Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-05-2014, 19:39   #70
Plomiennoluski
 
Plomiennoluski's Avatar
 
Reputacja: 1 Plomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputację
Praca wspólna


Garion szybko spróbował ocenić sytuację, była kiepska, wpadli w zasadzkę jak pierwszaki w leże demonów w Klatce. - Eliksir i chrońcie się przed śmiercią i trucizną jeśli się da. - Rzucił szybko w myślach do Dotiana i członków Gonu, którzy nie byli przysypani zawaloną podłogą oraz ścianami. Sam zamiast zaaplikować napój zdobyty na Githyankach, rzucił plątaniną oślepiających promieni, starając się objąć zarówno cienie jak i maga.*
- Umrzesz obuty! - wrzasnął głośno wojownik ucieszony, że wreszcie może dać komus po łbie. Planował jak najszybciej dorwać się do tamtego. Prawdopodobnie mógłby to być mag nekromacki. Ubicie owego mogło powstrzymać resztę, albo spowodować, ze sie rozpadną. Ewentualnie przynajmniej powstrzymać jego czary. Oczywiście, jesli tylko możliwe byłoby przedostanie się do niego jeszcze przed atakiem tamtych. Jeśli nie, planował szybko ubić wrogów, potem tamtego przeciwnika.
Doświadczenie Dotiana pozwoliło mu w mig wytypować najgroźniejszego przeciwnika. Ręce wystrzeliły po miecze, zaś nogi skierowały go ku swej ofiarze. Niestety nieumarła, szponiasta potworność mimo swego rozmiaru i wychudłej sylwetki poruszała się z zadziwiającą prędkością. Chlasnęła na odlew łapskiem z taką siłą, że parada którą zastawił się wojownik zatrzymała go w miejscu. Nekromanta jedynie wykrzywił usta w uśmiechu i cofnął się o parę kroków.

Kompani Twinklestara nie zareagowali tak szybko, w efekcie bardzo boleśnie poczuli obecność zjaw. Kakofonia ich pisków, oraz chłód który emanował od tej największej zadawały realny, fizyczny ból. Myśli rozbiegały się w głowie, a ciepło opuszczało ciało. Mimo to Garion zdążył wypowiedzieć formułę zaklęcia i nieumarli dotkliwie poczuli jego zemstę.
-Immeral, trzymaj te cienie na dystans, tak długo jak zdołasz - krzyknął Varis i zdecydowanym krokiem ruszył ze wsparciem ku Dotianowi. Kapłanowi nie trzeba było dwa razy powtarzać. Jego święty symbol rozjażył się światłem, przed którym cienie musiały ustąpić. Krążyły jednak na samym jego skraju, dalej wyjąc i czekając na najmniejsza okazję, by zadać ból i śmierć.

Nekromancie jednak najwyraźniej nie podobało się to, co ruesti robił jego sługom, bowiem tuż obok szponiastego potwora wystrzeliła czarna błyskawica, godząc Immerala w bok i spowijając go w cienką zasłonę cieni, które zdawały się zduszać święte światło Correlona.
Wyglądało na to, że nekromanta nie miał zamiaru współpracować, trzeba było więc zmniejszyć odległość między wojownikami a magiem, póki było to możliwe a zjawy nie dobrały się na dobre do reszty Gonu jak i samego Kanciastego. Odłamek szybko stworzył tunel między miejscem gdzie stali zbrojni a nekromantą. - Dobijcie go, spróbuję powstrzymać w tym czasie zjawy. - Po podesłaniu wrogiemu magowi niespodzianki odzianej w stal faktycznie miał zamiar zajać się poważniej zagrożeniem będącym tuż obok.
- Bij ubij! - wrzasnął Dotian odbijając cios tamtego oraz planując obciąć mu ten uśmiech, poszerzając go od ucha do ucha. Oczywiście swoimi klingami, które lśniły magią wręcz. Doskakując ładnym skokiem do tamtego atakował ponownie. Istotne bowiem niewątpliwie jest, ażeby trzebać takiego osobnika pod swoimi ciosami. Świetny chwyt, obrót oraz błysk klingi ciął powietrze niczym błyskawica.

