Ester także nie czuła się zobowiązania do gadania. Miała na głowie za dużo, zeby prowadzić jakąś przyjazną lub pseudo-przyjazną pogawędkę. To wszystko... szło w złym kierunku. Ona chciała się tylko stąd wydostać! Jakimś cudem dała się wkręcić w próbę przejęcia całego gangu. To było szalone ponad wszelką miarę. I jeszcze ją widzieli na pozycji szefowej, dobre sobie. Podejrzewała, że te marne marzenia skończą się szybciej, niż się zaczęły. Nie była wielką pesymistką, tu włączał się realizm.
Podczas jazdy z trudem powstrzymała się przed zabraniem Damianowi jednego piwa. Miała słabą głowę i całe to strzelanie byłoby zupełnie zbędne, gdyby kręciło się w głowie. Nie widziała tego jak nauki zabijania. Dla niej osobiście, to nauka przetrwania i samoobrony. Wiedziała, że jeśli kiedyś będzie w stanie zabijać z zimną krwią, to stanie się tym, czego tak bardzo obecnie nienawidziła. To dlatego też nie odzywała się do Ponego. Nie bała się go, szanowała profesjonalizm, ale wzbudzał w niej mimowolne, nieprzyjemne odczucia. Był kim był.
Otworzyła usta dopiero tam na polanie. Najpierw uważnie wysłuchała, uniosła pistolet i trzymając w możliwie nieruchomej pozycji, delikatnie pociągnęła za spust. Nie był to pierwszy raz, kiedy trzymała broń. Pierwszy raz jednak ktoś ją uczył strzelać. Wycelowała i wystrzeliła raz jeszcze, starając się nie zamykać przy tym oczu. Nie była taką płochliwą dziewczynką, ale Pony miał rację, należało się do tego przyzwyczaić.
- Co jeśli my jesteśmy celem? Dajmy na to, uciekamy i nie mamy czasu stanąć pewnie i dokładnie celować? Są na to jakieś rady? - spytała przy okazji zmiany magazynka. |