Kapłanka ruszyła za młodym żołnierzem zgodnie z jego wytycznymi. Teraz nie było co podważać jego decyzji, mogło by to tylko doprowadzić do większego sprzeciwu od strony Dii lub Valeriusa.

- Gdybyście zostali mocno zranieni krzyczcie, powiedzcie lub dajcie jakikolwiek znak. Przybędę z pomocą. Po walce i tak się zajmę wami jak i rannymi z wozu. Harp... proszę nie szarżuj - upomniała chłopaka - i tak wystarczająco razy musiałeś być leczony - Maarin przypomniała młodemu wojownikowi o tych wszystkich razach kiedy po raz kolejny zajmowała się jego ranami bądź spowodowane treningiem bądź czymś innym. W klasztorze był częściowy nadzór a podczas walki może się wiele nieprzewidywalnych rzeczy zdarzyć.
 
Asderuki jest offline  
Stary 10-05-2014, 13:26   #25
 
Cold's Avatar
 
Reputacja: 1 Cold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputację
- Dia, nieźle się spisałaś - powiedziała Kruczowłosa, podchodząc do rudowłosej. - Dobrze radzisz sobie z łukiem, choć jesteś za mało skupiona. Pamiętaj, że strzelając, musisz całkowicie się wyłączyć. Jesteś tylko ty i twój cel, wokół nic więcej nie istnieje...
Krucza zdała sobie jednak sprawę, że jej zamiarem była pochwała, nie pouczanie, tak więc urwała swój wywód i uśmiechnęła się do Dii.
- Jesteś na dobrej drodze - dodała jeszcze, po czym zostawiła dziewczynę w spokoju.

Gdy reszta zbierała się ze swoich kryjówek, przeszukiwała zwłoki czy po prostu zbijała bąki, Kruczowłosa podeszła do Valeriusa.
- Posłuchaj, pięknisiu - warknęła, kiedy jeszcze była w drodze do niego. - Twoja lekkomyślność, arogancja i niesubordynacja mogły narazić nas na niebezpieczeństwo.
Stanęła przed nim. Patrząc mu prosto w oczy kontynuowała:
- Nie jesteśmy na placu zabaw. Jesteśmy na polu bitwy, jakkolwiek małe ono by nie było. Walczyliśmy z prawdziwymi przeciwnikami, na śmierć i życie, nie na żarty. Jeśli ci życie miłe, jeśli nie chcesz mieć na sumieniu swoich przyjaciół, to, do cholery, słuchaj poleceń bardziej doświadczonych w tej dziedzinie!
Gdyby wzrok i ton głosu mogły zabijać, Valerius płonąłby żywym ogniem. Kruczowłosa odwróciła się od niego i ruszyła przed siebie. Zdawała sobie sprawę, że zaklinacz pewnie wzruszy jedynie ramionami, puszczając jej słowa mimo uszu. Jednak gdzieś w środku tliła się wciąż nadzieja, cichy głosik szepczący, by nie skreślać go tak łatwo, by dać mu kolejną szansę.

Minęła w milczeniu Quentina i udała się w stronę wołającego Harpa. W drodze zdążyła ochłonąć.
- Świetlne zaklęcie może zwrócić na nas uwagę wrogów - zauważyła Kruczowłosa. - Nie lepiej byłoby podejść bliżej, oszacować nasze szanse i włączyć się do walki?
Dziewczyna wyciągnęła strzałę z kołczanu i nałożyła na cięciwę. Szczerze wątpiła, by zbiegły kobold raczył jeszcze się zjawić, jednak lepiej było dmuchać na zimne.
 
__________________
Jaka, sądzisz, jest biblia cygańska?
Niepisana, wędrowna, wróżebna.
Naszeptała ją babom noc srebrna,
Naświetliła luna świętojańska.
Cold jest offline  
Stary 10-05-2014, 16:46   #26
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Zaklinacz również zajął się przeszukiwaniem koboldów, choć zamiast złota i broni szukał… znaków, amuletów, malunków. Wszystkiego co pomogło by ustalić z jakiego plemienia te koboldy są. Liczył, że potem w księgach klasztoru znajdzie wzmianki, które pozwolą stwierdzić jakież to plemię poważyło się na przygotowanie napaści na pielgrzymów. I czy może się to powtórzyć. Ale wpierw musiał ustalić przynależność gadzich napastników. I wtedy… Krucza zaczęła go strofować.

