Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 06-05-2014, 00:51   #21
Edgelord
 
Zell's Avatar
 
Reputacja: 1 Zell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputację
Jagoda przysłuchiwała się temu, co profesor miał do powiedzenia z uwagą i rosnącym zaciekawieniem. Kiedy ten zamilkł odezwała się jako pierwsza.

- Jaka stara legenda, co może się stać, jak możemy pomóc? - wyrzuciła z siebie jakby nie mogła się doczekać poznania odpowiedzi na te pytania.

Krzysiek odszedł od półki przy której wertował niesamowite tytułu, z których część chętnie wziął do ręki, zrzucając z nich grube, tłuste warstwy kurzu. Z grzeczności oraz szacunku do gospodarza nie uczynił jednak tego. Doceniał wartość domowej biblioteczki oraz złość gdy obce dłonie bezczelnie niszczą skrupulatnie stworzony porządek. Jedno spojrzenie na ich gospodarza wprawiło go w zdumienie. Przeczesał gęste loki na głowie i uśmiechnął się. Słyszał wiele o katedrze tutejszej profesury ale nie spodziewał się, żeby ktoś o takiej pozycji mógł należeć do bractwa. Powstrzymał się też od jakichkolwiek zbędnych komentarzy, chociaż wiele cisnęło mu się na usta. Jednym z nich było oczywiste pytanie kim mogli być ci wszyscy ludzie. Nie miał okazji nawet poznać ich imion, gdyż zaraz po tym jak zawitał na klatkę pełną równie zdezorientowanych jak on osób, pojawił się ich gospodarz. Postanowił więc stanąć z tyłu i na razie się przysłuchiwać. Zwłaszcza gdy profesor będzie wyjaśniał tę całą “legendę”.
Frańciszek zmienił pozycję na wygodniejszą a rudy kocur jakby na komendę wskoczył mu na kolana i ułożył się nadstawiając grzbiet do głaskania. Profesor oczywiście od razu zrozumiał kocią aluzję i podjął się tego szczytnego dzieła jakim jest dostarczanie kotom przyjemności.

- Historia rozpoczęła się niedługo po wojnie. - Zaczął gawędziarskim tonem. - Była wtedy tym co dziś określa się jako miejską legendę. W tamtych czasach samochody nie były tak popularne jak dziś i każdy jaki się pojawiał na ulicy był dokładnie oglądany i zapamiętywany przez chłopców. I to właśnie oni pierwsi zaczęli opowiadać o czarnym samochodzie z zasłoniętymi oknami. Podobno nikt nigdy nie widział ani kierowcy ani pasażerów. Krążyło wówczas wiele plotek o tym czym jest ów pojazd i wiązano z nim wszystkie niezwykłe wypadki jakie się w tamtym czasie działy. - Profesor sięgnął do szuflady biurka, wyciągnął z niego cygaro które od razu zapalił i zaciągnął się kilka razy aromatycznym dymem. - Nie chcę was zanudzać szczegółami, zwłaszcza tymi niepotwierdzonymi. Ważne jest, że zawsze kiedy pojawiała się Czarna Wołga, działo się coś niezwykłego. I zwykle było to coś co szczególnie nam szkodziło. W roku 1977 udało się mi i moim przyjaciołom odprawić rytuał którym wygnaliśmy Wołgę z Polski. Od tamtej pory była już tylko legendą. Aż do dziś… - Przerwał, i wsłuchał się w dźwięki których innym zgromadzonym w pokoju nie dane było usłyszeć.
- Tylko, że dziś ja jestem sam i siły już nie te co kiedyś. Dlatego wysłałem posłańców by znaleźli was.

- Łał - Staszek szeroko otworzył oczy. - To czarna wołga jest prawdziwa? I nawet Przebudzeni nie wiedzą co to? - chłopak w dredach powiedział trochę do siebie, a trochę do zgromadzonych.

- Jak najbardziej prawdziwa. - Uśmiechnął się profesor widząc, że ktoś jeszcze pamięta stare historie. - Ale to nie do końca prawda, że nie wiemy. Nie wiemy tylko czym jest dokładnie, ale na pewno jest… - przez moment szukał właściwego słowa - …realna, tylko trochę inaczej. Jakby była wydarzeniem które powinno się stać gdyby historia przybrała inny obrót.

