Wątek: The Big Apple
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-05-2014, 20:57   #108
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
James krótko pożegnał się z obydwoma kobietami. Najpierw z Danielle później zaś z dziennikarką. Poczekał aż zostaną sami i sięgnął po coś do kieszeni. Wyjął i pokazał trzymany w palcach mały nośnik pamięci.
- Tu są zgrane nagrania z kamer sądu w dniu wybuchu. Oraz wyniki sekcji zwłok Amandy przeprowadzone przez policyjnego patologa. Dostałem dziś rano, jeszcze nie miałem czasu tego przejrzeć. - powiedział delikatnie machając czipem.
- Dzięki, przyjrzymy się temu. - Remo spróbował wziąć, kiedy Shelby cofnął rękę, wykrzywił usta w geście irytacji - Co robimy dalej? Ja dostałem polecenie służbowe, zostanę w tym gównie. Wkurza mnie, że klocki rozsypują się coraz bardziej. Powiedziałem, że wierzę, że Jessika jest dziennikarką i podtrzymuję to. Sprawdziłem w międzyczasie, są artykuły, są morderstwa. Będę musiał wykluczyć lub potwierdzić udział "Dzieci" w tym morderstwie, bo szef nie da mi żyć.
- Ja też będę dalej zajmować się tą sprawą - powiedziała Azjatka - bo ojcu na tym zależy. Jednak nie podpiszę nowej umowy Alexa. Sprawdziłam dokładnie dane. Teraz po śmierci Tomkinsa możemy zerwać tę poprzednią bez konsekwencji finansowych. Nie zależy mi na tej kasie, a wolę nie figurować na liście płac robota. Wystąpię o całkowite wykasowanie mojego nazwiska z poprzedniej dokumentacji i jego danych i wam też radzę zrobić to samo.
James uśmiechnął się chytrze i nim komputerowiec złapał czipa zrobił sprytny myk dłonią i dłoń hakera złapała powietrze.
- Nie tak prędko. Obejrzyjmy go w samochodzie. Razem. Tam sobie zgrasz gdzie chcesz. - dodał tonem jakby mu się dobry żarcik udało sprzedać. Spoważniał i chwile wpatrywał się w twarz czarnoskórego mężczyzny.
- A tak nawiasem mówiąc… Skoro mamy czas i możemy pogadać na spokojnie… O co ci chodziło tam przed domem Tomkinsa? Co cię tak cholera wzięła? Już nie chciałem robić scen publicznie ale może mi to wyjaśnisz teraz?
- Nie bierzesz życia na poważnie, co Shelby? - Kye uniósł brwi, z odczuwalnym trudem zachowując opanowanie. - Powtórzę. Nic mnie nie obchodzi, że masz wyjebane na wszystko, ja nie mam. Podawanie nazwisk, obnoszenie się swoją wiedzą przy obcych ludziach, na dodatek wykazujących zainteresowanie tym co robimy, nie sądzisz, że to bezmyślność? Nie wiem dlaczego przydzielili cię do tej roboty, ale skoro już jesteś to staraj się nie pakować w kłopoty innych, a pożyjemy w zgodzie i skoczymy na piwo.
- Chodźmy zobaczyć te nagrania. - Powiedziała Azjatka. - Proponuję samochód Kye. Natomiast co do zachowania anonimowości ja także nie życzę sobie by mnie wymieniano z nazwiska. Więc zapamiętaj to sobie dobrze na przyszłość Shelby.
- Mhm, o to ci chodzi… - mruknął w zamyśleniu pocierając podbródek. - Ok, przyznaję, mój błąd z tym nazwiskiem…. Po prostu nie zwróciłem na to uwagi i odezwałem się do ciebie jak zwykle… Postaram się na przyszłość bardziej uważać. - rzekł wzruszając ramionami. - Ale wybacz, jestem wyszkolony do innych technik działania. Nie mam pojęcia dlaczego mnie tu przydzielono i mówiłem to twojemu ojcu od początku. - tu zwrócił się w stronę Azjatki. - Szczerze mówiąc oczekiwałem zadania trochę innego typu, bardziej zgodnego z moją profesją. - rzekł spokojnie patrząc na nich oboje. - Ale mylisz się jeśli sądzisz, że zlewam sprawę. Robię co mogę. Na tym czipie masz tego dowód. A poza tym kto wie… Może jakbyś tam przed domem nie stracił zimnej krwi to by się nie zorientowała, że to właśnie ten Kye Remo. - popatrzył uważnie na komputerowca. - Jak mawiają nie myli się ten kto nic nie robi no nie? Skoro coś próbujemy robić, razem, i do tego współpracujemy ze sobą pierwszy raz, to… hmm… różne sytuacje mogą się zdarzyć. Jak w każdym nowym zespole zanim wypracuje swój schemat działań. No a teraz chodźmy do samochodu obejrzeć te dane. Ale do mojego. Sorry Remo, masz świetnego klasyka, ale nie na trzy osoby. A ja mam lapa w samochodzie. To co? Idziemy czy któreś z was chce mi powiedzieć coś jeszcze? - rzucił na koniec patrząc to na jedno to na drugie.
Ann wzruszyła ramionami dobitnie dając do zrozumienia, że nie ma ochoty dalej ciągnąć tego dialogu. Jak na jej gust było w nim za wiele niepotrzebnych słów.
- Nie mówiłem o zlewaniu sprawy - skomentował Remo, ruszając ku swojemu Mustangowi. - Twój większy, ale mój ma ekranowanie, a ta dziennikarka jest w pobliżu. Nie lekceważę jej, jeśli jest bystra nauczyła się kojarzyć fakty. Moje nazwisko jest zbyt znane, żeby podawać je beztrosko takim jak ona. Ann usiądzie mi na kolanach - powiedział na koniec, otwierając drzwi wozu. Film mieli obejrzeć na parkingu, trzy osoby mogły się zmieścić na dwóch siedzeniach.
- Ok, niech będzie. - wzruszył ramionami Shelby i ruszył ku czarnej maszynie. Skoro to nie on miał się gnieść na siedzeniu w dziwnej pozycji to nie miał nic przeciw seansowi w żywym muzeum amerykańskiej motoryzacji.



