Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-05-2014, 22:37   #22
Googolplex
 
Googolplex's Avatar
 
Reputacja: 1 Googolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputację
Kliknij w miniaturkę
Mieszkanie profesora
Profesor zasępił się słysząc pytanie Stasia. Ramiona mu opadły i zgarbił się nieco, wyglądał przez to na znacznie niższego i drobniejszego niż był w rzeczywistości. Wyglądał tak jakby wręcz zapadł się w sobie.
- Dlatego, że kiedyś to wy musicie przejąć naszą spuściznę. Dlatego, że karty wybrały właśnie was. Dlatego, że z całej mojej fundacji pozostał już tylko jeden słaby starzec. I w końcu dlatego, że w was wierzę. - Przez cały czas kiedy to mówił zwrócony był twarzą w stronę półek z książkami, ciągle szukał dziennika.
- Przecież wiem, że gdzieś go tu miałem. - Mówił do siebie ciągle szukając.
Tymczasem rude kocisko przeciągnęło się i ziewnęło rozdzierająco, po chwili począł się ocierać o stos książek z których kilka nie wytrzymało kocich uczuć i spadło na ziemię. Kocur natychmiast zainteresował się ruchem, zeskoczył za swoją nową zdobyczą. Kocie pazury momentalnie puściły się w ruch drąc i szarpiąc papier. nim ktokolwiek zdążył go powstrzymać pół książki było w strzępach.
Profesor Franciszek rzucił się ratować to co jeszcze pozostało z tomu. Szybko wziął kota pod pachę, co spotkało się z wielce niezadowolonym miałczeniem futrzaka.
- Chyba już niewiele ci pomoże. - Zwrócił się czule do zniszczonego tomu. I jakby w tym momencie doznał olśnienia. - Klifot, czy ty…- zaczął ostrożnie, jakby bojąc się własnych domysłów - czy ty zrobiłeś coś z dziennikiem w brązowej skórzanej oprawce?
Zadowolone mruczenie, tak głośne jak silnik starego traktora, nie pozostawiało wątpliwości co do losu jaki spotkał dziennik.
- I ty się nazywasz duchem-przewodnikiem? - Zapytał kota, ale nie drążył sprawy gdyż jego uwagę przykuło coś innego. - Przepraszam na chwilę. - Wciąż z kotem pod pacha ruszył w do drzwi. Z pokoju słychać było jak przez chwilę mocuje się z zamkiem i je otwiera.
Kliknij w miniaturkę
Nessej
Nie zdążyła jeszcze zapukać kiedy drzwi się przed nią otworzyły. Stał w nich starszy mężczyzna z rudym kotem pod pachą, ubrany w długie czerwone szaty z mystycznymi symbolami i uśmiechał się ciepło.
- Wejdź moja droga, cieszę się, że jednak zmieniłaś zdanie. - Wskazał jej gdzie mogła zostawić okrycie i zaprowadził do pokoju gdzie zebrała się już spora grupka ludzi.
- Wprowadźcie ją proszę w szczegóły a ja przygotuję coś ciepłego do picia. Na dworze teraz musi być strasznie zimno. - Dodał idąc do kuchni.
Kliknij w miniaturkę
Siergiej
Przez chwilę wydawało się, że to starcie wygrał. Ludzie zaczęli baczniej im się przyglądać. Nikt co prawda jeszcze nie reagował ale to w tej chwili wystarczyło. Czarny-Garnitur był unieruchomiony.
Siergiej szybko się przekonał, że ta gra nie jest tak prosta. Karty były znaczone a krupier najwyraźniej po stronie tego dziwnego faceta. W jednej chwili uwaga ludzi się rozproszyła i ci którzy jeszcze przed chwilą mogli stać się sprzymierzeńcami Rosjanina teraz w pośpiechu oddalali się. Każdy w swoją stronę, po chwili ulica była nienaturalnie ciacha i pusta.
Czarny-Garnitur rozpiął marynarkę i sięgnął do kabury po ukrytą w niej broń.
- Doigrałeś się. - Słowa były beznamiętne, zupełnie jakby czytał sprawozdanie z nudnego zebrania. Cały czas trzymał dziewczynkę za rękę ani na moment nie rozluźniając uścisku.
Siergiejowi wydawało się, że czas zwolnił. Ruchy którymi mężczyzna wyciągał broń były powolne niczym przesuwający się lodowiec. Widział każdy najmniejszy refleks światła, każdy cień, kroplę potu spływającą po karku, tuż za uchem mężczyzny. Sam jednak nie potrafił ruszyć się szybciej, ciało miał jakby zatopione w żywicy, każdy ruch spowolniony metafizycznym oporem rzeczywistości. W jednej chwili zrozumiał, że ktoś bawił się czasem. Tajemnicą jednak było kto to jest, bo przecież ie przyjaciel jego ani Czarnego-Garnituru skoro obaj byli w czasowej pułapce.
Wtem, zauważył coś co przykuło jego uwagę. Kosmyk włosów dziewczynki poruszył się w normalnym tempie ona sama zaś stała z mocno zaciśniętymi oczami i przygryzionymi wargami.
Kliknij w miniaturkę
Zygmunt
Windykator wszedł pewnie i czujnie rozejrzał się po mieszkaniu grabarza. Zygmunt dopiero teraz kiedy widział taksujące spojrzenie windykatora zrozumiał co mu w tym człowieku nie pasowało. Mężczyzna nie mrugał. W ogóle, nie poruszał oczami, tak jakby ta część jego ciała była całkowicie sparaliżowana. Albo, co dotarło do niego chwile później, sztuczna.
Wprawdzie słyszał od kilku znajomych z tradycji, że technokraci zmieniają ludzi w maszyny, nie sadził jednak, że coś takiego zobaczy u siebie na progu.
- Gdzie ona jest? - Zapytał zimnym, nie znoszącym sprzeciwu głosem.
- Przepraszam ale to ja tu jestem… - Zaczął policjant ale natychmiast zamilkł kiedy windykator spojrzał w jego stronę.
- …oficerem oddelegowanym do pomocy agencji. - Dokończył za niego. - Proszę więc nieść pomoc oficerze i nie przeszkadzać mi w wykonywaniu obowiązków o strategicznym znaczeniu dla bezpieczeństwa kraju. - Wyrecytował formułkę. - A teraz panie Czarnecki, proszę zwrócić mi wiadomość w trybie natychmiastowym. Nie będę tolerował sprzeciwu. - Dodał spokojnie lecz Zygmunt zrozumiał natychmiast, że konsekwencje mogą być znacznie poważniejsze niż mandat czy pozbawienie wolności.
 
Googolplex jest offline