- Czyli..- zaczęła powoli dziewczyna o czarnych rozwichrzonych włosach i przyjemnym oku rysom twarzy - jest czymś w rodzaju odbicia “istnienia” czy też świadomości z alternatywnego świata, bądź innego toru czasu? - Zapytała nie do końca pewna swojego podejrzenia.

- Ojej, ile naukowych pojęć. - Profesor uśmiechnął się nieszczerze jakby właśnie kazano mu zjeść coś wyjątkowo obrzydliwego. - Za czasów mojej młodości tak się nie mówiło, ale masz rację. Jest tym co powiedziałaś, tak mi się wydaje.

- Zaraz naukowych . - uśmiechnęła się życzliwie, acz w jej brązowych oczach błysnął jakiś ognik świadczący o zaciętości. - Każde z pojęć, których użyłam, można odebrać bardzo obrazowo, i da to wyobrażenie o ogólnym kontekście wypowiedzi. Myślę, że tak bystre umysły, będą w stanie to pojąć i obraziłabym wszystkich razem i każdego z osobna sądząc inaczej. - Dodała przekrzywiając odrobinę głowę, a uśmiech nawet na moment nie spełzł z jej twarzy.

- Dobrze, piątka, wpisz do indeksu i daj mi do podpisu. - Puściłł jej konspiracyjnie oczko.
- Właśnie, czyli teraz już jest zrozumiałe czym jest Czarna Wołga i dlaczego nie powinno jej tu być?*

Ariana rozpromieniła się, spoglądając na niego bystrze.
- Cóż podejrzewam, że nie to zagadnienie było wyzwaniem, a jedynie wprowadzeniem. Prawdziwe pytania dzisiejszego wykładu powinny brzmieć “Jak wytropić miejsce jej następnego pojawienia się” oraz “W jaki sposób się jej pozbyć”. Sądząc po ilości twarzy jakie tu widzę, zadanie, z założenia nie będzie łatwe.

- Prawie dobrze. - Pochwalił profesor.- Prawdziwym pytaniem jest: Dlaczego Wołga się pojawiła? Nie powinna się więcej pokazywać od kiedy ją wygnaliśmy, ale wróciła i wydaje się silniejsza. Albo to po prostu ja jestem słabszy. - Zasmucił się.*

Krzysztof chrząknął jakby chciał dodać sobie tym odwagi.
- Muszę przyznać, że to brzmi dość nieprawdopodobnie. Może gdybyśmy poznali trochę więcej szczegółów na temat poprzednich wydarzeń związanych z tą “Czarną Wołgą” moglibyśmy lepiej zrozumieć ten fenomen oraz przewidzieć jego… eee - zawahał się na moment jakby szukał odpowiedniego słowa. - wzorzec zachowania. Przydatna też będzie wiedza jaki rytuał został odprawiony. Może być znowu potrzebny lub będziemy mogli się w jakiś sposób na nim oprzeć.
Nie wiedzieć dlaczego, czuł się teraz raczej jak student pierwszego roku, który nie rozumie podstawowych założeń przedmiotu. Ci wszyscy ludzie wydawali się dużo bardziej doświadczeni niż on. Pozostawało mu się jakoś do nich dopasować.

- Racja, racja. - Profesor odłożył na chwile cygaro, posadził kocura na stercie książek obok biurka po czym podszedł do jednego z regałów i zaczął czegoś pieczołowicie szukać.
- Gdzieś tu był, pamiętam, że gdzieś go tu miałem…

- Dlaczego właściwie wezwał pan nas? - przerwał profesorowi Staszek. - Czy pańska fundacja nie jest w stanie pomóc?
 