---


Miał sporo do przemyślenia jadąc ze niespodziewanego spotkania z pozostała dwójką o poranku. Musiał przyznać, że mimo, że sam ostrzegał Alexa przed takim końcem to jednak nie spodziewał się go tak szybko. A metoda jaką ktoś dobrał zabójcę była zastanawiające. Czy tych cholernych sekciarzy można było posądzić o taką subtelność?

Wzruszył ramionami. Skierował swoją maszynę ku centrum medycznemu które miał zamiar odwiedzić wczoraj wieczorem no ale wyszło jak wyszło. Ale co się odwlecze... Jakoś nie bardzo przyjmował na wiarę tych bredni o wymodlonym cudzie i praktycznie, że zmartwychwstaniu. Dziwnym zbiegiem okoliczności jak ulał pasiłoby to do jakiejkolwiek organizacji religijnej bo wiadomo, jakiś tam powrót z martwych jest modny w wielu wierzeniach to sekciarzom pasowałoby jak marzenie. Musiałby w tym jakiś myk.

A że miał po drodze zamierzał zatrzymać się w pobliżu tego podejrzanego kompleksu. Chciał sprawdzić czy z kamerami wszystko w porządku no i co się przez tę pierwszą noc nagrało. Zamierzał zgrać sobie filmiki i obejrzeć na spokojnie by go nie kojarzono z tamtą okolicą.

Wysłał też wiadomość do Petry. Był ciekwa czy działając oficjalnymi kanałami jego koledzy po fachu dowiedzieli sie czegoś nowego. Nawet jak nic to wolał to usłyszeć niż zgadywać. Ponadto będąc często z tej drugiej strony biurka wiedział, że takie nie nahalne zainteresowanie własną sprawą wzbudza raczej pozytywne skojarzenia i jest całkiem naturalne. Irytujace się robiło jak ktos dzwonił kilka razy dziennie.

Czekał też na reakcję Anny. Zakładał, że się wściekła po wczorajszym wieczorze ale strzelanie milczacego focha nie było zbyt rozsądne w ich sytuacji. Choć musiał z niesmakiem przyznać, że Zoe wywinęła mu w sumie wredny numer i niechcący jakby zmieniając słowa żony w proroctwo.

Stojąc w korku rozmyślał nad ewentualną akcją w tym Kompleksie. Jak się z tym przespał i tak gdzieś w głowie rozważał różne za i przeciw to tych drugich robiło się co raz więcej. Jeśli Carlos mu wypadnie z obiegu na kluczowy moment to tak naprawdę siła przebica spadnie mu o połowe. To duża strata. Z Anką mógłby spróbowac się przekraść no ale... No własnie. Z Carlsoem miał spore szansę w razie potrzeby wyłączyć z akcji taki standardowy patrol dwóch strażników. Ale jesliby został sam to taki numer robił się jazdą na ostrzu noża. W chuj niebezpiecznym ryzykanctwem. - Kurde Carlos, zmień robotę... - zamarudził w półgłos sam do siebie. Choć wiedział, że ani on sam ani jego kumpel nie zmieniliby ją na żadną inną.

A poza tym... Jego doświadczenie mówiło mu, że na takie akcje chodzi sie przy potwierdzeniu celu. A żadnej pewnej informacji o tym, że w środku jest Keith nie miał. Własciwie to nie miał żadnej informacji o tym co jest w środku. No chyba, że Anka się czegoś dowiedziała od tego kolesia... I jeszcze może te ciężarówki... Skoro to coś na podobę fabryki czy innego dużego miejsca pracy to są szansę, że jeżdżą mniej lub bardziej reguralnie. Można by poczekać na którąś i pozerkać gdzie jeżdżą. Chyba znów by musiał się pobawić w sprzęt do podglądu. Z drugiej strony takie cuda można było wykryć. Zastanawiał się jak to ominąć.

Mógł pojechać za ciężarówką i jak tam w niej był przeciętny kierowca to nie powinno być problemem. Ale jak nie? Czy w takich miejscach pracują "normalni ludzie"? Może przeszli jakieś szpiegowskie szkolenie jak to taka tajna miejscówa?

Po chwili dumania wiedział już co chyba zrobi. Co prawda nigdy tego nie próbował ale ryzyko zdawało się być niewielkie a możliwości spore. Jadąc po drodze zatrzymał się przy sklepie modelarskim i jakieś pół godziny później wyszedł z tamtąd z niewielka paczką. No w sumie wystarczyło teraz zamontowac kamerę i jazda! Z drugiej strony całkiem niezłym pomysłem wydało mu się złożenie obu metod obserwacji na raz ale do tego potrzebował drugiej osoby.
 
Pipboy79 jest offline