Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-05-2014, 14:59   #43
Dragor
 
Dragor's Avatar
 
Reputacja: 1 Dragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłość
Mistrz tylko i pozwolił się holować przez nowo powstały korytarz. Doktor prowadził ich małą grupkę z zaniepokojonym wyrazem twarzy.
W krótkim czasie dotarli do półokrągłego pomieszczenia. Na niewielkim poszerszeniały Zola w swoim cybernetycznym ciele. Doktor wyprostował się, uśmiechnął się i zatarł dłonie.
- Witam, jestem Doktor - przedstawił się kosmita. - Nie sądzę żebyśmy się wcześniej spotkali.
- Ach! Ocyzwiście, Mistrz uprzedził mnie o twoim zwyczajny monologu dla przeciwnika. Ale pozwól że najpierw jak wyjaśnię czego chcę. Nazywam się Arnim Zola i jak z pewnością się zorientowałeś od pewnego czasu twój towarzysz Koschei - Mistrz zazgrzytał zębami - gościł na tym skromnym statku. W tym czasie zdołałem całkiem dobrze technologie podróżny w czasie, teorię paradoksu i... biologię Władców Czasu. I tu właśnie zaczynają się groźby.
- Owszem, ale czym możesz zagrozić mi? Jeśli Rozmawiałeś z Mistrzem o mnie, wiesz że prędzej poświecić własne życie niż pozwolę komuś zginąć. Zrobiłem to już parokrotnie.
- Zatem nie będę groził twoją śmiercią. Pogrożę ci śmiercią kogoś, na kim ci bardzo zależy. W końcu jest was już tylko dwóch
Doktor odwrócił się w stronę Mistrz, który w obecnej chwili prawie bezwładnie zwisał z ramienia Kapitana.
- Nic mi nie jest -Mruknął Mistrz cicho.
- Ale owszem jest - Zola uśmiechał się złowieszczo. - Dokładniej rzecz biorą, umiera. Metodą prób i błędów stworzyłem truciznę, która nie dość że powstrzymuje naturalne zdolności regeneracji waszej rasy to wyniszcza organizm od środka. Każde najmniejsze zadrapanie może spowodować śmierć, a ja dodatkowo dodałem całkiem sporo obrażeń wewnętrznych by przyśpieszyć proces. Biorąc poprawkę na twoje zdolności drogi Doktorze upewniłem się że sam nie będziesz mu w stanie pomóc, a nawet z odtrutką twój przyjaciel będzie potrzebował waszej leczniczej śpiączki by się wylizać. Dodatkowo przez dłuższy czas nie będzie w stanie wywołać u siebie procesu regeneracji, a to daje mi jeszcze więcej czasu.
Doktor podbiegł do Mistrza i położył mu dłoń na czole.
- Jesteś gorący - powiedział z niepokojem.
- Dziękuję - mruknął z słabym uśmiechem drugi Władca Czasu.
- Gorączka? - Spytał Steve.
- Gorzej, my w przeciwieństw do ludzi w czasie choroby obniżamy temperaturę ciała. Normalnie jest to nie więcej niż 12 sporni Celsjusza. Teraz... - Sprawdził puls na nadgarstku Mistrza. - Jedno z jego serc przestało działać.... dlaczego nie zauważyłem tego wcześniej?!
- Jak widzisz niewiele możesz zrobić -Odezwał się ponownie Zola. - I teraz przestawię moje warunki które spełnisz oczywiście w zamian za odtrutkę
Doktor blady jak śmierć obrócił się ponowie ku Zoli. Wyglądał na przerażonego i zagubionego. Jeszcze raz spojrzał na Mistrza, który był na najlepiej drodze do utraty przytomności i powiedział.
- Czego chcesz?
- Daj spokój, nie pierwszy raz widzisz jak umieram. Wytrzymasz jeszcze raz - powiedział słabym szeptem Mistrz.
- Chcę maszyny paradoksu. I ty ją dla mnie zrobisz. Dzięki manipulator wiru sama maszyna pozostanie na miejscu, a ja zmienię jedynie te fakty historii, które są mi pomocne. - Zola uśmiechał się szeroko, a jego chciwe oczy błyszczały.
- Zgadam się - powiedział Doktor.
- Nie możesz! - Krzyknął Kapitan.
- Muszę. Pozostało nas już tylko dwóch, a ja mam mniej do stracenia niż on -powiedział Doktor wzdychając głęboko. - Mam tylko dwa warunki. Iron, Kapitan Ameryka, Mistrz i Deadpool mają się znaleźć bezpiecznie na wyspie Man. Odtrutka ma być podana na moich oczach.
- Owszem, ale drugi warunek odrobinę zmienimy - Zola kiwnął dłonią a z boku pomieszczenia po jego lewej stronie otworzyła się kolejna komora. Na stoliku na środku pomieszczenia leżała strzykawka. Widoczne też był schody prowadzące do góry i kawałek rozgwieżdżonego nieba.
- Obok wyjścia na pokładzie leży Deadpool. Chyba uciął sobie drzemkę gdy jego koniczyny odrastają. Zapewniam jednak że jego telereporter działa. Byłbym wdzięczny gdybyście się wynieśli z mojego statku. Doktorze, proszę tu podejść.
Doktor posłusznie wszedł na podwyższenie. Tuż za nim zamknęła ściana oddzielając ich oddzielając bohaterów.
- I radzę się pośpieszyć. Sądzę że Koschei nie pozostało wiele czasu. - usłyszeli głos Zoli.
 
__________________
Gallifrey Falls No More!

Ostatnio edytowane przez Dragor : 16-05-2014 o 15:04.
Dragor jest offline