__________________
Writing is a socially acceptable form of schizophrenia.
Zell jest offline  
Stary 11-05-2014, 22:37   #22
 
Googolplex's Avatar
 
Reputacja: 1 Googolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputację
Kliknij w miniaturkę
Mieszkanie profesora
Profesor zasępił się słysząc pytanie Stasia. Ramiona mu opadły i zgarbił się nieco, wyglądał przez to na znacznie niższego i drobniejszego niż był w rzeczywistości. Wyglądał tak jakby wręcz zapadł się w sobie.
- Dlatego, że kiedyś to wy musicie przejąć naszą spuściznę. Dlatego, że karty wybrały właśnie was. Dlatego, że z całej mojej fundacji pozostał już tylko jeden słaby starzec. I w końcu dlatego, że w was wierzę. - Przez cały czas kiedy to mówił zwrócony był twarzą w stronę półek z książkami, ciągle szukał dziennika.
- Przecież wiem, że gdzieś go tu miałem. - Mówił do siebie ciągle szukając.
Tymczasem rude kocisko przeciągnęło się i ziewnęło rozdzierająco, po chwili począł się ocierać o stos książek z których kilka nie wytrzymało kocich uczuć i spadło na ziemię. Kocur natychmiast zainteresował się ruchem, zeskoczył za swoją nową zdobyczą. Kocie pazury momentalnie puściły się w ruch drąc i szarpiąc papier. nim ktokolwiek zdążył go powstrzymać pół książki było w strzępach.
Profesor Franciszek rzucił się ratować to co jeszcze pozostało z tomu. Szybko wziął kota pod pachę, co spotkało się z wielce niezadowolonym miałczeniem futrzaka.
- Chyba już niewiele ci pomoże. - Zwrócił się czule do zniszczonego tomu. I jakby w tym momencie doznał olśnienia. - Klifot, czy ty…- zaczął ostrożnie, jakby bojąc się własnych domysłów - czy ty zrobiłeś coś z dziennikiem w brązowej skórzanej oprawce?
Zadowolone mruczenie, tak głośne jak silnik starego traktora, nie pozostawiało wątpliwości co do losu jaki spotkał dziennik.
- I ty się nazywasz duchem-przewodnikiem? - Zapytał kota, ale nie drążył sprawy gdyż jego uwagę przykuło coś innego. - Przepraszam na chwilę. - Wciąż z kotem pod pacha ruszył w do drzwi. Z pokoju słychać było jak przez chwilę mocuje się z zamkiem i je otwiera.
Kliknij w miniaturkę
Nessej
Nie zdążyła jeszcze zapukać kiedy drzwi się przed nią otworzyły. Stał w nich starszy mężczyzna z rudym kotem pod pachą, ubrany w długie czerwone szaty z mystycznymi symbolami i uśmiechał się ciepło.
- Wejdź moja droga, cieszę się, że jednak zmieniłaś zdanie. - Wskazał jej gdzie mogła zostawić okrycie i zaprowadził do pokoju gdzie zebrała się już spora grupka ludzi.
- Wprowadźcie ją proszę w szczegóły a ja przygotuję coś ciepłego do picia. Na dworze teraz musi być strasznie zimno. - Dodał idąc do kuchni.
Kliknij w miniaturkę
Siergiej
Przez chwilę wydawało się, że to starcie wygrał. Ludzie zaczęli baczniej im się przyglądać. Nikt co prawda jeszcze nie reagował ale to w tej chwili wystarczyło. Czarny-Garnitur był unieruchomiony.
Siergiej szybko się przekonał, że ta gra nie jest tak prosta. Karty były znaczone a krupier najwyraźniej po stronie tego dziwnego faceta. W jednej chwili uwaga ludzi się rozproszyła i ci którzy jeszcze przed chwilą mogli stać się sprzymierzeńcami Rosjanina teraz w pośpiechu oddalali się. Każdy w swoją stronę, po chwili ulica była nienaturalnie ciacha i pusta.
Czarny-Garnitur rozpiął marynarkę i sięgnął do kabury po ukrytą w niej broń.
- Doigrałeś się. - Słowa były beznamiętne, zupełnie jakby czytał sprawozdanie z nudnego zebrania. Cały czas trzymał dziewczynkę za rękę ani na moment nie rozluźniając uścisku.
Siergiejowi wydawało się, że czas zwolnił. Ruchy którymi mężczyzna wyciągał broń były powolne niczym przesuwający się lodowiec. Widział każdy najmniejszy refleks światła, każdy cień, kroplę potu spływającą po karku, tuż za uchem mężczyzny. Sam jednak nie potrafił ruszyć się szybciej, ciało miał jakby zatopione w żywicy, każdy ruch spowolniony metafizycznym oporem rzeczywistości. W jednej chwili zrozumiał, że ktoś bawił się czasem. Tajemnicą jednak było kto to jest, bo przecież ie przyjaciel jego ani Czarnego-Garnituru skoro obaj byli w czasowej pułapce.
Wtem, zauważył coś co przykuło jego uwagę. Kosmyk włosów dziewczynki poruszył się w normalnym tempie ona sama zaś stała z mocno zaciśniętymi oczami i przygryzionymi wargami.
Kliknij w miniaturkę
Zygmunt
Windykator wszedł pewnie i czujnie rozejrzał się po mieszkaniu grabarza. Zygmunt dopiero teraz kiedy widział taksujące spojrzenie windykatora zrozumiał co mu w tym człowieku nie pasowało. Mężczyzna nie mrugał. W ogóle, nie poruszał oczami, tak jakby ta część jego ciała była całkowicie sparaliżowana. Albo, co dotarło do niego chwile później, sztuczna.
Wprawdzie słyszał od kilku znajomych z tradycji, że technokraci zmieniają ludzi w maszyny, nie sadził jednak, że coś takiego zobaczy u siebie na progu.
- Gdzie ona jest? - Zapytał zimnym, nie znoszącym sprzeciwu głosem.
- Przepraszam ale to ja tu jestem… - Zaczął policjant ale natychmiast zamilkł kiedy windykator spojrzał w jego stronę.
- …oficerem oddelegowanym do pomocy agencji. - Dokończył za niego. - Proszę więc nieść pomoc oficerze i nie przeszkadzać mi w wykonywaniu obowiązków o strategicznym znaczeniu dla bezpieczeństwa kraju. - Wyrecytował formułkę. - A teraz panie Czarnecki, proszę zwrócić mi wiadomość w trybie natychmiastowym. Nie będę tolerował sprzeciwu. - Dodał spokojnie lecz Zygmunt zrozumiał natychmiast, że konsekwencje mogą być znacznie poważniejsze niż mandat czy pozbawienie wolności.
 
