Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-05-2014, 14:27   #26
Anonim
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
Ethan:
Pauly cię zignorował, a chwilę później nastąpił wybuch i sytuacja i tak się zmieniła.

Andrew, Connor, Sunny:
Wszystko wyglądało źle. Bolson i Connor strzelali niemal na oślep we mgłę, a Sunny cośtam próbował pomóc Connorowi. Race nie zostały wyrzucone, choć Wściekły krzątający się w tym pomieszczeniu cośtam próbował znaleźć. Andrew również powrócił do ciekawskich skrzynek. Ktoś o wyczulonym słuchu poza rykiem ciężkich karabinów maszynowych usłyszałby krzyki ludzi, których pociski poprzecinały. Wtem jednak nastąpiła kolejna eksplozja niedaleko otworu strzelniczego. Wszyscy znajdujący się w owym czasie w tym pomieszczeniu poprzewracali się. Andrew był tak blisko przeciwległej betonowej ściany, że nastąpiła kolizja jego twarzy i tej przeszkody. Nos został złamany, twarz poprzecinana, a zęby wybite. I tak miał wiele szczęścia, bo taki na przykład Bolson po upadku już nie wstał. Jego otwarte oczy sugerowały, że zmarł, ale kto wie? Może tylko był zamroczony trochę bardziej niż Connor i Sunny. Z odniesionymi ranami głowy dla Andrew było to już zbyt wiele. Chwycił pierwsze co nawinęło mu się pod rękę, a co było wyczuwalne jako broń i uciekł na korytarz. Chwilę później do pomieszczenia wpadło kilka przewiązanych ze sobą lasek dynamitów ze wspólnym lontem. Wściekły próbował zamknąć drzwi (takie metalowe, ale bez klamki - elektroniczne, zasuwane) panelem ukrytym w ścianie, ale nie zdążył. Sunny i Connor zdążyli przebiec na korytarz, a drzwi za nimi zamknęły się w 3/4. Eksplozja była niezwykle silna, bo połączyła się z niewielkim składem amunicji. Drzwi nie mogły zamknąć się, bo zablokował je gruz. Ktoś mały dałby radę przecisnąć się i poczołgać pomiędzy kawałkami betonu, ale to dość niebezpieczne. Niestety przez ten otwór ktoś może wejść. Anrew, Connor i Sunny nie widzieli co się stało za rogiem w korytarzu, ale gdy tylko wychylili się to zauważyli, że wybuch przebił i ścianę korytarza raniąc stojące tam osoby.

RANY: 2 Lekkie Rany na Głowę Andrew
ZMYSŁY: Sunny i Connor częściowo tracą słuch
EKWIPUNEK: Andrew zdobywa UZI z połową magazynka

Tuco, Ethan, Big Bill, Ruda (i Andrew i Connor i Sunny):
Eksplozja i następujące po niej wybuchu amunicji naruszyły również konstrukcję ściany oddzielającej korytarz od pomieszczenia z CKMami. Odpryski wystrzeliły w was powodując u każdego draśnięcia. Złom zalegający pod tamtą ścianą zwalił sił tak, że ciężko teraz chodzić po tym korytarzu. Big Bill trochę ze zdziwieniem zauważył, że Max już był w pomieszczeniu ze schodami w dół i machał, żeby z nim iść. Krzyknął również, żeby zabrać Connora. Wściekły pojawił się w korytarzu i bez słowa zgarnął trochę rupieci, a potem wrócił do przymkniętych wrót do głównego pomieszczenia i zatarasował je złomem. Po czym wrócił i powiedział:
- Tam na dole mamy niewielkie pomieszczenie sanitarne gdzie również trzymamy trochę sprzętu medycznego. Ostrzegam jednak, że na dole powietrze jest słabej jakości. Wentylacja nie jest uruchomiona wszędzie. - ktoś próbował cośtam wyjaśniać odnośnie ataku na bunkier, ale Wściekły natychmiast przeciął dyskusje:
- Gówno mnie to obchodzi. Pogadacie z Kiełbą. - szesnastolatek widząc, że nie ma Bolsona zniknął w jednym z niewielkich pomieszczeń zamykając za sobą drzwi. Nie można powiedzieć, że śmierć Bolsona była jakoś szczególnie heroiczna. Dziadek miał ze sobą sporą wiedzę na temat tego miejsca, bo przed wojną służył w wojsku. Tyle lat przeżył, żeby teraz zginąć od ataku, który nawet nie był wymierzony w niego. Nie ma co jednak płakać, większość jego kumpli przedwojennych już i tak od dawna gryzła piach.
Wściekły i Max bez dalszych uwag zeszli do podziemi. Obaj mieli ze sobą latarki. Na dole nie paliły się żadne światła, choć kilka żarówek było wkręconych w swoje miejsca przy suficie. Beton na dole był surowy, a podłoga pokryta pyłem. Po kilku metrach było wejście do pomieszczenia na lewo. Wściekły pokazał, że idąc prosto można dotrzeć do drugiego wyjścia z bunkra, więc nie jest aż tak źle. Choć tunel ma jakieś dwa kilometry i nie zawsze jest pusty - tak przynajmniej według słów tego mężczyzny. Gdzieśtam jednak znajduje się Kiełba próbujący oczyścić korytarz, więc o tyle dobrze. Pomieszczenie po lewej to magazyn różnych zamkniętych, drewnianych skrzyń. Wściekły nie chciał, żeby ktokolwiek coś dotykał. Pomieszczenie po lewej miało drugie wyjście - po prawej. Niewielki korytarzyk łukiem skręcał w lewo i trafiał do szerokiego korytarza. Tam były przejścia do czterech pomieszczeń, a na końcu było węższe przejście gdzieś dalej. Każde z nich otwarte i tylko jedno miało w ogóle drzwi w zawiasach. Powietrze było wszędzie śmierdzące. Na korytarzu suche, ale w pomieszczeniach wilgotniejsze. Z niektórych niewielkich kratek wentylacyjnych (niech nikt nie wpada na pomysł wczołgiwania się w nie, nie da rady) wciąż wlatywało trochę powietrza. Nie było tu elektryki, choć w jednym pomieszczeniu stał całkiem spory generator prądu (wyłączony). Wściekły zaprowadził Tuca do innego pomieszczenia, które wyglądało jak skrzyżowanie gabinetu lekarskiego i rzeźni. Przyjrzał się jego ranom.
- E tam. Pocisk przeleciał na wylot i o ile nie dodali do niego przykrych niespodzianek to będziesz żył. - po czym Wściekły zabandażował dokładnie rany Tuca na głowie i przedramieniu.
- Za licznik Geigera mogę sprzedać ci proszki przeciwbólowe i trochę specyfików na zakażenia. Kto wie, gdzie był pocisk, który ci ramię przestrzelił.

RANY: po 1 Draśnięciu na Głowę: Tuco, Ethan, Big Bill, Ruda
RANY: Lekka Rana na Głowę Tuco, Lekka Rana na Lewe przedramie Tuco
 
Anonim jest offline