Wątek: The Big Apple
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-05-2014, 20:17   #102
Lady
 
Lady's Avatar
 
Reputacja: 1 Lady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputację
Nim opuścili Bronx River Art Center Mik poprosił Psyche by chwilę zaczekała, po czym zamienił dwa słowa z portierem i powiesił na korkowej tablicy w holu zabrany z pracowni plakat.
Gdy wyszli z budynku a Rose oddaliła się w stronę swojego auta, Maroldo wyraźnie odetchnął z ulgą.
- Dzięki Bogu - powiedział. - Jeszcze chwila a bym ją udusił. Pół dnia załatwiałem to spotkanie z Jinem a ona to zjebała. A skoro nie dogadała się z uprzejmym Azjatą to wyobrażasz ją sobie jak gada z prawdziwymi gangsta-czarnuchami? - Prychnął odprowadzając wzrokiem Basri.
- Rekomendację miała dobrą - Psyche nie czekała w środku, wyszła na zewnątrz i przywołała motocykl. Po naciśnięciu jednego przycisku tylne siedzisko wydłużyło się. - Możliwe, że lepiej działa załatwiając wszystko samemu - wsiadła na pojazd i założyła kask.
- Może...gdzie indziej - wzruszył ramionami po czym wskazał na motor - Zajebisty.
Wyjął z plecaka i założył czarną, wełnianą czapkę.
- Z nanowłókna - popukał w nią palcem. - Wygląda zwyczajnie, ale jest odporna jak hełm. Firma ma w chuj fajnych rzeczy. Potem zrobię i prześlę ci listę tego co już mamy.
Wsiadł na motor i objął Psyche, jak na dżentelmena przystało uważając, by nie łapać za cycki.
- Jedziesz, maleńka - dodał, nie wiadomo czy mając na myśli kobietę czy motor, bowiem poklepał to drugie.
- Ważysz sto czterdzieści kilo, trzymasz się motoru - za plecami Psyche wysunęły się wygodne uchwyty.
- Sorki, nie znam się na motocyklach - przyznał, nieco zawstydzony. Puścił ją i złapał za uchwyty. - Key, możemy śmigać.

Wdusiła gaz i pomknęli, kpiąc sobie z ograniczeń prędkości i korków. Psyche prowadziła pewnie, jechała szybko, unikała szaleństw. Nie odzywała się, jazda na motorze uniemożliwiała to, ale nawet bez niej kobieta nie widziałaby w takiej chwili potrzeby otwierania ust. Queens zbliżyło się, wysokie mieszkalne bloki wyrastały przed nimi. Do jednego z nich się kierowała, trzydziestopiętrowca z betonu i stali. Grube ściany i niewielkie okna. Wielu narzekałoby, Psyche przyjmowała to takim, jakim było. Zjechała z mostu i zaraz za nim z głównej drogi, parkując.
- Zaczekaj tu, niedługo wrócę - powiedziała mu, zdejmując kask i dostojnym krokiem kierując się ku klatce schodowej.

*****

~Proszę proszę kochanie, nie spodziewałam się, że wrócę tak szybko.~
Mieszkanie operacyjne wyglądało jak duża kawalerka, należąca do osoby mało poukładanej. Ekipa sprzątająca nie została nawet wezwana, kiedy poprosiła o przywrócenie poprzedniego statusu. Rozrzucone ubrania, niedopalone papierosy, lepiąca się plama na podłodze, niedojedzone chińskie żarcie w trzymającym ciepło pojemniku ciągle zalegające na blacie. Nie miała czasu na ustalanie nowej tożasamości, toteż zaciskając równe ząbki wysłała zaszyfrowaną wiadomość przez specjalny kanał. Michael Boor, pan i władca, zazwyczaj tylko uciążliwy, wyraził zgodę na pozostawienie wyglądu i charakterystyki. Sławna po drugiej stronie rzeki, na Bronxie istniała szansa na uniknięcie skojarzeń.
Nina, Marlene, Nikita, Lidia…
~To zawsze jesteś ty, Kate, pierwsza i jedyna.~
Przyjrzała się sobie w lustrze.