Googolplex jest offline  
Stary 13-05-2014, 20:31   #23
 
goorn's Avatar
 
Reputacja: 1 goorn wkrótce będzie znanygoorn wkrótce będzie znanygoorn wkrótce będzie znanygoorn wkrótce będzie znanygoorn wkrótce będzie znanygoorn wkrótce będzie znanygoorn wkrótce będzie znanygoorn wkrótce będzie znanygoorn wkrótce będzie znanygoorn wkrótce będzie znanygoorn wkrótce będzie znany
Siergiejowi zdarzało się grać w gry komputerowe. Całkiem lubił fantastykę. Kurde, nawet zagrał kilka razy w papierowego erpega, gdzieś w piwnicy u kumpla, zaciągając się skrętem. Wyniósł z tego wszystkiego przeświadczenie, że mag to jest taki typ, który w razie kłopotów zrówna okolicę z ziemią kilkoma kulami ognistymi, po czym zetrze pojedyncza krople potu z czoła i ruszy w dalszą drogą.
Takiego wała.

W kieszeni na piersi miał swoją starą, czarną od wielokrotnego używania, zupełnie zwyczajną lufkę. Oraz nieco swojego ulubionego gatunku, w oparach którego czas stawał się strumieniem mgły, w który Siergiej mógł wsadzić swoje ręce. Gdzieś w domu miał pochowane rozmaite inne środki, które wprawiały jego umysł w wibracje odpowiednie, by zaburzać rzeczywistość na inne sposoby.
Jednak kiedy na ulicy koleś przystawia ci lufę do twarzy, to nie przeprosisz go na chwilę, bo musisz się zaciągnąć.
Gdzie moje pieprzone kule ognia?!

Siergiej poczuł jak prądy czasu dookoła stają się namacalne i dostrzegł, że tym razem nie on w tym gmera. Nie wiedział czy się z tego cieszyć, ale cokolwiek by się nie działo, przynajmniej miał mózg w całości. Przynajmniej na razie.
Stary, mam na dzieję, że to pot ci spływa po udach. Nikt nie byłby dumny, gdybyś się poszczał, ty durny rosyjski chlejusie.

Otworzył usta z wrażeniem, że właśnie rozsuwają się od siebie płyty tektonicznie i pozwolił by nieskończenie wolno wypłynęły z nich słowa skierowane do dziewczynki.
-Kak tjebia zawod?

Mając cały czas wszechświata nie zdołałeś wymyślić niczego głupszego?

