- Jak już mówiłem dowódca karawany jest chwilowo nieobecny. - rzucił Wojownik. Nie miał ochoty dyskutować o tym kto jest opętany, a kto nie jest. W jego umyśle skreślił już radcę i jego dzieci. Wojownik nie wiedział tylko jak się ich pozbyć, bo potrzeba zlikwidowania ich już na dobre pojawiła się w jego umyśle. Żaden biurokratyczny, opętany psisyn nie będzie mu pyskował. - Pański syn jest opętany. Inaczej nie przebywałby na dachu wozu szepcząc w Pomrokę plugawe inkantacje. - dodał tylko spokojnie i podniósł otwartą dłoń do góry przyznając rację Savowi:
- Pomroka to najgorsze z możliwych miejsc na kłótnie i dysputy. - nadal mówił spokojnie - Nienawiść również. Wszystko jest pod kontrolą, dlatego proszę o zaufanie, powrót do wozu i pilnowanie syna nawet jeżeli uważa pan, że z synem jest wszystko w porządku. A nawet jeżeli rzeczywiście się mylę - proszę nie narażać bezpieczeństwa swojego, swoich dzieci i nas i posłuchać mnie. |