Nim opuścili Bronx River Art Center Mik poprosił Psyche by chwilę zaczekała, po czym zamienił dwa słowa z portierem i powiesił na korkowej tablicy w holu zabrany z pracowni
plakat.
Gdy wyszli z budynku a Rose oddaliła się w stronę swojego auta, Maroldo wyraźnie odetchnął z ulgą.
- Dzięki Bogu - powiedział. - Jeszcze chwila a bym ją udusił. Pół dnia załatwiałem to spotkanie z Jinem a ona to zjebała. A skoro nie dogadała się z uprzejmym Azjatą to wyobrażasz ją sobie jak gada z prawdziwymi gangsta-czarnuchami? - Prychnął odprowadzając wzrokiem Basri.
- Rekomendację miała dobrą - Psyche nie czekała w środku, wyszła na zewnątrz i przywołała
motocykl. Po naciśnięciu jednego przycisku tylne siedzisko wydłużyło się. - Możliwe, że lepiej działa załatwiając wszystko samemu - wsiadła na pojazd i założyła kask.
- Może...gdzie indziej - wzruszył ramionami po czym wskazał na motor - Zajebisty.
Wyjął z plecaka i założył czarną, wełnianą czapkę.
- Z nanowłókna - popukał w nią palcem. - Wygląda zwyczajnie, ale jest odporna jak hełm. Firma ma w chuj fajnych rzeczy. Potem zrobię i prześlę ci listę tego co już mamy.
Wsiadł na motor i objął Psyche, jak na dżentelmena przystało uważając, by nie łapać za cycki.
- Jedziesz, maleńka - dodał, nie wiadomo czy mając na myśli kobietę czy motor, bowiem poklepał to drugie.
- Ważysz sto czterdzieści kilo, trzymasz się motoru - za plecami Psyche wysunęły się wygodne uchwyty.
- Sorki, nie znam się na motocyklach - przyznał, nieco zawstydzony. Puścił ją i złapał za uchwyty. - Key, możemy śmigać.
Wdusiła gaz i pomknęli, kpiąc sobie z ograniczeń prędkości i korków. Psyche prowadziła pewnie, jechała szybko, unikała szaleństw. Nie odzywała się, jazda na motorze uniemożliwiała to, ale nawet bez niej kobieta nie widziałaby w takiej chwili potrzeby otwierania ust. Queens zbliżyło się, wysokie mieszkalne bloki wyrastały przed nimi. Do jednego z nich się kierowała, trzydziestopiętrowca z betonu i stali. Grube ściany i niewielkie okna. Wielu narzekałoby, Psyche przyjmowała to takim, jakim było. Zjechała z mostu i zaraz za nim z głównej drogi, parkując.
- Zaczekaj tu, niedługo wrócę - powiedziała mu, zdejmując kask i dostojnym krokiem kierując się ku klatce schodowej.
*****
~Proszę proszę kochanie, nie spodziewałam się, że wrócę tak szybko.~
Mieszkanie operacyjne wyglądało jak duża kawalerka, należąca do osoby mało poukładanej. Ekipa sprzątająca nie została nawet wezwana, kiedy poprosiła o przywrócenie poprzedniego statusu. Rozrzucone ubrania, niedopalone papierosy, lepiąca się plama na podłodze, niedojedzone chińskie żarcie w trzymającym ciepło pojemniku ciągle zalegające na blacie. Nie miała czasu na ustalanie nowej tożasamości, toteż zaciskając równe ząbki wysłała zaszyfrowaną wiadomość przez specjalny kanał. Michael Boor, pan i władca, zazwyczaj tylko uciążliwy, wyraził zgodę na pozostawienie wyglądu i charakterystyki. Sławna po drugiej stronie rzeki, na Bronxie istniała szansa na uniknięcie skojarzeń.
Nina, Marlene, Nikita, Lidia…
~To zawsze jesteś ty, Kate, pierwsza i jedyna.~
Przyjrzała się sobie w lustrze.