Miał tylko nadzieję, że cholerny typ w garniturze nie został zwolniony w chwili naciskania spustu. Idealnie by było, gdyby tamten w ogóle był zamrożony. W każdym razie, Siergiej starał się odchylić głowę, licząc na jakąś przewagę, bądź też fory od tej cholernej mgły.
W końcu coś mu się należało, za te dłonie, które w nią wsuwał prawie codziennie.
 

Ostatnio edytowane przez goorn : 13-05-2014 o 20:50.
goorn jest offline  
Stary 15-05-2014, 17:20   #24
 
Aves's Avatar
 
Reputacja: 1 Aves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie coś
Strach, który na chwilę zelżał wrócił teraz z zdwojoną siłą. Umysł grabarza cały czas nie mógł pogodzić się z rzeczywistością, z tym że zostanie złapany.

Mężczyzna popatrzył na Windykatora i wyciągnął z kieszeni paragon. Podał go policjantowi.
- O tą wiadomość panu chodzi ? No dobra przyznaje się podwędziłem tego snikersa, ale mogę za niego zapłacić. Jak pan widzi za piwo i kiełbasę zapłaciłem jak należy.- Teraz szukał w kieszeni drobnych, kiedy wymacał palcami paragon ścisnął go w dłoniach i pomyślał jedno słowo.

- Pomocy!- Skupił się na Adresacie oraz na swoich uczuciach i miał nadzieję, że los tym razem się do niego uśmiechnie.
Zygmunt bardzo nie chciał oddawać listu chciał dowiedzieć się czegoś o mocy, którą otrzymał. W duchu przeklinał swojego Avatara, który nie chciał przyjść mu z pomocą. W końcu wyciągnął z kieszeni jakieś drobniaki i zaczął liczyć.
-Mam nadzieję, że wystarczy na zakup snikersa, naprawdę panowie ja nie wiedziałem, że to takie przestępstwo wielkie.- Popatrzył na policjanta- Proszę popatrzyć jak żyję, nie jestem przestępcą chciałem po prostu zjeść coś słodkiego, a nie starczyło by mi na kiełbasę. Tak wiem mogłem nie kupić piwa, ale wie pan trudno mi pogodzić się z myślami, że przegrałem moje życie, ale obiecuję poprawę. Tylko potrzebuję pomocy może jakiś Klub AA chętnie się zapiszę. Naprawdę mi głupio, że z powodu Batona jesteście tutaj.

Postanowił dać upust emocjom i uwolnił łzy.
-Przepraszam...- Powiedział ocierając łzy -... Panowie ja naprawdę nic złego nie zrobiłem, proszę zakończmy to przesłuchanie.
 
Aves jest offline  
Stary 31-05-2014, 15:52   #25
 
Nimitz's Avatar
 
Reputacja: 1 Nimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumny
Po chwili niezręcznej ciszy jaka nastąpiła po przedstawieniu nowego gościa odezwał się wreszcie Staszek.
- Cześć. No to… - rozejrzał się po zgromadzonych jakby szukał kogoś kto powie wszystko za niego. - Ten facet w szlafroku -zmienił głos na bardziej poważny - Pan profesor wezwał nas tutaj, bo w mieście pojawiła się czarna wołga, która jest jakimś strasznym i dawnym zagrożeniem dla wszystkich.

- Ehm, witam. Czyli sytuacja naprawdę jest poważna? No nic. Wygląda, że będę w to wmieszana tak czy inaczej - mruknęła Nessei, przeczesując ręką włosy.
- A “Facet w szlafroku” czy inny pan profesor to w ogóle ma jakieś imię? - zagadnęła, czując się dość niezręcznie. Cała sytuacja wydawała jej się co najmniej dziwna.
- Franciszek. - Odpowiedział jej sam zainteresowany wracając z kuchni ze sporym dzbankiem parującej aromatycznej herbaty.

Ariana cmoknęła głośno z dezaprobatą na użycie przez dwójkę słów “facet w szlafroku” użyte w odniesieniu do profesora.