Zaklinacz wstał i spojrzał spod przymkniętych oczu na tropicielkę.- Doprawdy? Czy to twoje doświadczenie podpowiedziało ci, że lepiej bym użył kuszy z której na odległość pięćdziesięciu kroków trafiam raz na trzy strzały? Zamiast zaklęcia, które zawsze trafia w cel?
Splótł ręce razem mówiąc.- Przyjmij więc do wiadomości o doświadczona wojowniczko, że nie tylko ty masz głowę na karku. A choć może i stoczyłaś wiele walk, to widać zbyt mało z magami u boku. Więc wiedz, że tak jak ja nie wtrącam zbytnio się w wasze pomysły taktyczne, jakkolwiek bym je oceniał, tak… oczekuję, że wy nie będziecie się wtrącać w moją magię. Bo to ja ją znam i wiem kiedy należy jej użyć. A kiedy nie.
Machnął ręką dodając.- Nie jesteś nieomylna Krucza… więc nie myśl, że zawsze masz rację. Racz więc z łaski swojej nie traktować innych jak dzieci, abyś sama nie została tak potraktowana.
Po czym wrócił do prób ustalenia tożsamości, do czasu aż Harp zebrał resztę, by znów wydać polecenia i ruszyć do walki. Nie bardzo rozumiał dlaczego miałby się wedle Harpagona wyrywać do przodu… Przecież to sam wojownik ostatnio zgłaszał się na przynętę. Zaklinacz zaś nie miał skłonności do niepotrzebnego ryzykowania życia. Nie miał także wyrobionego zdania w kwestii sygnału świetlnego… jego zalety jak i wady się równoważyły, więc ta kwestia pozostawała w decyzji Quentina, jeśli on takim “sygnałem” dysponował.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline  
Stary 10-05-2014, 18:40   #27
 
TomaszJ's Avatar
 
Reputacja: 1 TomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputację
- Liczę na to że przyciągniemy ich uwagę. Tam mogą być bezbronni pielgrzymi.

Harp odrzekł krótko oszczędzając oddech. Już prawie nie czuł drobnej rany od prymitywnego koboldziego pocisku, pieśń bitwy krążyła mu w żyłach wyzwalając w ciele energię i ostrość zmysłów. Mimo to nie pozwalał sobie na uniesienie emocjami, tak częste u młodych zapalczywych wojowników.
Zdyscyplinowanie i porządek to podstawa żołnierki, nie mięśnie i miecz, powtarzał jego nauczyciel, a szeregowy Harpagon ze Straży Klasztoru brał sobie jego nauki do serca.
 
__________________
Bez podpisu.
TomaszJ jest offline  
Stary 11-05-2014, 12:43   #28
 
Ferr-kon's Avatar
 
Reputacja: 1 Ferr-kon wkrótce będzie znanyFerr-kon wkrótce będzie znanyFerr-kon wkrótce będzie znanyFerr-kon wkrótce będzie znanyFerr-kon wkrótce będzie znanyFerr-kon wkrótce będzie znanyFerr-kon wkrótce będzie znanyFerr-kon wkrótce będzie znanyFerr-kon wkrótce będzie znanyFerr-kon wkrótce będzie znanyFerr-kon wkrótce będzie znany
- Typowe słowa zaklinacza - Quentin mruknął pod nosem, krzywiąc się gdy usłyszał słowa Valeriusa - Nikt nie będzie cię traktował jak dziecko, jeśli nie będziesz zachowywał się jak dziecko. Nie wiemy jak długo będziemy dzisiaj walczyć i nie wiemy, czy nie spotkamy bardziej niebezpiecznych przeciwników. Ktoś chciał zabić Harpa, na wstęgi Ilmatera! Bełty i strzały są wszędzie wokół, a zaklęć nie wyciągniesz z ciała wroga. "Działaj minutę wcześniej, myśl o minucie naprzód" - mag zacytował jednego ze swoich ulubionych elfich filozofów, gdy na podkreślenie swojego argumentu wyciągnął bełt z ciała jednego z koboldów. Zdecydowanie nie przypominał tego codziennego, nieśmiałego Quentina, wydawał się być w swoim żywiole.
- Flary ani racy nie mam, ale mam inny pomysł - odwrócił się w stronę Harpagona, próbując go dogonić, co nie było takie ciężkie biorąc pod uwagę brak jakichkolwiek obciążeń - Jeśli się zbliżymy na jakieś... Sto stóp, nie więcej, mogę przesłać jednemu z nich wiadomość zaklęciem. Wróg nas nie usłyszy, ale sojusznik owszem.
 
Ferr-kon jest offline  
Stary 12-05-2014, 03:23   #29
 
TomaszJ's Avatar
 
Reputacja: 1 TomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputację
Harpagon nie obrócił się, ale rozważył słowa towarzysza. Trzydzieści stóp, w głowie przeleciały mu wkuwane zasięgi różnych broni, optymalne odległości szarży...

- Nie. Trzydzieści stóp od nich lepiej miotnij czymś bojowym - krótka lakoniczna odpowiedź, skupiony żołnierz oszczędzał oddech wiedząc że wkraczając do walki po krótkiej przebieżce zawsze ma się gorsze szanse niż z marszu. Ale musi skoordynować działania przyjaciół, inaczej zapanuje chaos. A chaos równa się straty.