Wzrost i główne rysy pozostały takie same, strój zmienił się na mniej grzeczny, nie tak aż znowu różny od poprzedniego. Mocny makijaż, dredy, obcisłe skórzane spodnie, ciężkie buty do kolan, gorset zapinany z przodu do kompletu. Długa, skórzana kurtka na wierzch, jako ochrona przed zimnem i nie tylko. Tatuaż na ramieniu, jeden z kilku, dopełniał wizerunku niegrzecznej dziewczynki, lubiącej w wolnych chwilach chlać wódkę, ćpać i zabawiać z użyciem kajdanek i pejcza. Spece od wizerunku z Corp-Tech obliczyli to wszystko, ze statystyk i przeprowadzonych przez siebie badań zachowań ludzkich, w ten sposób, żeby budziła odpowiednie odczucia u patrzących. Wciąnęła głęboko zapach unoszącego się w pokoju tytoniu i zamknęła za sobą drzwi, włączając systemy zabezpieczeń, znacznie nowocześniejsze niż mógłby wskazywać na to wygląd mieszkania.
Gdy wyszła z budynku jako Marlene, Mik czekał oparty o motor, pisząc na holo.
- Chyba wolę Psyche niż twoją wersję rasta - oznajmił, przyjrzawszy się jej nowemu wcieleniu. - Ale też spoko. Tylko nie zacznij rapować i mówić "yo", key? - Zażartował.
-Yo yo - parsknęła i uśmiechnęła się swobodnie, poruszając się o wiele bardziej "miękko" niż Psyche. - Sam nawijasz te klucze co chwila. Key. - przedrzeźniła go - Rasta srasta, pewnemu pajacowi się podobało. Przygotowanie kompletnej osobowości zajmuje za dużo czasu, nie zrobię tego teraz.
- Jednak masz poczucie humoru - uśmiechnął się Maroldo. - Nie chcesz wstąpić po drodze po kamizelkę kuloodporną? Nie ściemniałem Rose z tym niebezpieczeństwem. Nie ufam całkiem BigJ-owi. Mogli go przekupić Free Souls a jeśli nie, to niektórzy z Rustlersów mogą wciąż podejrzewać nas o związki z Madsenem.
- Kurtka ma wkładki, Marlene ma poczucie humoru - stwierdziła niczym fakt jasny jak słońce, wsiadając na motor.
- No to git - usiadł za nią i podał jej adres. - Aha, dla tamtych jestem Mech-head, taka ksywa. Nie znają mojego imienia i niech tak zostanie, key? To jedziem.
*****
Opuściła pub i nie tracąc czasu pojechała do pracowni Mika. Cyborg… dobre określenie, pasowało mu. Gadał dużo, spis części zamontowanych imponował. Dyplomatycznie radził sobie słabiej, Psyche wychwyciła kilka potknięć, zanotowała sobie w głowie przypomnienie o konieczności powiedzenia mu o nich.
~To co robię teraz należy ukrócić natychmiast~
Publicznie zjednoczeni, prywatnie podzieleni. Marlene zostanie poetką, uhuhuh!
Jazdę wykorzystała na wysłanie wiadomości, do Alana i Kye’a Remo jednocześnie. Miała ciągle wiele luk w wiedzy o tym zleceniu, uznała więc, że wysyłanie do obu pozwoli uzyskać najlepszy efekt.
“Potrzebuję lokalizacji, informacji, zdjęć i wszystkiego czego da się dowiedzieć o trzech porucznikach Bloodboys: Krwawa Merry, Buzz, TechNics.”
Zabrała skaner z pracowni, zbierając po drodze długie spojrzenie od strażnika. Maroldo powiadomił go, co składało się w dobry ciąg wypadków, albowiem nie zamierzała się tłumaczyć, a nie wyglądał na takiego, co umiałby powiązać ją z osobą Psyche. Odwiozła przedmiot, razem z nim ustnie dostarczając wiadomość, cmokając go w policzek i mrucząc lubieżnie słowa.
- Skończ z nimi szybko, Key-Hedzie, porozmawiamy...
Wróciła na swój motor i pomknęła ku znanemu Mikowi adresowi. Ktoś mógł widzieć, ktoś mógł nagrać wydarzenia zeszłej nocy i aktualnego dnia.
~Zainteresowanie potrafi wzbudzić niezdrowe emocje, prawda kochanie?~