Maarin ściągnęła brwi i pokręciła głową na boki. Może przeszkolili Harpa i miał wojskowy dryg jednak brakło mu empatii wobec reszty by jego rozkazy trafiały nie tylko do ich uszu.
Młoda ilmarytka poprawiła przewieszoną przez jedno ramię torbę z medycznymi przyborami. Wygodnie znajdowała się na plecach nie przeszkadzając w walce. Mogła się przydać przy wozie. Undine widziała dokładnie to co Elin. Nigdy się nie chwaliła tym przed innymi, że jej oczy widzą w ciemnościach nocy nie gorzej niż za dnia w pewnej odległości. Jedynie ci co wymykali się po nocach mogli coś podejrzewać gdy kryjąc się w cieniach zostali zauważeni.
Kapłanka ruszyła za młodym żołnierzem zgodnie z jego wytycznymi. Teraz nie było co podważać jego decyzji, mogło by to tylko doprowadzić do większego sprzeciwu od strony Dii lub Valeriusa.
- Gdybyście zostali mocno zranieni krzyczcie, powiedzcie lub dajcie jakikolwiek znak. Przybędę z pomocą. Po walce i tak się zajmę wami jak i rannymi z wozu. Harp... proszę nie szarżuj - upomniała chłopaka - i tak wystarczająco razy musiałeś być leczony - Maarin przypomniała młodemu wojownikowi o tych wszystkich razach kiedy po raz kolejny zajmowała się jego ranami bądź spowodowane treningiem bądź czymś innym. W klasztorze był częściowy nadzór a podczas walki może się wiele nieprzewidywalnych rzeczy zdarzyć. |