Harpagon nie był gotowy stracić nikogo z przyjaciół, zwłaszcza...

... serce mu zamarło, gdy przez żelazną kurtynę szkolenia i dyscypliny przemknęła mu myśl, że prowadzi do walki swoją zawadiacką, czarnowłosą piękność, roześmianą łuczniczkę bijącą go na łeb w każdym strzelniczym konkursie... a świadomość, co broń wroga mogła by uczynić jej gładkiej skórze, pięknej twarzy... może już jej nie usłyszy...

Dość! Lewa, prawa, lewa, prawa... wsłuchał się w miarowy ton swoich kroków, powoli odzyskując opanowanie, skupiając wolę na nadchodzącym starciu. Chaos równa się straty. Zawsze w walce dochodzi do momentu, gdy sytuacja przerasta plan, ale póki co...

- Oni wyjdą na nas - ja, Bert i Maarin atakujemy od frontu, reszta zachodzi z flanek. Jeśli my wejdziemy do walki, trzymajcie się z dala od placu boju. Ja i Bert wchodzimy, reszta osłania strzelając, Maarin chronisz ich.
 
__________________
Bez podpisu.

Ostatnio edytowane przez TomaszJ : 12-05-2014 o 03:41.
TomaszJ jest offline  
Stary 12-05-2014, 21:40   #30
 
Lady's Avatar
 
Reputacja: 1 Lady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputację
Dia wysłuchała Kruczowłosej z krzywą miną.
- Wiesz, łuk nie jest drogą życiową, jaką zamierzam podążać.
Otworzyła usta, aby dodać coś więcej, ale wtedy już wołała Elin, więc rudowłosa machnęła tylko ręką i pobiegła na wzgórze. Bert zrobił to samo i wkrótce wszyscy znaleźli się w tym samym miejscu, spoglądając na wzgórze, gdzie większość z nich widziała tylko kilka małych ogników. Odległość i ciemność nie pozwalały na więcej.
Harp zarządził i ruszyli szybko. Elin ściągnęła z pleców miecz, uczeń kowalski mocniej ścisnął młot. Dia tym razem ruszyła najszerzej bokiem, prawie przy samych drzewach, przeskakując zwinnie przeszkody. No może nie do końca tak zręcznie.

Inni także się potykali, co jakiś czas natrafiając na korzeń czy kamień. Tylko półelfka i undine unikały tego, widząc znacznie pewniej. Zapalenie światła niestety nie wchodziło w rachubę, jeśli chcieli zachować jakikolwiek element zaskoczenia.
Zbiegli już z jednego wzgórza i wspinali na docelowe, kiedy zaczęli dostrzegać pozostałe szczegóły potyczki. Wóz sprawiał wrażenie prostego, zaprzężonego w dwa stojące nadzwyczaj spokojnie zwierzęta. Walczyła przy nim czwórka ludzi, albo humanoidów wielkości ludzi, ale tylko jeden wydawał się mieć zbroję i tarczę, od których odbijały się czasem płomienie palących się na bokach wozu pochodni. Dwójka z pozostałych ubrana była w coś z tej odległości przypominającego kapłańskie albo zakonne szaty. Wykorzystywali wóz, aby chronić się nie tylko przed chmarą szturmujących ich pozycję koboldów z włóczniami, ale także przed stojącymi dalej łucznikami.
I szamanem.

Tego ostatniego biegnący na pomoc dostrzegli w ostatniej chwili, kiedy już pokonali połowę wysokości niedużego wzgórza, znajdując się może dwadzieścia metrów od pozycji walczących. Wskoczył na duży kamień i krzyknął, zauważając ich jako pierwszy. Stworzenia te dobrze widziały w ciemnościach, zbyt dobrze. Szaman musiał być jednocześnie wodzem, bo zaszczekał głośno i wskazał ich swoją laską.
Biegnących na wzgórze, zupełnie odsłoniętych. Zaczął poruszać łapkami, tkając zaklęcie, a dwóch stojących obok niego łuczników natychmiast wystrzeliło. Jedna ze strzał odbiła się od tarczy młodego strażnika, druga wbiła się w zbroję Berta, bardzo płytko, nie przebijając grubej skóry.

Trudno było policzyć stworki. Przy walczących przy wozie mogło być ich nawet kilkanaście, z których kilka odwróciło się w kierunku nowego zagrożenia. Łucznicy pozostawali poza światłem pochodni, Elin i Maarin dostrzegały jeszcze dwóch, oprócz tych co wystrzelili, ale inne mogły kryć się jeszcze pomiędzy skałami. I jeden szaman, na skale po prawej stronie traktu, prawie pośrodku łuczników, lecz nie chroniony przez włóczników. Na ziemi, w pobliżu obrońców, leżało kilka ciał. Niestety należących nie tylko do koboldów.
 
Lady jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 17:56.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172