- Zlecenia albo bogatego sponsora - zamruczał i oddał pocałunek, obejmując ramieniem jej ciało. Przez chwilę zatracił się w tym co robił, pieszcząc ją swoimi ustami i językiem.
- Prawdę powiedziawszy - powiedział, kiedy oderwali się od siebie - zawsze myślałem, że wiedźmini mają bardziej sprecyzowane zadania. Wiesz, idziecie gdzieś konkretnie, gdzie plotki lub sprawdzone źródła mówią o największym zagrożeniu, tam pracujecie, a potem wracacie do swojego zamku i tam zdajecie raport i podsumowujecie wszystko, rozliczając się ze swojej pracy. To wersja, w którą ja wolałem wierzyć, bo druga chodząca wśród ludzi jest znacznie mniej przyjemna. Jest was tak mało, że obrośliście w legendę, obawiam się, że stawiają was tam po tej złej stronie.
Uśmiechnął się przepraszająco i pocałował, zanim zdążyła odpowiedzieć.
- Ja się cieszę, że poznaję prawdę. Nigdy wcześniej nie myślałem nawet o wiedźminach - zaśmiał się. |