Mistrz tylko i pozwolił się holować przez nowo powstały korytarz. Doktor prowadził ich małą grupkę z zaniepokojonym wyrazem twarzy.
W krótkim czasie dotarli do półokrągłego pomieszczenia. Na niewielkim poszerszeniały Zola w swoim cybernetycznym ciele. Doktor wyprostował się, uśmiechnął się i zatarł dłonie.
- Witam, jestem Doktor - przedstawił się kosmita. - Nie sądzę żebyśmy się wcześniej spotkali.
- Ach! Ocyzwiście, Mistrz uprzedził mnie o twoim zwyczajny monologu dla przeciwnika. Ale pozwól że najpierw jak wyjaśnię czego chcę. Nazywam się Arnim Zola i jak z pewnością się zorientowałeś od pewnego czasu twój towarzysz Koschei - Mistrz zazgrzytał zębami - gościł na tym skromnym statku. W tym czasie zdołałem całkiem dobrze technologie podróżny w czasie, teorię paradoksu i... biologię Władców Czasu. I tu właśnie zaczynają się groźby.
- Owszem, ale czym możesz zagrozić mi? Jeśli Rozmawiałeś z Mistrzem o mnie, wiesz że prędzej poświecić własne życie niż pozwolę komuś zginąć. Zrobiłem to już parokrotnie.
- Zatem nie będę groził twoją śmiercią. Pogrożę ci śmiercią kogoś, na kim ci bardzo zależy. W końcu jest was już tylko dwóch
Doktor odwrócił się w stronę Mistrz, który w obecnej chwili prawie bezwładnie zwisał z ramienia Kapitana.
- Nic mi nie jest -Mruknął Mistrz cicho.
- Ale owszem jest - Zola uśmiechał się złowieszczo. - Dokładniej rzecz biorą, umiera. Metodą prób i błędów stworzyłem truciznę, która nie dość że powstrzymuje naturalne zdolności regeneracji waszej rasy to wyniszcza organizm od środka. Każde najmniejsze zadrapanie może spowodować śmierć, a ja dodatkowo dodałem całkiem sporo obrażeń wewnętrznych by przyśpieszyć proces. Biorąc poprawkę na twoje zdolności drogi Doktorze upewniłem się że sam nie będziesz mu w stanie pomóc, a nawet z odtrutką twój przyjaciel będzie potrzebował waszej leczniczej śpiączki by się wylizać. Dodatkowo przez dłuższy czas nie będzie w stanie wywołać u siebie procesu regeneracji, a to daje mi jeszcze więcej czasu.
Doktor podbiegł do Mistrza i położył mu dłoń na czole.
- Jesteś gorący - powiedział z niepokojem.
- Dziękuję - mruknął z słabym uśmiechem drugi Władca Czasu.
- Gorączka? - Spytał Steve.
- Gorzej, my w przeciwieństw do ludzi w czasie choroby obniżamy temperaturę ciała. Normalnie jest to nie więcej niż 12 sporni Celsjusza. Teraz... - Sprawdził puls na nadgarstku Mistrza. - Jedno z jego serc przestało działać.... dlaczego nie zauważyłem tego wcześniej?!
- Jak widzisz niewiele możesz zrobić -Odezwał się ponownie Zola. - I teraz przestawię moje warunki które spełnisz oczywiście w zamian za odtrutkę
Doktor blady jak śmierć obrócił się ponowie ku Zoli. Wyglądał na przerażonego i zagubionego. Jeszcze raz spojrzał na Mistrza, który był na najlepiej drodze do utraty przytomności i powiedział.
- Czego chcesz?
- Daj spokój, nie pierwszy raz widzisz jak umieram. Wytrzymasz jeszcze raz - powiedział słabym szeptem Mistrz.
- Chcę maszyny paradoksu. I ty ją dla mnie zrobisz. Dzięki manipulator wiru sama maszyna pozostanie na miejscu, a ja zmienię jedynie te fakty historii, które są mi pomocne. - Zola uśmiechał się szeroko, a jego chciwe oczy błyszczały.
- Zgadam się - powiedział Doktor.
- Nie możesz! - Krzyknął Kapitan.
- Muszę. Pozostało nas już tylko dwóch, a ja mam mniej do stracenia niż on -powiedział Doktor wzdychając głęboko. - Mam tylko dwa warunki. Iron, Kapitan Ameryka, Mistrz i Deadpool mają się znaleźć bezpiecznie na wyspie Man. Odtrutka ma być podana na moich oczach.
- Owszem, ale drugi warunek odrobinę zmienimy - Zola kiwnął dłonią a z boku pomieszczenia po jego lewej stronie otworzyła się kolejna komora. Na stoliku na środku pomieszczenia leżała strzykawka. Widoczne też był schody prowadzące do góry i kawałek rozgwieżdżonego nieba.
- Obok wyjścia na pokładzie leży Deadpool. Chyba uciął sobie drzemkę gdy jego koniczyny odrastają. Zapewniam jednak że jego telereporter działa. Byłbym wdzięczny gdybyście się wynieśli z mojego statku. Doktorze, proszę tu podejść.
Doktor posłusznie wszedł na podwyższenie. Tuż za nim zamknęła ściana oddzielając ich oddzielając bohaterów.
- I radzę się pośpieszyć. Sądzę że Koschei nie pozostało wiele czasu. - usłyszeli głos Zoli.
__________________ Gallifrey Falls No More!
Ostatnio edytowane przez Dragor : 16-05-2014 o 15:04.
|