Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-03-2007, 13:23   #12
Szusaku
 
Reputacja: 1 Szusaku jest godny podziwuSzusaku jest godny podziwuSzusaku jest godny podziwuSzusaku jest godny podziwuSzusaku jest godny podziwuSzusaku jest godny podziwuSzusaku jest godny podziwuSzusaku jest godny podziwuSzusaku jest godny podziwuSzusaku jest godny podziwuSzusaku jest godny podziwu
Podniosl wzrok z nad przegladanych papierow i przeniosl go na zegarek - 13.17. Palcami delikatnie pomasowal nasade nosa, zmeczona ciaglym naciskiem okularow. Praca nie szla mu tak szybko jak zwykle, zwykle umial sobie radzic z rozpraszajacymi myslami, ale dzisiaj wyraznie mu to nie wychodzilo. Co chwile wracal w glowie do Skalskiego i do tajemniczej kartki.

- To bez sensu, jest niedziela wiec napewno jest w domu lub porostu na spacerze. - przekonywal sam siebie. Znali sie juz dlugo i profesor nie bywal na uczelni az tak czesto jak on. Jedno tylko go niepokoilo, akurat teraz chcial go zapytac o ta glupia kartke. Trudno, zadzwoni do niego pozniej. Moze uda mu sie go zlapac i dowiedziec czegos konkretnego, ale teraz musi liczyc na siebie. Notaki, wyjety z szyflady plik wydrukowanych kopi paru ksiazek jakie rozpoczely jego "nowe zycie", wszystko to spakowal do plecaka. Zamierzal sprobowac samemu cos wyszukac.

Wychodzac z uczelni ponownie zatopil sie w myslach. Bialo-czerwony orzel! Przez chwile kusilo go poszukanie czegos w internecie, ale wiedzial ze szanse na znalezienie czegos sa nikle, a juz szczegolnie w tak krotkim czasie. Postanowil zdac sie na ksiazki.

Kierunek Jagiellonka.
- Najpierw jednak musze cos zjesc, pozniej z pewnoscia nie bedzie kiedy. - poszedl wprost do "Rozowego Slonia". Nie to ze jakos specjalnie przepadal za tym lokalem. Porostu byl najblizej i po drodze . Zamowil ruskie i kawe, zajal stolik w rogu i zaczal sie zastnawiac. Wciaz byl przekonany z jakas podskorna pewnoscia, ze kartka pochodzila od lowcow. Jednak nie skontaktowali sie z nim jak zwykle, a on lubil jezeli przynajmniej pewne rzeczy toczyly sie swoim ustalonym torem. Wiedzial jednak, ze oni lubili tajemniczosc, a moze inaczej, to ona sprawiala ze jeszcze zyja. Bo choc "istoty" w dzien spia, to jednak maja swoje uwazne oczy i uszy, ktore nie musza chowac sie przed swiatlem slonca.

Czekajac na swoj posilek, pewnie jedyny dzisiaj, klal w duszy na swoja ignorancje odnosnie struktur organizacji do ktorej nalezal. Swoje badania skupil na "istotach", a przeciez zeby zrozumiec do konca ofiare, nalezy poznac i jej mysliwego. Zwlaszcza kiedy role lowcy i ofiary zmieniaja sie jak w kalejdoskopie . Dokladnie tak bylo z nimi i "stworzeniami", w zadnym momencie nie mozna bylo byc pewnym kto na kogo poluje.

Konczac pierogi uslyszal hymn z Wiezy Mariackiej, juz druga. W bibliotece mial nadzieje dowiedziec sie czegos na temat tego Bialo-czerwonego Orla. Moze cos przeoczyl, jaskis malutki szczegol, ktory pozwolilbym mu przygotowac sie, odkryc co lub kto kryje sie za symbolem. Cztery godiziny - powiedzial sobie - to zostawialo jeszcze godzine na pare telefonow.
- Skalski ... akurat dzisiaj go nie ma. - Szybkim krokiem ruszyl do Jagiellonki.

Kiedy opuszczal budynek biblioteki dochodzila 18, dwie godziny do spotkania.
 
Szusaku jest offline