Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-05-2014, 12:57   #482
Anonim
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
Thumbs up Odpis 43

Wiadomości:
Tak, dziś jest ten dzień. Dziś jest dzień, w którym mam dużo czasu i w końcu mam szansę dokończyć wszystko co nagromadziło się do dokończenia. Efekty tej pracy wrzucę albo dziś późnym wieczorem albo jutro rano.
Rany są takie: Lekka Rana Zdrowia Carnago (z tego krwawienia), po 1 Draśnięciu Rozum Mbutu i Inneth (przez te telepatie, Khaz wytrzymał to) i 1 Lekka Rana Rozum Aegai (przez te chodzenie w nieeuklidesowskich korytarzach) no i Lekka Rana Szacunku dla Khaza za profanowanie zwłok i guzik to wszystkich obchodzi, że dla dobra czarostwa.
Podzieliłem po równo kasę CIAGM na wszystkich zbierających do tego wspólnego wora. Wyszło po 200.

Carnago, Maven, Byku:
Carnago wyciągnął swój zwój, a Byku ustawił się w stosownym miejscu wystawiając przed siebie rurkę. Wyglądało to na plan serii Jackass. Największe jaja by były jakby Carnagowi nie udało się rzucić czaru, a zwój by przepadł. No, ale przejdźmy do konkretów. Trwało to dość długo, bo Carnago nie działając w warunkach bojowych miał szansę skupić się bardziej niż siedząc w "sali tronowej bez audiencji".
Carnago przeciętny Siła Woli (14.4)
Rzut: 16, 14, 7
Sukces

Kula ognia wystrzeliła w Byka. Wszyscy zauważyli, że kula ognia jest większa niż rurka. Cholera. Do tego mimo, że nazywa się to kula to w rzeczywistości jest to taki nieregularny glut zmieniający wciąż swój kształt trzymający się mniej więcej kuli.
Byku ch. trudny Szczęście (2.3)
Rzut: 19, 7, 1
Ładnie, spada do b. trudny (4.3)

W ostatnim momencie Byku pomachał trochę rurką. Wyłącznie z farta wynikało to, że takie ruchy sprawiły, że rurka pochłonęła całą kulę ognia. Teraz dymi z niej jakby była cygarem. Tej sztuczki Byku nie powtórzy chyba, że nadal jadąc na "pierdolonym farcie, a nie skillu". Strażnik spojrzał na to i powiedział:
- Eee... i tak by mnie spaliło, choć pamiętaj, że to pożyczka.
Po tym sukcesie Byku został ze strażnikami (nic się nie działo więcej), a Maven i Carnago zostali przepuszczeni do Bóbkowa. Biesiada nadal trwała, więc sklepy są zamknięte. Nadal - bo jak kilka chwil wcześniej byli tam Byku, Khaz i Mbutu to tak samo było. Jakiś czas drugiego śniadania czy cośtam. Maven jest już najedzony. Carnago nadal krwawi. W Bóbkowie spotkaliście Inneth.

Inneth (i Mbutu i Khaz):
Zbierałaś świecidełka z ewoków. W sumie większość to jakieś śmieci. Patyki, patykowe paciorki, ludziki wykonane z patyków... słowem dużo patykowego szajsu. Żaden z tych przy ołtarzu nie miał przy sobie żadnej prawdziwej broni - bo patykowe sztylety to raczej prymitywne pióro pisarskie, a nie sztylety. Forsy za to trochę było, choć niewiele. Z obrzydzeniem widzieliście razem z Mbutu jak Khaz profanuje zwłoki niedźwiadków. To nie był przyjemny widok, ale nie tracicie za to rozumu. On traci szacunek. Odchodząc od tej gromadki słyszałaś jak Mbutu i Khaz gadają z tym Wielkim Przedwiecznym, czy kim on tam jest.
- Ich krew mnie przebudziła. A to wy rozlaliście ich krew. Jakie są wasze plany? Jakie zamiary? - Mbutu i Khaz zaczęli lewitować. Inneth już była za daleko w lesie i tego nawet nie widziała, choć wciąż słyszała w głowie ten głos. Inneth dotarła do Bóbkowa i spotkała Carnaga i Mavena. Okazało się, że wszyscy są na drugim śniadaniu w karczmie.

Inneth:
A tak w ogóle to dziwne, że zapora została postawiona na ścieżce, a najwyraźniej lasem można było swobodnie ją ominąć.

Mbutu, Khaz:
Wisicie metr nad ziemią.
- Czego byś sobie życzył Khaz?

 
Anonim jest offline