Vericie żal się zrobiło kobiety, która faktycznie mogła stracić wszystko przez jej "walkę" z macochą. Nigdy za nią nie przepadała, ale wiedziała, że służąca stara się tylko wywiązywać ze swoich obowiązków.
" Jakaż głupia jestem! Sir Markus przełożyłby mnie przez kolano, a nie pochwalił za pomysłowość.
Dziewczyna pochyliła się na płaczącą Gertrudą.
- Przepraszam. - rzekła miękko, biorąc z rąk kobiety materiał sukni. Silnym ruchem rozdarła go w jednym miejscu ku zgrozie służących. Nie dała im jednak możliwości reakcji, wydając pospieszne rozkazy. Nagle poczuła w sobie stratega, który przecież wykazywał sie nie tylko na polu walki.
- Ty, - wskazała kobietę stojącą najbliżej drzwi - Biegnij do Księcia i przekaż mu, że córka jego zasłabła na schodach. Uspokój go, że nic się nie stało, bo to tylko wina zbyt ciasnego gorsetu, ale suknia rozdarła się i księżniczka musi się przebrać.
- Gertrudo, - zwróciła się do starszej służacej - nie miałaś wyjścia. Trzeba było przebrać mnie w inną suknię, bowiem rozdarcie jest zbyt rozległe. To ja zaproponowałam tą zieloną sukienkę i to ja ponoszę za nią odpowiedzialność.
Księżniczka zdacydowanym ruchem odpięła broszkę i wyjęła liście z włosów.
- No, a teraz moje panie pomóżcie mi się umalować i ufryzować. Zmiana sukni to jakieś pół godziny, więcej czasu nie mamy!
__________________ Konto zawieszone. |