Początkowo Kurt czuł wielkie wkurwienie. Bo jak to tak, oszukać złodzieja? Zabrać mu, co prawda nieswoje, pieniądze i olać trójkę przybyszów, zostawiając ich na pastwę losu za bramami miasta? Duma go trochę bolała, więc odetchnął z ulgą, gdy jednak ten cały Poel się odezwał. Myślał nad tym, czy by może nie poprosić o przejście jedynie dla ich trójki, w końcu co ich łączyło z tą całą karawaną? Wspaniałomyślny Gerfyn jednak go uprzedził i zostało mu siedzieć cicho, bo co więcej mógł dodać? Pomijając fakt małego kombinatorstwa musiał przyznać swemu kompanowi, że całkiem zręcznie przedstawił swą ofertę. Powstrzymywał jedynie swój lekki śmiech, na myśl o tym, że także mógł zostać odebrany jako uzdrowiciel. Jedyną chorobę, z jakiej potrafiłby leczyć, to z nadmiaru bogactwa. Choć i tym ostatnio nie miał zbyt wielu okazji, by się wykazać. |