Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-05-2014, 21:59   #42
Nightcrawler
 
Nightcrawler's Avatar
 
Reputacja: 1 Nightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemu
Music

Licznik Giegera terkotał złowieszczo, ale wskazówka mimo ostrych wahań nie przekraczała krytycznych wielkości promieniowania

[media]http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/2/20/Geigerz%C3%A4hler2.jpg[/media]

Śnieg prószył ospale wirując w snopie księżycowej poświaty. Tuż przy betonowej podłodze mieszał się z opadającym pyłem rozstrzelanej grzybni. Ciała mutanów stygły.

Daniel podszedł do tuneli i spojrzał w górę. Rozmazane ślady krwi wieńczyły jedną ze ścian wąskiej gardzieli prowadzącej na powierzchnie. Krew była stara, ale nie bardzo stara.
Brodacz wspiął się po drabince i domknął ciężką stalową płytę odgradzającą ich od świata na zewnątrz. Szybko zszedł an dół i omiótł snopem światła tunel przed nimi.
Pusto.
Wrócił szybkim krokiem do ekipy czekającej kilkadziesiąt metrów dalej. Z niejaką radością dostrzegł, że Jana zmieniła jego nie udolne opatrunki na swoje czyste bandaże i opatrzyła nowe rany gliniarza. Kamizelka Johna była w strzępach, metalowe płytki były rozcięte niczym laserowym ostrzem, ale przynajmniej pałkarz żył.

Znów wziął go na plecy - John jęknął - tym razem jednak Pomógł mu Adam, który mógł zostawić Rewolwerowca samego, ponieważ Geoffrey odzyskał wigor. Co prawda rana wciąż wała mu się we znaki, paląc ogniem spirytusu, którego Jana użyła do odkażenia - jednak to była zwykła rana. Niemoc która go ogarnęła po postrzale wydawała się ustępować.

N a komenda Stalkerki ruszyli z powrotem. Nikt nie protestował, nawet Kurier któremu tak bardzo zależało by jak najszybciej dotrzeć do Polis przemilczał sprawę i ruszył na przedzie oświetlając dziewczynie drogę.

Dotarli do drzwi względnie szybko, biorąc pod uwagę wleczonego przez dwóch mężczyzn gliniarza. Jednak gdy Vasquez chwycił za klamkę spotkał ich zawód. Wrota były zamknięte na głucho. Nic nie dały przekleństwa, groźby, prośby, kopniaki a nawet kontrolowany strzał w zamek. Metalowe drzwi o starodawnym mechanizmie ani drgnęły - a Szynki i jego klucza nie spotkali nigdzie po drodze.
Podróżnicy odwrócili się z westchnieniem w stronę korytarza biegnącego do stolicy metra.
Nie był już wyjścia - ruszyli na przód. Na szczęście już wszyscy o własnych siłach bo gdy zaczęli się wracać John odzyskał przytomność. Mogli więc skupić się na czujnym przejściu przez tunel.

Szczęściem prócz trupów mutantów i rozbryzganej po suficie i ścianach grzybni nie napotkali już większych kłopotów.
Gdy z metalicznym jękiem zatrzasnęły się za nimi drzwi tunelu, wędrowcy z ulga przywitali stęchłe powietrze tunelu metra i delikatny szum ścieków pod nim.
Wzdrygnęli się jednak i odwrócili z przestrachem gdy nagle w ciszy tunelu usłyszeli za plecami szczęk zamka w ciężkich stalowych drzwiach tunelu serwisowego.

Spojrzeli po sobie.
- Szynka?
- Przecież sprawdzaliśmy. Nikt za nami nie szedł.

Ruszyli niepewnie przed siebie, oglądając się co jakiś czas na ciche wrota.
Gdy nagle oświetlił ich słup światła nerwowo poderwali broń do ramion
- LAPD! Rzucić broń!
 
__________________
Sanguinius, clad me in rightful mind,
strengthen me against the desires of flesh.
By the Blood am I made... By the Blood am I armoured...
By the Blood... I will endure.

Ostatnio edytowane przez Nightcrawler : 11-05-2014 o 22:10.
Nightcrawler jest offline