Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-05-2014, 18:07   #56
Python
 
Python's Avatar
 
Reputacja: 1 Python jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skał
Rekus
Skoro udało się nawiązać werbalny kontakt, to była szansa, że obędzie się bez walki. Rekus wolał uniknąć starcia z przeważającymi siłami wroga i na dodatek, jakby nie było na jego terenie.
Pytanie, jakie rzucił przewodnik sprawiło, że oczy wszystkich zjaw zajaśniały krwawym blaskiem.
- To, co zostało skradzione.
Lakoniczna wypowiedź zmory niewiele wnosiła do dyskusji i ani na jotę nie przybliżała Rekusa do poznania prawdy.
Szybkie spojrzenie za siebie pozwoliło przewodnikowi stwierdzić, że do obozu ma dobre czterdzieści metrów, co biorąc pod uwagę kłębiące się wokół czarne tabuny Pomroki mogło okazać się dystansem nie do pokonania.
Wrzawa w obozie ucichła i Rekus nie widział, czy to dobry, czy jednak zły znak.
Zjawy zacieśniały krąg i wolna przestrzeń za plecami mężczyzny z każdym krokiem zmniejszała się. Trzeba było szybko coś postanowić.

Sav Nevard, Wojownik
- Czy zdaje pan sobie sprawę do kogo mówi i jak poważne oskarżenia pan rzuca? - zapytał surowym głosem Klingenborg - W naszej rodzinie nigdy nie było przypadków opętania. Mój brat jest najwyższym kapłanem Alistar w Thuleport, a mój kuzyn przewodzi zakonowi Czekających na Świt. Zdaję sobie sprawę, że mój syn bywa niesforny, ale to z powodu jego zainteresowania waszym zawodem. I nie jest to powodem, aby rzucać takie oskarżenia. Gdybyśmy byli w innym miejscu i innych okolicznościach, te plugawe oszczerstwa nie uszłyby panu płazem. I może pan być pewien, że pański zwierzchnik dowie się o tym.
- A właśnie, właśnie - wtrącił się sługa Klingenborga, siwowłosy Tharon - Gdzie jest dowódca karawany?
Pytanie o nieobecność Westerwelda spowodowało, że zapadła niezręczna cisza.

Wojownik
Słuchając oburzenia Klingenborga, Wojownik cały czas obserwował dzieciaka, który był sprawcą całego zamieszania. Wyglądał całkowicie normalnie. Biedny, zapłakany chłopiec, zrugany przez starego, brutalnego weterana szlaków.
Wojownik nie dał się zwieść pozorom. Zbyt długo już wędrował poprzez Pomrokę, aby dać się wywieść w pole poprzez tak tanie sztuczki.
Wojownik wzrokiem szukał przedmiotu, który chłopak trzymał w dłoniach siedząc na dachu. Nie dostrzegł nic. Dłonie Markusa były puste. Także kieszenie pidżamy w jaką był ubrany zdawały się być puste.

Sav Nevard
Nevard czuł się nieswojo. Zarówno ze względu na przygodę z Pomroką, jaką przed chwilą doświadczył, jak i przez fakt zaistnienia całej awantury i oskarżeń o opętanie.
Tych kilka podróży, które odbył przez Pomrokę nauczyły go tego, że jeżeli w grupie dochodzi do kłótni to wróży to jedynie poważne kłopoty.
Nieobecność Westerwelda sprawiała, że nie było autorytetu do którego można by się było odnieść, aby rozsądził spór i wydał jakieś logiczne rozkazy.

Wojownik, Sav Nevard
Ciszę przerwał w końcu Jon.
- Pan Westerweld pojechał przodem na zwiad. Zapewne zaskoczyło go wcześniejsze nadejść zmroku i obozuje gdzieś w pobliżu. Nie ryzykuje przeprawy przez Pomrokę, bo wie że jesteście państwo pod naszą opieką i nic wam nie grozi.
- Ze strony Pomroki, może i nie - odparł Tharon - ale ze strony tego oszołoma, to na pewno - starzec wskazał dłonią Wojownika.
Markus znowu zaniósł się szlochem i wyjęczał:
- Tato... tato zimno mi.
- Czy możemy już skończyć to przedstawienie? - zapytał Klingenborg - Pora nie jest chyba odpowiednia do tego typu dyskusji. Może pójdziemy spać, a rano, jak wróci pan Westerweld pomówimy ponownie.
Jon westchnął ciężko:
- Taaa... myślę, że to najlepsze co możemy w tej chwili zrobić.
 
Python jest offline