-Spokojnie... pytam się współlokatorów czy może wiedzą coś ciekawego...nie zaszkodzi, prawda? -Marcjan dokończył karmieni szczurów swoją krwią i podniósł się z kolan. Zalizał rozcięcie na wewnętrznej stornie dłoni i delikatnie zrzucił siedzącego mu na ramieniu gryzonia. Sięgnął ręką do kieszeni i wyciągnął klucze. -Spójrz na te drzwi we wnęce. Pewnie któryś będzie pasował... Cholera... ile się tego zlazło, ach, i tak mało -pewnie w kanałach pod tym budynkiem siedzi o wiele więcej ale te nas nie interesują... Wybacz, ciebie pewnie i te tutaj nie interesują... nieważne... - Marcjan z trudem przecisnął się przez szczury tak by żadnego nie nadepnąć i zniknął we wspomnianej wnęce. Chwile wybierał klucz, poczym dał się usłyszeć chrzest zamka. |