Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-05-2014, 22:22   #526
Anonim
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
Byku, Mbutu, Maven, Carnago:
- Eee? - zapytał Barkan ogólnie do waszych wypowiedzi. Po jego twarzy wciąż było widać jak trawi odpowiedź Carnaga. Niedziwne, że miał ksywkę "Głupi". W każdym razie to chyba nie są jego kumple, bo nie miał pojęcia o skradających się typkach. W momencie, gdy tamci wybiegli z zarośli Barkan jakby lekko opóźniony, trochę sennie powiedział: - Nie takich już nie przepuszczałem.
W tym czasie wybiegły na was wasi ulubieńcy z poprzednich akcji: Murraje. Nie dziwne, że się nie skradali. To tylko kości złączone najczarniejszą z magii trzymające w kościanych dłoniach mocno zakrzywione szable. Nie byli sami, bo coś zostało w krzakach. Coś co albo tam kucało, albo nie było wyższe niż metr. Mbutu zamachnął swoją pałą i dwóch Murrajów zniszczył (+10 PD, 26zł), ale niestety dwóch z nich dopadło go. Jeden nie trafił, ale drugi zadał mu Lekkie Obrażenia Ciała. W tym czasie siedem innych Murrajów (nie licząc tych od Mbutu) otoczyło waszą ekipę i Barkana. Barkan dostał dwie sztuki, a Carnago jedną. Maven i Byku uniknęli obrażeń. Kontraatak nie był finezyjny. Po prostu ich cieliście. Maven, Byku i Barkan zniszczyli po jednym Murraju, Carnago nie trafił. Przewaga wrogów jest znaczna. Niestety niewielka odległość zniwelowała możliwość użycia broni dystansowej Carnaga. Z drugiej strony na takich dupków szkoda czarów.

Inneth:
Recepcjonistka znów cię przywitała. Poszłaś do tej nowej komnaty. Jest ona trochę inaczej zbudowana niż te, które do tej pory oglądałaś. Tamte miały mniej więcej kwadratowy kształt. Ten tutaj jest prostokątem - szerszym niż długim. Przy ścianie jest ścieżka mniej więcej o metrowej szerokości, a środek to dziura z ostrymi jak brzytwa metalowymi ostrzami do nadziania się i zrobienia sziszkebabu ze swojego ciała. Po drugiej stronie są drzwi do kolejnej części. Obok, na ścianie jest samorzucające się zaklęcie z podpisem "do aktywowania zaklęcia dotknij pergaminu i skup się; nowość: zaklęcia dla osób nie znających się na czarach!". Jeśli nie chcesz skorzystać z zaklęcia przejście ścieżką, nawet taką wąską nie powinno sprawić problemów. W końcu to demopodziemia. Nie powinny być niebezpieczne.

Garnath:
Zszedłeś na poziom drugi mimo tego, że nieistnieje w demolochu. Straciłeś przytomność. Obudziłeś się w Bóbkowie. Czasy teraźniejsze. Siedzisz na ławce lekko osowiały. Rozejrzałeś się i zauważyłeś, że ścieżki jak zawsze są ponure i dość puste. Gdzieś tam bokiem przechodził Szaman Banan. Jego żółty kolor jest dość widoczny. Nagle, tak nagle, że niemal nie spadłeś z ławki spostrzegłeś siedzącą obok ciebie Anetę, Starszą Wioski:
- Czyż to nie Garnath? Byłeś w demolochu, prawda? - wskazała na latający dywan, który przyniosłeś z wyprawy. - Rzadko spotykamy tutaj krasnoludy, bardzo rzadko. Jak to się stało, że ty przybyłeś?

Aegae:
[na którego orka zaszarżowała?]
 
Anonim jest offline