Wzrost i główne rysy pozostały takie same, strój zmienił się na mniej grzeczny, nie tak aż znowu różny od poprzedniego. Mocny makijaż, dredy, obcisłe skórzane spodnie, ciężkie buty do kolan, gorset zapinany z przodu do kompletu. Długa, skórzana kurtka na wierzch, jako ochrona przed zimnem i nie tylko. Tatuaż na ramieniu, jeden z kilku, dopełniał wizerunku niegrzecznej dziewczynki, lubiącej w wolnych chwilach chlać wódkę, ćpać i zabawiać z użyciem kajdanek i pejcza. Spece od wizerunku z Corp-Tech obliczyli to wszystko, ze statystyk i przeprowadzonych przez siebie badań zachowań ludzkich, w ten sposób, żeby budziła odpowiednie odczucia u patrzących. Wciąnęła głęboko zapach unoszącego się w pokoju tytoniu i zamknęła za sobą drzwi, włączając systemy zabezpieczeń, znacznie nowocześniejsze niż mógłby wskazywać na to wygląd mieszkania.

Gdy wyszła z budynku jako Marlene, Mik czekał oparty o motor, pisząc na holo.
- Chyba wolę Psyche niż twoją wersję rasta - oznajmił, przyjrzawszy się jej nowemu wcieleniu. - Ale też spoko. Tylko nie zacznij rapować i mówić "yo", key? - Zażartował.
-Yo yo - parsknęła i uśmiechnęła się swobodnie, poruszając się o wiele bardziej "miękko" niż Psyche. - Sam nawijasz te klucze co chwila. Key. - przedrzeźniła go - Rasta srasta, pewnemu pajacowi się podobało. Przygotowanie kompletnej osobowości zajmuje za dużo czasu, nie zrobię tego teraz.
- Jednak masz poczucie humoru - uśmiechnął się Maroldo. - Nie chcesz wstąpić po drodze po kamizelkę kuloodporną? Nie ściemniałem Rose z tym niebezpieczeństwem. Nie ufam całkiem BigJ-owi. Mogli go przekupić Free Souls a jeśli nie, to niektórzy z Rustlersów mogą wciąż podejrzewać nas o związki z Madsenem.
- Kurtka ma wkładki, Marlene ma poczucie humoru - stwierdziła niczym fakt jasny jak słońce, wsiadając na motor.
- No to git - usiadł za nią i podał jej adres. - Aha, dla tamtych jestem Mech-head, taka ksywa. Nie znają mojego imienia i niech tak zostanie, key? To jedziem.

*****

Opuściła pub i nie tracąc czasu pojechała do pracowni Mika. Cyborg… dobre określenie, pasowało mu. Gadał dużo, spis części zamontowanych imponował. Dyplomatycznie radził sobie słabiej, Psyche wychwyciła kilka potknięć, zanotowała sobie w głowie przypomnienie o konieczności powiedzenia mu o nich.
~To co robię teraz należy ukrócić natychmiast~
Publicznie zjednoczeni, prywatnie podzieleni. Marlene zostanie poetką, uhuhuh!

Jazdę wykorzystała na wysłanie wiadomości, do Alana i Kye’a Remo jednocześnie. Miała ciągle wiele luk w wiedzy o tym zleceniu, uznała więc, że wysyłanie do obu pozwoli uzyskać najlepszy efekt.
“Potrzebuję lokalizacji, informacji, zdjęć i wszystkiego czego da się dowiedzieć o trzech porucznikach Bloodboys: Krwawa Merry, Buzz, TechNics.”

Zabrała skaner z pracowni, zbierając po drodze długie spojrzenie od strażnika. Maroldo powiadomił go, co składało się w dobry ciąg wypadków, albowiem nie zamierzała się tłumaczyć, a nie wyglądał na takiego, co umiałby powiązać ją z osobą Psyche. Odwiozła przedmiot, razem z nim ustnie dostarczając wiadomość, cmokając go w policzek i mrucząc lubieżnie słowa.
- Skończ z nimi szybko, Key-Hedzie, porozmawiamy...

Wróciła na swój motor i pomknęła ku znanemu Mikowi adresowi. Ktoś mógł widzieć, ktoś mógł nagrać wydarzenia zeszłej nocy i aktualnego dnia.
~Zainteresowanie potrafi wzbudzić niezdrowe emocje, prawda kochanie?~
 
Lady jest offline