Yavandir dokładnie rozejrzał się po placu targowym. Co prawda trochę się tutaj zmieniło od ostatniej wizyty elfa, ale szermierz znów cieszył się że zawitał w progi miasta w którym od zawsze czuł się dobrze. Chłodnym wzrokiem odprowadził mężczyznę z blizną, jednak nie przejął się nim zbytnio - w takich aglomeracjach jak Middenheim nierzadko można było spotkać typów spod ciemnej gwiazdy, nie było to nic nowego. - Lepiej od razu chodźmy do Świątyni Sigmara - powiedział w końcu przerywając ciszę zmąconą dodatkowo padającym deszczem i skinął głową na pozostałych towarzyszy. - Im szybciej to załatwimy tym lepiej...Może nawet coś utargujemy...
Yavandir mimo iż był elfem nie wierzył w żadne z elfickich bóstw. Rodzice wychowali go w wierze Sigmara i to właśnie Młotodzirżca był jego prawdziwym Bogiem. Tym bardziej elf chciał jak najszybciej dostarczyć relikwię do świątyni, liczył również na jakieś pieniądze z tego tytułu. Mimo iż było to mniej religijne z czegoś w końcu trzeba żyć, a majątek z ostatniego przedsięwzięcia Yav roztrwonił z pewną przemiłą kurtyzaną w Untergardzie. "Przynajmniej było miło", uśmiechnął się przypominająć sobie wspaniałe piersi dziewczyny. Kilka srebrników jakie mu pozostały nie rokowały świetlanej przyszłości.
Z tego co pamiętał od ostatniego pobytu w Middenheim, świątynia musiała znajdować się w kierunku w którym zamierzali się udać, w dzielnicy Freiburg. Szermierz spędził w Mieście Białego Wilka wiele lat i doskonale, wręcz na pamięć znał plan miasta i poszczególne jego dzielnice. - Idziecie ze mną czy będziecie tutaj moknąć? Za chwilę powinniśmy dotrzeć do bram świątyni... - rzucił do towarzyszy ruszając w kierunku dzielnicy Freiburg. - A ty Ibrahim uważaj lepiej na tę ikonę...Pełno tu niziołków-złodziei, zwłaszcza w Neumarkt...We Freiburg jest już dużo lepiej....
Usmiechnął się zadziornie po czym z dłonią zawieszoną na rapierze ruszył przed siebie. Liczył że kompani będe mu towarzyszyć. |