- Tak. W nocy w czasie patroli już nie będziemy rozdzielać się. Jak lata to znaczy, że może ci spaść znienacka na głowę. Proponowałbym iść do obu i opowiedzieć o wszystkim szefowi. - zawinięta w szmatę czyjaś ręka z pierścieniem założonym na palec wciąż spoczywała w jego sakwie. Wolał nie ryzykować dotykania tego pierścienia i zdejmowania go z palca zmarłego. Nigdy nic nie wiadomo jeżeli chodzi o magiczne sztuczki. Przez to nawet nie widział, że na wewnętrznej stronie są wygrawerowane jakieś litery. Popatrzył tylko chwilę na symbol. Wolał nie skupiać wzroku na przeklętych przedmiotach, bo przecież patrząc w otchłań ona może spojrzeć na niego. Wojownik nie znał się na sprawach magii i nie chciał się znać. Wystarczyło mu ostrze, żeby "dyskutować" o magii. Jeżeli ręka nie jest świeża i śmierdzi to odetnie palec z pierścieniem, a resztę wyrzuci gdzieś w krzaki. Wolał jednak zabrać ze sobą całą rękę. Miał nawet pomysł jak ją wykorzystać w swoich wysoce niestosownym i zabobonnych praktykach.
- Tak ogólnie to kijowo, nie? - Wojownik zagadał do Rekusa, gdy już wracali do obozowiska - Podzielasz moje podejrzenia, że dzieciak i jego brat mogą być opętani? Sam widziałeś jak stał tam na krawędzi Pomroki. |