|
Archiwum sesji z działu Postapokalipsa Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Postapo (wraz z komentarzami) |
|
| Narzędzia wątku | Wygląd |
05-05-2014, 21:03 | #31 |
Reputacja: 1 | Uwagę Maxa przykuło Ditch Plains , działając reklamami na żołądekhttp://http://ditch-plains.com/. Ulica, którą się posuwał, była jednak wąska. Wiedział, że w pobliżu, na skrzyżowaniu, znajduje się inny lokal: Home Page . Columbus Avenue była szersza i dawała lepsze możliwości ucieczki. W obu przypadkach musiałby jednak odciągnąć w jakiś sposób nieumarłych z restauracji. (Jeżeli Max chce zlekceważyć możliwość napicia się i najedzenia, wykonaj udany rzut MOC X 4) Jeżeli podąży dalej West 82nd Street, pozostanie mu tylko jedna przecznica (około 250 metrów) do ulicy Central Park West i samego Central Parku. Gliniarze na pewno zajęli Belwedere Castle, a obok niej znajdowała się Żółwia Sadzawka z wyspą. Wysepką raczej...ale jeżeli żywe trupy nie wchodzą do wody... |
07-05-2014, 02:46 | #32 |
Reputacja: 1 | Umęczony umysł Maxa został w końcu zaatakowany potrzebą zaspokojenia potrzeb żywieniowych. Po krótkim zastanowieniu postanowił, że nie da reklamom w miejscową pułapkę i postanowił pomaszerować do restauracji na Columbus Avenue. Jak zaczął tam nagle przypomniał sobie, że może ona mieć teraz nowych właścicieli, których będzie przekonać do przynajmniej chwilowego opuszczenia lokalu. Zatem gdy znalazł się w bezpiecznym miejscu zdjął plecak otworzył go, a następnie wrzucił do niego jeden z policyjnych pistoletów. Może się on przydać na później, więc lepiej postarać się, aby głupio nie wyrzucić. A następnie powędrowały do niego magazynki pozostałej trójki i naboje, które zostały w lufach. Gdy to zrobił zamknął plecak, umieścił pistolety-odwracze uwagi na dawnym miejscu i zaczął iść w okolice swojego celu (tzn. aby była ona na widoku). Rozglądał się po drodze za rzeczami, którymi można wywołać jakiś hałas lub którymi mógł zablokować drzwi.
__________________ Szukam tajemnic i sekretów. |
18-05-2014, 12:16 | #33 |
Reputacja: 1 | Lokal ma porozbijane szyby. Ludzie usiłowali uciekać oknami ze środka. Leży tu kilka ciał - trzy z odrąbanymi głowami, jedno z ranami po kulach. To ciało nie wstało, pomimo, że głowa była na miejscu. Kule musiały naruszyć coś odpowiedzialnego za reanimację - to było logiczne wytłumaczenie. Najbliżej wejścia jest żywy trup, zafiksowany na wkładaniu wyimaginowanej monety do ulicznego automatu z Colą. To czynności automatyczne, podejmowane w niektórych przypadkach przez cierpiących na schizofrenię albo ofiary głębokiego szoku...Max coś o tym czytał, ale musiałby się dokładniej zastanowić nad wytłumaczeniem tego fenomenu. Przed wejściem leży rozdarta, pięciokilogramowa torba niegdyś mrożonych frytek, obok na asfalcie znajdują się ślady palonej gumy - ktoś tu nieźle przyspieszył na ręcznym, jakby chciał uzyskać impet podczas ruszania. Blisko restauracji znajduje się kilka stolików i krzeseł, kosz na śmieci i dwie doniczki z ozdobnymi drzewkami. W pobliżu znajdują się również dwa względnie nietknięte samochody osobowe, z czego jeden ma otwarte drzwi. W nich zapewne są działające klaksony. Oba mają po kilka lat, więc na pewno są zarządzane komputerami pokładowymi. Nieco dalej od restauracji znajduje się bankomat z wybitym monitorem i śladami po nieudolnej, siłowej próbie otworzenia go. Za bankomatem znajduje się sklep odzieżowy i galeria sztuki. Po przeciwnej stronie ulicy znajduje się biuro bukmachera, butik i przedstawicielstwo firmy telefonii komórkowej. |
