Izydir siedziała spokojnie na krześle, wpatrując się uważnie w sołtysa i czekając na jego reakcję. Ten tylko poprawił się na krześle i nerwowo zaczął odpowiadać.
-Z daleka widzielim, panie, że to stwór jakoby bezskrzydła mantykora się niektórym widział... - powiedział niepewnie, pocierając nos rękawem. - ale ludzie różniem go opisują... Jedni mówią coby ma szpony wielkie i zębów mrowie, włosów prawie wcale. Inni mówią, że łkająca garbata dziewczynka im się widzi, bez włosów prawie.
Cytat:
Czy ktoś przeżył i je widział dokładnie?
|
Panie, toć to ludzi żywcem pożera.. Ni kosteczki po człowieku mi nie zostaje, nawet ubrań, ani krwi nie zostawia po sobie! - wieśniak złapał się za głowę i spojrzał na niego przerażony.
-Tam.. - pokazał przerażony kierunek głową. - od strony zamku, panie. - mruknął i spuścił głowę. - ludzie tam orać przestali.. - jęknął cicho. - a tam ziemia najbardziej urodzajna...
-Od około miesiąca, gdy tylko śniegi zeszły... - zająkał się cicho. - ludzie orać zaczęli, a gdy tylko zaczynało zmierzchać, to krzyki było słychać i człowiek znikł...
Cytat:
I jakie ślady zostały na ziemi? Odciski stóp? Butów? Cokolwiek?
|
Tak panie, śladów mnóstwo! Na początku to i krew była, ale cwana gadzina nauczyła się tak zżerać, że nic po człowieku nie zostawało... - pokręcił ni to z uznaniem, ni to z przerażeniem głową.
Cytat:
A ruina nie była nigdy zagospodarowana? Przeważnie w takich miejscach ktoś jednak mieszka. Jacyś żebracy, bezdomni, ubodzy czy nawet dzieciaki biegając się tak bawić. Znacie takie osoby? Może one coś widziały lub wiedzą czym lub kim jest zagrożenie?
|
Gospodarz wioski poprawił się nerwowo na lichym krześle.
-Niegdyś, mości Strażnicy, mieszkał tam pan tej wioski. Jednak sprzed dziesięciu lat podczas Czarnej Wojny* zginął wraz ze swym jedynym dziedzicem, a jego córkę podobno zbałamucili, i przeklnęli, coby dziecko spłodzone w owy okrutny sposób potworą się urodziło i za krzywdy matce zadane na tutejszej ludności odpłaciła.
Zdawało się, że był dość zakłopotany ową historią. Spod sterty papierów wyjął mały, poniszczony portrecik i przesunął w ich stronę.
- Panienka miała... Z dwanaście lat może...? Wyjść miała wnet za dziedzica z sąsiedniej wioski... Po niecałym roku, jak się pewnie domyślacie, na świat dziecko z panienki przyszło. Podczas pełni, w bólu i przeokropnym krzyku na świat sina cała i przepotwornie wyglądająca dziewczynka przyszła. Oczy to ona otwarte miała, białka krwią zalane. - zadygotał z obrzydzenia na samo wspomnienie. - Pępowiną się zadusiła, biedna. Panienka kazała pochować ją na zamku, bo tu u nas, to się kapłan nie zgodził, bo błogosławieństwa potworzycy dać nie chciał. Toteż zanieślim zawiniątko i w pudełku małym jak ten blacik schowalim w piwnicy.... - w tym momencie zamilkł i spuścił głowę.
Cytat:
A wiele osób zniknęło? Jakieś wnioski na ich podstawie? Może giną konkretni ludzie, na przykład tylko mężczyźni w jakiś konkretnych przedziałach wiekowych?
|
Cóż... - odchrząknął po chwili i podrapał się po karku, po czym spod paznokci wyskrobał zebrany tam brud. - Z tego co mi wiadomo, porzucano tam zmarłe noworodki i biedaków, których pochówku nie miał kto opłacić...
Cytat:
Wprowadziliście zakaz opuszczania domostw po zmroku? Jakie środki ostrożności przedsięwzięła osada?
|
- Ludziom się to niezbytnio spodobało, ale zabroniłem po zachodzie słońca zbliżać się do ruin... Oczywiście niektórzy nie słuchali i za szarego jeszcze pracowali nawet tuż pod zamkiem... Co kto ginie, mości Strażnicy, krzyki słychać, coby krzywdzonej dziewczynki. Wtórują mu też te człowieka, który się ośmielił i zazwyczaj kwili jak zarzynane prosię. - spojrzał po ich twarzach wystraszony.
Cytat:
Może jakie zabezpieczenia lub nawet zebrała się grupa odważnych, która poszła już to zbadać?
|
-A poszli! A coby pójść nie mieli?! Potrafimy się bronić! Jednak, co w południe wyszli, takoby wrócił tylko jeden, oszalały ze strachu. Kwilił jak panienka goniona do stracenia cnoty, ni słowa nie powiedział. Na następny dzień znaleźliśmy go w stodole, co się powiesił... - westchnął ciężko.
Cytat:
Macie osobę, która przeżyła spotkanie z tym ktoście lub cosiem?
|
-A byli! Bez krwi prawie wracali, a jak! Co starsi, co jeszcze za pana owych włości żyli, krzyczeli tylko „Królewna! Królewna!”. Tak żeśmy zwali córeczkę pana. Ale to obłąkańcy byli, ze strachu w gacie srali. - sołtys machnął lekceważąco ręką. - zabijali się, albo zakopywali pod ziemią, coby ich znowu nie dorwało. Albo po prostu umierali co ledwie do wioski wrócili.... - westchnął ciężko i popatrzył a nich z nadzieją.
Cytat:
Czy pola jakie atakuje są specyficzne? Na przykład tylko pola z pszenicą.
|
-Ano te co do zamku najbliżej... Stwór nie zbliża się do wioski. Coby wycie i łkanie panienki jakiejś małej było słychać jedynie....
Cytat:
Duże zniszczenia tych pól są?
|
- Pola rozryte szponami jeno i coby ślady ciągnięcia trupów widać tylko do zamku....
Cytat:
Wioska jest w stanie zniwelować straty, czy potrzebujecie w tym wsparcia?
|
-Zbiorów mamy aż nadto, że do innych wiosek rozsyłamy. Tera jeno przestaliśmy, coby na dłużej w chatach można przed stworem się zamknąć. - machnął ręką spokojnie i zaciągnął nosem.
Cytat:
- Ja mam pytanie! - powiedział, wskazując jakiś papier, którego nie mógł rozczytać - Co to?
|
-To? - spojrzał za jego ręką, a po chwili spąsowiał i zgarnął papiery. - Nie mam pojęcia... Musi moja kształcona córeczka przesortować tu papiery, jedyna tu czytać potrafi....
* Adnotacja do tego wydarzenia znajduje się w Komentarzach ([Komentarze] W obronie słabych i uciśnionych).