Garion dalej podtrzymywał przejście do nekromanty, tak żeby wojownicy mogli się z nim rozprawić kiedy znajdą wolną chwilę, w międzyczasie zaś, zamiast atakować, okrył wszystkich delikatną siecią energii, mającą zmniejszyć działanie zjaw i chronić ich przed czarami śmierci. Nie całkowicie, ale wystarczająco, żeby stwory miały problem z wyssaniem ich do cna, tak jak uczyniły z dwoma martwymi członkami Wspaniałego Gonu. Gdy tylko skończył ją tkać, przygotował się do pełnej ofensyty światłem i ogniem na szeroką skalę, spowijając okolicę w feerię barw. Możliwe że te fajerwerki mogły wzbudzić niechcianą uwagę, ale mieli inne problemy na głowie. Ot, chociażby przeżyci zanim zostaną opróżnieni z energii życiowej jak i wydostanie towarzyszy spod sterty gruzu. Poczuł jak jedna ze zjaw wbija w niego lodowate ostrze. Przeniósł się kawałek dalej i oddał jej pięknym za nadobne.
Aczkolwiek właściwie nagle poczuł jakąś słabość, znaczy kilka początkowych sekwencji klingami wyszło całkiem zgrabnie, zaś usmiech nekromanty gwałtowanie poszerzył się na policzki, kiedy końcówka metalu wycięła mu kawałek lica. Jednak kolejne ciosy jakby sie opóźniały, jakby szybkość, siła oraz zręćzność były nie takie, jak powinny.
- Czyżby jakaś magia? - zastanowił się tnąc ponownie, aczkolwiek skutecznie, gdyż wredny nekromanta był jeszcze wolniejszy, zaś pierwsza rana na pysku, bowiem ciężko było opisać inaczej jego oblicze, dawała mu się we wznaki. Uff, mocny, ale uniósł łapsko chcąc pewnie rzucić jakiś wredny efekt. Hehe, świst miecza, wolnyyy, jednak wystarczająco szybki, zeby osiągnąć to, czego chciał wojownik. Musimy się pośpieszyć uznał czując się coraz słabiej. Koelejne ciosy jednak doszły celu, ponieważ raniony przeciwnik także słabł.
W czasie gdy wojownik związał walką maga, Kanciasty zaczął ciskać w stojące najbliżej stwory błyskawicami, odpychając je w momencie kiedy były namacalne. Nie wiedzieć czemu, oczy same mu się zamykały, chociaż przecież był wyspany. Postarał się zdwoić wysiłki, rażąc wroga co chwila. Trochę trwało zanim zorientował się że już nie ma czego atakować, zdawało się że wygrali. Osłabieni, wyssani, ale jednak w jednym kawałku.
- Chyba jakoś, eee, tego, wszyscy cali, przynajmniej względnie? - spytał jękliwym głosem wojownik, który przed chwilą dokroił wszystko, co podlazło mu pod stalową klingę. Nekromanta jakiś, Pazur oraz słabnące uderzenia, mroczki przed oczyma, wreszcie walenie siła woli raczej, niżeli czymkolwiek innym. Tłukł solidnie, ile wlezie walił, aż wreszcie raczej wyczuł prędzej, niźli zauwazył, że to co miał ściąć, ściął właśnie. Czuł się słabiutko, tak właśnie, iż musiał się podpierać mieczem, żeby nie usiąść. - Właściwie chciałbym prosić, żeby mi ktoś zrobił dobrego naparu słodkiej lebiody - wymruczał jakieś banialuki, choć akurat naprawdę miał ochotę na taki milutki napój.
Naparu wojownik nie dostał ale Immeral uwolniony od cieni mógł swoją magią wyleczyć rany i zmęczenie.
Gdy wszyscy poczuli się już lepiej i zaczęli rozważać co dalej, Varis wskazał nagle na zrujnowany budynek biblioteki, z którego ostrożnie wychynęła smukła sylwetka. Na ich widok przyspieszyła i nim podjęli jakieś działania rozpoznali w niej Estel.


Kapłanka podeszła do nich rozglądając się, jakby oczekiwała ataku w każdej chwili. Była wyraźnie poddenerwowana, a na jej jasnej szyi wykwitał coraz większy siniak.
- Dobrze, że nic wam nie jest… - powiedziała ledwo do nich dołączyła. - Musimy szybko wracać na dół... Llariel i Filvael bez pomocy maga się stamtąd nie wydostaną. W przejściu jest bariera działająca tylko na umarłych, a nie wiemy kto jeszcze w głębi podziemi siedzi. - wyrzuciła z siebie jednym tchem.
- Poszedłbym oczywiście, tyle jednak chwila odpoczynku. Czuję jakoś się, jak po starciu wręcz przeciwko żubrowi - odpowiedział wojownik.
Eladrinka spojrzała na mężczyznę wyraźnie zmartwiona, by zaraz przymknąć oczy i zacząć szeptać modlitwę. Po chwili Dotian poczuł łagodne ciepło rozpływającego się po jego ciele i dodające mu energii.
- Lepiej? - szepnęła niepewnie, wydawała się strasznie krucha w tej chwili i jakby przytłoczona.
- Bardzo lepiej - przytaknął przytomniejąc powoli, bowiem faktycznie trochę dodało mu energii jej magiczne działanie. - Czyli jaka decyzja?
- Ja też chwilowo muszę nieco odsapnąć, ale jak tylko się zbiorę i odzyska nieco energii, spróbuję im pomóc. Tylko na nieumarłych powiadasz? Chyba wiem jakiego rytuału użył, być może będę w stanie pomóc, ale to może chwilę potrwać. - Rzucił odłamek do wszystkich, nie miał siły mówić na głos.
W oczach Estel błysnęła determinacja, rozłożyła ręce i wyszeptała kolejne zaklęcie, które tym razem objęło wszystkich. Eladrince się chyba spieszyło.
- Co wam się stało? - rozejrzała się niepewnie i dopiero wtedy dostrzegła leżące gdzieś z boku ciało. Zagryzła wargi. - Walczyliście… - szepnęła, by zacząć przyglądać się wszystkim uważnie. Najwyraźniej nawet obecność świętego kapłana nie przeszkadzała jej w zamartwianiu się o wszystkich.
- Zjawy, nieumarli, nekromanta, nic aż tak niespodziewanego, ruszajmy do tej bariery. - Rzucił Kanciasty, teraz czuł się nieco lepiej. - Sprawdźcie tylko co ten nekromanta miał przy sobie. Może to da nam jakieś dodatkowe wskazówki. - Garion pozbierał się i ruszył w kierunku trupa.
 
__________________
Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości...

Ostatnio edytowane przez Plomiennoluski : 15-05-2014 o 19:46.
Plomiennoluski jest offline