Rekus
Wygląd zjawy z Pomroki sprawił, że Rekus odważył się do niej przemówić. Jednocześnie zaczął powoli cofać się w stronę obozu od strony, którego posłyszał krzyki Wojownika. Ku zdziwieniu przewodnika zjawa odpowiedziała:
- Oddać co nasze, a odejść - wymamrotał byt z Pomroki.
Rekus zauważył, ku swemu przerażeniu, że z lewej i prawej strony zmierzają ku niemu inne zjawy. Wszyscy wyglądali dokładnie tak samo i krok za krokiem szli w stronę przewodnika.
Tym czasem z obozu dochodził coraz głośniejsze krzyki.
Sav Nevarda
Nevarda wymierzył pochodnie w mackę z Pomroki dokładnie w momencie, gdy Wojownik zaczął się wydzierać na siedzącego na dachu powozu dzieciaka.
Nevarda nie do końca zrozumiał nieskładną komendę, jaką rzucił w jego stronę przewodnik.
Na szczęście w momencie zbliżenia pochodni do macki, tak zaczęła się rozpływać, niczym mgła w blasku porannego słońca. W tej samej chwili z magicznej lampy wydobył się
upiorny krzyk, którzy wbijał się w mózg i wwiercał w duszę.
Wojownik
Gwałtowna reakcja Wojownika sprawiła, że dzieciak wpadł w histerię z płaczem i wrzaskiem zeskoczył z dachu i próbował wejść do środka powozu. Wojownik był jednak szybszy i zagrodził mu drogę.
Przewodnik spoglądał w zalane łzami oczy chłopca. Wyglądał normalnie, ale Wojownik czuł, że jest w nim coś niedobrego. Na domiar złego lampa Westerwelda przy której stał Sav zaczęła wyć. Wydobywał się z niej przerażający krzyk kobiety. Jeżeli kogoś nie zbudziły krzyki Wojownika i dziecka, to teraz na pewno zerwał się na równe nogi.
Nawet dla nawykłych do takich dźwięków przewodników, ten krzyk był wyjątkowo paskudny i budzący lęk.
Wojownik, Sev Nevard
Alarm jaki podniósł Wojownik sprawił, że w krótkim czasie wokół chłopaka zebrali się wszyscy przewodnicy i Nevard. Wszyscy z wyjątkiem Rekusa.
- Co się dzieje? - zapytał Jon, spoglądając w kierunku Wojownika, który mierzył surowym i wrogim spojrzeniem syna Klingenborga.
- Gdzie jest Rekus? - dodał Samson.
- Co tu się wyprawia? - padło kolejne pytanie, wypowiedziane przy wychylającego się z okna powozu radnego, który na głowie miał niebieską szlafmycę naciągniętą na uszy.
Mnożyły się pytania, a na żadne z nich nie padła na razie odpowiedź.
- Tato - wyjęczał Markus, spoglądając w stronę ojca.
- Synu? - zdziwił się Ulter - Panowie? Żądam natychmiastowych wyjaśnień, co się tutaj wyprawia.