Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-05-2014, 13:30   #71
Alaron Elessedil
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Wleciał w las jak głaz wystrzelony z katapulty, lecz jego bieg nie potrwał zbyt długo. Magik zniknął w ciemności ukrywając się gdzieś w zaroślach.
Nie słychać było odgłosów ucieczki.

Zamarł nasłuchując. Niedaleko niego zatrzymał się Eryk i Jost, lecz oni widzieli w ciemności tyle, ile ich przeciwnik - prawie nic.
Tymczasem khazad widzący całkiem nieźle nie potrafił znaleźć jakichkolwiek śladów uciekającego von Glicke.

Nagle pojawiły się światełka w głębi lasu, lecz khazad jedynie skrzywił się paskudnie.

-Kuglarz - warknął cicho.

Aż nazbyt to było oczywiste. Tyle światełek w środku lasu, które pojawiły się nagle od tak sobie na pstryknięcie palcami? Niemożliwe.
Jeśli byli tam ludzie, to potrzebowali pochodni już jakiś czas temu, a jeśli były to elfy czy khazadzi, to wogóle nie potrzebowaliby pochodni.

Stali w bezruchu póki Jost nie zaproponował odejścia po pomoc lub przynajmniej po pochodnię. Było to całkowicie bez sensu w obliczu ostrzeżenia, które wystosował przed chwilą Arno.
Musiał nie zrozumie, nie usłyszeć lub mieć plan. Choć Hammerfist mówił cicho, to nie na tyle, by jego towarzysze go nie usłyszeli.

To musiał być fortel, zaś Eryk najwyraźniej pomyślał tak samo jak khazad. Wskazał palcem na Arno, a potem na ziemię, po czym na siebie oraz Josta, a później w kierunku świateł.
Krasnolud uśmiechnął się i klepnął Schlachtera w bok z podniesionym w górę kciukiem na znak, że rozumie i będzie w to grał.

Kiedy jego towarzysze oddalili się, nagle usłyszał szmery. Zupełnie jakby ktoś próbował się wymknąć.
To von Glicke w sieci czy kolejna sztuczka kuglarska?

- Jost! Eryk! - zawołał, a odgłosy ucichły.

Gdyby przybrały na intensywności, to prawie na pewno mieliby go. Tymczasem było zupełnie przeciwnie, co nie ułatwiało sytuacji. Jeśli jest to sztuczka, to wiadomo już gdzie nie było von Glickego.
Jeśli to jednak on, to Eryk i Jost będą w pobliżu, gdy Arno...

Udał się w przeciwnym kierunku do odgłosów. Nagle coś zaczęło przed nim uciekać, więc popędził za tym, ale bardzo szybko zobaczył białego, grubego królika, więc zatrzymał się.
Skąd tu biały królik? To kolejna sztuczka, ale przynajmniej wiedział gdzie Glickego nie było. Ruszył z powrotem do miejsca, z którego wyruszył cały czas rozglądając się.

Z wioski dobiegł ich odgłos szczekających psów i płonących pochodni. Nie tylko oni, ale też von Glicke musiał się spieszyć. Działało to ewidentnie na ich korzyść.

Nagle usłyszał szczęk metalu i wołanie Eryka. Zguba się znalazła. Hammerfist zaczął pędzić z młotem w ręku.
Wiedział już, że gdyby nadarzyła się okazja do ogłuszenia, to z niej skorzysta, by móc dopaść Hugmunta. Ten z pewnością przybyłby na ratunek.
Gdyby jednak okazji takiej nie było, nie miałby żadnych skrupułów, by wysłać przeciwnika nad lasem wprost do wioski.

Nim jednak dobiegł miecz Eryka utkwił w kręgosłupie kuglarza, który na ziemię wydając z siebie ostatnie drżenia.

-Zajmę się psem - mruknął Arno, gdy Jost i Eryk przeszukiwali zmarłego.

Co prawda nie sądził, by biegnące bydlę rzuciło się na nich, ale jeśli tak by się stało, to lepiej, by nie trafił na słaniającego się Eryka czy połamanego Josta.

-Zabierzmy. I że żyje udać się starajmy. Hugmunt dycha jeszcze i w zasadzkę wciągnąć go szansę mieć będziemy. Heretków jako przedstawić najlepiej ich - zaproponował.
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline