Lokal ma porozbijane szyby. Ludzie usiłowali uciekać oknami ze środka. Leży tu kilka ciał - trzy z odrąbanymi głowami, jedno z ranami po kulach. To ciało nie wstało, pomimo, że głowa była na miejscu. Kule musiały naruszyć coś odpowiedzialnego za reanimację - to było logiczne wytłumaczenie.
Najbliżej wejścia jest żywy trup, zafiksowany na wkładaniu wyimaginowanej monety do ulicznego automatu z Colą. To czynności automatyczne, podejmowane w niektórych przypadkach przez cierpiących na schizofrenię albo ofiary głębokiego szoku...Max coś o tym czytał, ale musiałby się dokładniej zastanowić nad wytłumaczeniem tego fenomenu.
Przed wejściem leży rozdarta, pięciokilogramowa torba niegdyś mrożonych frytek, obok na asfalcie znajdują się ślady palonej gumy - ktoś tu nieźle przyspieszył na ręcznym, jakby chciał uzyskać impet podczas ruszania.
Blisko restauracji znajduje się kilka stolików i krzeseł, kosz na śmieci i dwie doniczki z ozdobnymi drzewkami. W pobliżu znajdują się również dwa względnie nietknięte samochody osobowe, z czego jeden ma otwarte drzwi. W nich zapewne są działające klaksony. Oba mają po kilka lat, więc na pewno są zarządzane komputerami pokładowymi.
Nieco dalej od restauracji znajduje się bankomat z wybitym monitorem i śladami po nieudolnej, siłowej próbie otworzenia go. Za bankomatem znajduje się sklep odzieżowy i galeria sztuki. Po przeciwnej stronie ulicy znajduje się biuro bukmachera, butik i przedstawicielstwo firmy telefonii komórkowej. |