Andrzej zebrał myśli i skupienie. Obserwował nowe twarze, lecz nic nie mówił.
- A mnie starsi kumple mówili, że to jakaś mafia która kroi młodych ludków… może to po prostu wampiry, co? A nie żadne przedwieczne demce… - powiedział szeptem do Stasia.
- No ja nie wiem. Myślałem, że to tylko taka historyjka. Nowa Baba Jaga. - odszepnął do Andrzeja, ale widząc karcący wzrok profesora (no tak! przecież nie szepcze się w towarzystwie) wyprostował się i powiedział głośno i poważnie do wszystkich zgromadzonych:
- Jak zatem ee możemy panu pomóc?

Krzysztof otrzeźwiał nagle i również spojrzał na profesor oczekując odpowiedzi. Na razie zastanawiał się czy wie coś o tej całej Czarnej Wołdze, ale przeszukiwania jego pamięci przyniosły mizerne rezultaty.
“Powinienem był częściej wściubiać nos w gazety, zamiast majaczyć w przeszłych mitach”- skarcił się w myślach. Gdy się Obudził, czuł, że będzie niczym jeden z bohaterów dawnych poematów jak Loki czy Nestor. Oni zawsze wiedzieli co należy uczynić. W tej sytuacji czuł się jak uczniak, którego pierwszego dnia przydzielono do nowej grupy, gdzie wszyscy wszystko wiedzą poza nim. Czuł się po prostu niepotrzebny.

- Dobrze profesorze - zaczęła czarnowłosa - Wołga pojawiła się w mieście i my mamy temu jakoś zaradzić. Pytanie brzmi “dlaczego?”. Żadne z nas, a przynajmniej ja nie posiadamy wiedzy, która mogłaby chociaż nieśmiało dorównać tej, którą posiada pan. - powiedziała z szacunkiem.- a przynajmniej ja nie uważam się za osobę, mogącą się z panem mierzyć. Z tego co zdążyłam zauważyć, wraz z wiekiem i doświadczeniem, jak również z stopniami wtajemniczenia moc rośnie, a nie maleje. Co w takim razie dzieje się z mocą pana profesora, że potrzebny był, aż tak desperacki krok by ściągnąć tu grupę całkowicie nieznanych osób, w tym -chciała, na prawdę chciała powiedzieć “przynajmniej jednego” jednak niektóre twarze zdawały się odzwierciedlać na tyle skrajny brak zrozumienia, że ciężko było w tak łagodny sposób określić,jak się zdawało, przypadkową zbieraninę. - kilkoro podkreśliła to słowo po zastanowieniu - początkujących. Czy nie wydaje się to gestem, nieodpowiedzialnym, a wręcz zaryzykowałabym stwierdzenie….szalonym? - przełożyła nogę na nogę i poprawiła sukienkę kończąc krótki wywód.


Franciszek oparł się o biurko dla podtrzymania równowagi. Jego rudy kot, przydreptał bliżej niego i spoglądając się do góry, na twarz swojego pana miauknął głośno, machnąwszy rudym ogonem.
- W zwykłych okolicznościach miałabyś rację. Wiec wiesz również, że nie jesteśmy nieśmiertelni. Mamy swój czas na tym świecie a kiedy on się kończy siły nas opuszczają. I mój czas tak samo nie jest nieskończony, nie wiem jak długo będę jeszcze mógł pozostać na tym świecie...- Zawahał się na ostatnim słowie jakby szukając odpowiedniejszego, jednak go nie znalazł.
- Ja… potrzebuję kogoś kto mnie zastąpi… sądzę, że to jedno z was. A może wszyscy, nie wiem. - Wyznał szczerze. - Gdyby nie wołga mógłbym jeszcze trochę poczekać, kilka lat spokoju… Nic jednak nie poradzę, ktoś musi się zając tą sprawą, karty mówią, że się nadajecie a ja nie mam dość sił. Nie wiem jak tym razem można ja powstrzymać. Mam jednak wskazówki, sporo wskazówek i… adresy. - Odwrócił się i wyrwał stronę ze swego notatnika. - Tu są, oni mogą coś wiedzieć. Inną sprawą jest czy zechcą coś powiedzieć. Jest jeszcze jedna rzecz ale tej podejmę się sam, nie mam już sił a mój czas się kończy ale jest jeszcze coś co mogę zrobić.
Ariana spojrzała na niego z mieszanymi uczuciami wypisanymi na twarzy, jednak nie odezwała się więcej.
 
Nimitz jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 03:00.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172