20-05-2014, 11:56 | #35 |
Reputacja: 1 | Przechodzenie wąskim, pełnym rupieci zaułkiem nie byłoby dobrym pomysłem dla kogoś, kto nie umiał lekko stąpać. Nawet Max musiał kilka razy znieruchomieć, gdy kawałki szyby pod jego butami niespodziewanie zgrzytnęły o denko z puszki po orzeszkach solonych. Co prawda w przejściu leżał tylko jeden zombie, ale mógł narobić hałasu, alarmującego pozostałe. Kiedy się uspokoił, Saltman powolnym, arytmicznym krokiem przeszedł koło niego. Na jego twarzy narosły jakieś purchle - obrzydliwy widok. Bycie niezauważonym dla zombie wiązało się z tym, że trzeba było chodzić, jak one - w nienaturalnym, nierytmicznym tempie i bardzo wolno. Z pewnością na nerwy kojąco to nie działało. Brama do garażu restauracji i drzwi zaopatrzeniowe stały otworem; na ile można to było ocenić, wewnątrz nie było żywych trupów. W garażu walało się kilka puszek; ktoś chyba szybko pakował samochód, by uciec z tego miejsca. Mały placyk, wielkości około 5 na 5 metrów, wychodził bezpośrednio na wąską alejkę, zablokowaną dwoma samochodami zaopatrzeniowymi. Żeby dociec przyczyny ich zatrzymania, należało podejść bliżej. |
21-05-2014, 00:37 | #36 |
Reputacja: 1 | Wszystko tu wyglądało bezpiecznie, ale Max pomny niedawnych przykrych niespodzianek wolał uważać: Ostrożnie się skradał się do wozów dostawczych, aby po odpowiednim podsłuchaniu sprawdzić co je mogło zatrzymać i czy da się któryś z nich szybko uruchomić. --------------------------- Testy: skradanie - 86 > 70, porażka, więc jak bezpiecznie dojdzie to rezygnuje z podsłuchiwania.
__________________ Szukam tajemnic i sekretów. |
22-05-2014, 14:09 | #37 |
Reputacja: 1 | Pomiędzy samochodami znajdowało się zgniecione ciało; ktoś miał wyjątkowego pecha. Jeden z samochodów miał otwarte drzwi - widać kierowca wysiadł i uciekł. Drugi został opuszczony i zamknięty. Na bank ma alarm. W obu paka jest zamknięta - to vany dostawcze z logo pobliskich barów. |
22-05-2014, 14:25 | #38 |
Reputacja: 1 | Max po inspekcji wozów, wierząc, że idzie na trochę lepiej, poszedł do garażu by zebrać do plecaka puszki z jedzeniem, następnie zamierzał zakraść się przez drzwi zaopatrzeniowe i zajrzeć co dokładnie tam zobaczy... ------ Rzuty: Skradanie się, jeśli Max zebrał puszki: 42>70, sukces
__________________ Szukam tajemnic i sekretów. |
22-05-2014, 14:50 | #39 |
Reputacja: 1 | Puszki przeleżały trochę na słońcu. Znalazły się trzy, które nie miały wzdętego wieczka: fasola (0.5 l), marynowane pomidory (0.5 l) i tuńczyk (0.3l). Do tego były cztery paczki makaronu (duże, po 0.5 kg każda) i trzy paczki brązowego ryżu (podobna waga). Z wnętrza restauracji nie było nic słychać, za to boskie aromaty jedzenia kręciły w nosie. Co prawda kuchnia miała przerwę kilka dni, ale dla głodnego...Tym niemniej, choć większość żywych trupów wychodziła w dzień na ulicę, nie można wykluczyć, że jakiegoś się spotka wewnątrz. |